Młodzież Andersa ważne i potrzebne świadectwo

Tom Młodzież Andersa prof. Henry Radeckiego wypełnia istotną lukę w polskim piśmiennictwie historycznym poświęconym II wojnie światowej. Jak pisze we wstępie autor, który we wczesnej młodości doświadczył tragicznych skutków sowieckiej deportacji, jest w najnowszej historii Polski temat, któremu poświęcono dotychczas nieproporcjonalnie mało uwagi. Tematem tym są dzieje, powołanych pod koniec 1941 roku przez dowództwo Wojska Polskiego w Związku Sowieckim, Wojskowych Szkół Junaków (i Junaczek, później Młodszych Ochotniczek), które, po ewakuacji oddziałów armii gen. Władysława Andersa do Iranu w roku 1942, rozwinęły swoją działalność podczas wojny na Środkowym Wschodzie.

Książka składa się ze wstępu,  dwóch obszernych części „Powstanie Wojskowych Szkół Junackich” i „Wojskowe Szkoły Junaków na Środkowym Wschodzie. Charakterystyka poszczególnych jednostek”, uwag końcowych, posłowia znanego historyka wojskowości prof. Adama Dobrońskiego oraz istotnego uzupełnienia w postaci bogatego serwisu w wielu przypadkach unikalnych zdjęć.

Część pierwsza przedstawia okoliczności, w których powstały WSJ i kolejne fazy ich funkcjonowania. Sam fakt powstania szkół autor poprzedza zwięzłym zarysowaniem losów polskiej młodzieży, która wraz z jej najbliższymi stała się ofiarą brutalnej deportacji w latach 1940-1941, jej gehennę w Związku Sowieckim, początek junackiej epopei i ewakuację z „nieludzkiej ziemi” do Iranu, okres rekonwalescencji młodzieży na Środkowym Wschodzie, czas stabilizacji i rozwoju szkół pod dowództwem płk. Ignacego Bobrowskiego oraz ich okres końcowy, po ustaniu działań wojennych, zakończony przeniesieniem szkół do Anglii, gdzie zostały rozwiązane.


PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W historii WSJ autor wyróżnia trzy fazy.

Pierwsza (1941-1942) obejmuje organizację szkół na terenie Związku Sowieckiego, a jej głównym celem było uratowanie jak największej liczby młodzieży od poniewierki, głodu i śmierci.

Faza druga (1942-1945) to okres pokonywania wielu problemów związanych z wypracowaniem właściwej struktury, kompletowania odpowiedniej kadry pedagogicznej oraz zapewnienia niezbędnych warunków i pomocy naukowych dla uczącej się młodzieży.

I wreszcie faza trzecia (1945-1947), na której dramatyczne piętno odcisnęły układy Wielkiej Trójki w Jałcie, w wyniku których cofnięto uznanie rządowi RP na Uchodźstwie, a Polska – wraz z innymi państwami Europy Środkowej –  oddana została pod całkowitą kontrolę Moskwy.

Zakończenie działań wojennych skorygowało podstawową funkcję WSJ, jaką było zasilanie WP wykształconymi fachowcami i junacką młodzieżą ochotniczą. W nowej sytuacji pierwszoplanowanym zadaniem szkół stało się jak najlepsze przygotowanie uczącej się młodzieży do życia na uchodźstwie. Równocześnie zmienił się ich dotychczasowy opiekun, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie zastąpiła brytyjska Middle East Refugee Relief Agency.

Część druga przynosi szczegółowy opis funkcjonujących w latach 1941-1947 typów polskich szkół wojskowych: Junackich Szkół Mechanicznych, Szkół Młodszych Ochotniczek, Gimnazjum i Liceum Lotniczego, Junackiej Szkoły Kadetów, Junackiego Gimnazjum Kupieckiego, Junackich Szkół Powszechnych oraz nielicznych szkół specjalnych, do których kierowano młodzież nie kwalifikującą się „do regularnego kształcenia”.

Autor, opierając się na dostępnych źródłach, charakteryzuje warunki materialne poszczególnych szkół, modele i programy nauczania, stan kadry pedagogicznej, postępy w nauce junaków i junaczek, ich życie społeczne i  religijne, działalność organizacyjną, zainteresowania kulturalne i sportowe. Wykorzystując szereg materiałów źródłowych, wspomnienia byłych uczniów WSJ, a także przeprowadzone z nimi wywiady oraz odwołując się do własnych przeżyć i doświadczeń, portretuje sugestywnie klimat tamtych lat, ambicje, pragnienia i nadzieje junackiej młodzieży, nie unikając różnorakich trudności i problemów, z jakimi borykały się poszczególne szkoły, ich pedagodzy i uczniowie.

Wojskowe Szkoły Junackie, będące ewenementem w historii polskich sił zbrojnych, zasługują na wnikliwą uwagę z wielu względów.

