Na pewno znacie takie powiedzenie ‘słoma z butów wychodzi’. Jak się tak zastanowić, to ta słoma była oznaką biedy (nie stać na skarpety), ale zarazem bogactwa, bo biedni chodzili boso. Jeśli się o kimś powiedziało, że mu słoma z butów wyłazi, to zakładało się, że ten ktoś pochodzi ze wsi i w związku z tym nie ma ani ogłady, ani kultury. A co w tym było złego, że pochodził ze wsi? Jakoś tak, bezmyślnie i niesprawiedliwie, przyjęliśmy, że jak ze wsi to niewykształcony, a tym samym gorszy. To powiedzenie wyraża pogardę dla tych ze wsi, od słomy, od głupoty i od biedy. A co? Ten co już się przeniósł do miasta to niby lepszy? Przecież z reguły przeniósł się do miasta z biedy. A może nie tylko z biedy, ale i z poszukiwania lepszych warunków życia. Przecież to nie ci bogaci i ułożeni ze wsi wyjeżdżali do miasta, ale najczęściej ci, którzy nie mieli nic, ale byli ambitni, nie zgadzali się ze swoją niedolą, byli zbuntowani i odważni. Tak jak na emigrację. Taki dobry bunt, który szuka rozwiązania. Ile z tych przypadków było okupionych porażką? Tego nie wiemy. Porażki w sensie biedowania w mieście, czy nawet zupełnego stoczenia się na dno są już mało udokumentowane. W odwecie za swój stres podejmowania ryzyka, ci osiedli w mieście  zaczęli wyśmiewać tych, którym słoma z butów wychodzi. Nie byli oni jednak jedynymi wyszydzającymi.  Tę słomę wyśmiewali nie tylko chłopi z miasta, ale i ziemianie, a także ci urodzeni szlachetnie. Większość z nich lądowała w mieście i tak, i to niekoniecznie z dobrobytu  w ziemiańsko szlacheckim dworku. Jeśli sobie tego, co jest bolesne nie przepracujemy jako grupa, to jacyś ważni manipulanci z góry nam weprą, że należy się wzajemnie obrażać i się siebie wstydzić.
Ten, któremu ta słoma z butów wyłazi już dał sobie wmówić, że ma się siebie wstydzić. Ostatnio upowszechniło się wcale nie mniej szydercze powiedzenie, że ktoś wytrzepał sobie słomę z butów. Znaczy to tyle, że wyzbywa się prostackich zachowań i usiłuje ukryć swoje prostackie pochodzenie. Tego już zupełnie nie rozumiem. To ten, który się stara być bardziej ogładzonym ma się tego wstydzić? Toż to potrzask bez wyjścia. Ci którzy tak sądzą raczej powinni się zastanowić, dlaczego z takim samym szyderstwem z jakim postrzegają tego z tą słomą, nie popatrzą do góry? Może wtedy zobaczyliby źródło zła prawdziwego, dlaczego nas tak się rozgrywa – jedni przeciw drugim. Chodzi o to, żeby nas wykluczyć z gry w  prawdziwym teatrze wydarzeń (narodowych, państwowych i społecznych). Tam nas po prostu nie ma, bo koncentrujemy się na słomie. Widać komuś to na rękę, żebyśmy dalej koncentrowali się na bzdurach (słomie) i byli apolityczni. Większość z nas przecież i tak pochodzi ze źródła, czyli ze wsi. A słoma pełni jedynie rolę unieszkodliwiającego nas narzędzia. Koncentrujemy się zatem na bzdetach a nie na sprawach istotnych. Widać komuś o to chodzi, żebyśmy się na tych bzdetach (słomach, itp) koncentrowali, bo wtedy nie mamy już ani czasu, ani energii piąć się do góry. A inni zacierają tylko ręce. I my znów wstydzimy się siebie, choć nic ani z nami, ani ze słomą złego nie ma.
MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 3 marca, 2024