Departament stanu USA nakazał powrót „wszystkich pracowników” z Iraku, w związku z rosnącymi  napięciami z Iranem.

Personel ambasady w Bagdadzie i konsulatu w Irbilu musi jak najszybciej opuścić  Irak.

Niemcy zawiesiły tymczasem szkolenie żołnierzy w tym kraju.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Amerykańska armia oświadczyła we wtorek, że poziom zagrożenia na Bliskim Wschodzie został podniesiony w odpowiedzi na informacje wywiadowcze o działaniach sił wspieranych przez Iran.

Zaprzeczono twierdzeniom brytyjskiego generałai, który powiedział, dzień wcześniej, że nie ma zwiększonego zagrożenia.

Chris Ghika, zastępca dowódcy globalnej koalicji przeciwko  Państwu Islamskiemu, powiedział dziennikarzom, że środki mające na celu ochronę sił USA i ich sojuszników są  „całkowicie zadowalające”.

Rzecznik Centralnego Dowództwa wojskowego USA zakwestionował później wypowiedź Gen Ghiki, mówiąc, że posiada wiarygodne informacje o zagrożeniach zidentyfikowanych przez amerykańskie i sojusznicze agencje wywiadowcze.

Premier Iraku, Adel Abdul Mahdi, powiedział we wtorek, że jego siły bezpieczeństwa nie zaobserwowały „ruchów stanowiących zagrożenie dla żadnej strony”.

Stany Zjednoczone nie mają dyplomatycznego przedstawicielstwa w Iranie. Ambasada Szwajcarii reprezentuje interesy USA.

W Pentagonie mówi się o wysłaniu na Bliski Wschód 150 tys. żołnierzy. Podczas konferencji prasowej z szefem MSZ Rosji Ławrowem szef deparatmentu stanu Pompeo nie zdementował jednoznacznie tej “pogłoski”.