Przede wszystkim dlatego, że stanowiąc konsekwencję mądrej, wybiegającej w przyszłość decyzji gen. Wł. Andersa i grona jego najbliższych współpracowników, pozwoliły ocalić kilka tysięcy polskiej młodzieży, która dzięki opiece Wojska Polskiego uniknęła głodowej śmierci w surowych warunkach panujących w jej miejscach zesłania – w obozach i kołchozach rozrzuconych  po bezkresnych obszarach Rosji Sowieckiej, od Archangielska do Kamczatki, od Zachodniej Ukrainy po rozległe stepy Kazachstanu. Skalę tragedii polskich zesłańców uświadamia fakt, że w latach 1940-1941 deportacja przeprowadzona przez NKWD na wschodnich kresach Rzeczypospolitej objęła – wedle różnych źródeł – od kilkuset tysięcy do półtora, a nawet dwóch milionów obywateli polskich, w tym co najmniej 300 tysięcy dzieci i młodzieży do lat 18. Zasadniczą zmianę w pozbawionym jakiejkolwiek nadziei życiu tej olbrzymiej masy zesłańców przyniosła tzw. amnestia, ogłoszona przez Stalina w sierpniu 1941 roku. Stanowiła ona następstwo niespodziewanego ataku Niemiec na ich dotychczasowego sprzymierzeńca – Związek Sowiecki, z którym rząd RP na Uchodźstwie zdecydował się odnowić stosunki dyplomatyczne zerwane w dniu 17 września 1939 roku. Dwustronna umowa podpisana  20 lipca 1941 w Londynie (tzw. pakt Sikorski-Majski), uściślona w traktacie z 14 sierpnia tego roku, przewidywała m. in. utworzenie w Związku Sowieckim Wojska Polskiego z polskich jeńców wojennych oraz zesłańców w wieku poborowym. Po uzyskaniu pełnej gotowości bojowej, jednostki polskie pod dowództwem gen. Władysława Andersa miały rozpocząć walkę z armią niemiecką  u boku  wojsk sowieckich.

Ogłoszenie „amnestii” oznaczało dla setek tysięcy zesłańców odzyskanie wolności oraz powrót do odebranego im wcześniej obywatelstwa polskiego. Rozpoczęła się olbrzymia „wędrówka ludów”. Z północnych i wschodnich rejonów Związku Sowieckiego ciągnęły tysiące młodych polskich mężczyzn, którzy w trakcie wiele tygodni trwających podróży, docierali do punktów zbornych w Buzułuku, Tockoje i Tatiszczewo, miejsc formowania się Wojska Polskiego. Wraz nimi przybywały ich żony, matki, siostry i dzieci oraz tysiące sierot, wszyscy z nadzieją, że u boku polskich oddziałów znajdą pomoc, która pozwoli im przetrwać na „nieludzkiej ziemi”.


Stworzyło to sytuację, w której organizacyjne wysiłki dowództwa, skoncentrowane na formowaniu i szkoleniu oddziałów wojskowych, musiały uwzględnić zadanie dodatkowe – opiekę nad cywilami, którzy, pozbawieni wsparcia wojska, skazani byli na poniewierkę i śmierć głodową. W pierwszej kolejności szczególną troską należało otoczyć skrajnie wynędzniałą młodzież i dzieci. Z inicjatywy wojska zaczęły więc powstawać sierocińce i szpitale. Równocześnie podjęto decyzję o przyjmowaniu młodych kobiet do oddziałów Pomocniczej Służby Kobiet, a rozkazem gen. Wł. Andersa z dnia 12 września 1941 roku powołane zostały Wojskowe Szkoły Junaków dla małoletnich, początkowo dla chłopców, a później także dziewcząt.

Wojskowe Szkoły Junackie miały charakter wyjątkowy. Były zarówno szkołami w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, jak i jednostkami wojskowymi, z charakterystyczną dla nich karnością i dyscypliną, a także organizacją w pewnym stopniu zastępującą dom rodzinny, pięcioletnim internatem z typową dla wspólnoty rodzinnej strukturą. Jak pisze autor: „Najbardziej obrazowo szkoły te można przedstawić jako wielkie rodziny patriarchalne, gdzie patriarchą był główny dowódca i komendant szkoły, rolę ojca pełnił kapelan bądź szczególnie lubiany ‘szef-sierżant’. Funkcje wujków i stryjków pełnili nauczyciele, instruktorzy i opiekunowie. Kadrę odpowiedzialną za ćwiczenia fizyczne i wojskowe tworzyli starsi bracia. Panie kucharki i świetliczanki były natomiast ciociami lub siostrami. Brakowało jednak zawsze zastępczyni matki”.

Z tych między innymi względów kilkuletni pobyt w szkole był dla każdego junaka, junaczki i kadeta doświadczeniem szczególnym, które odcisnęło ślad na całym ich dalszym życiu. Tu, w „murach” WSJ, zawiązywały się trwałe przyjaźnie, a nierzadko także głębokie uczucia, które w okresie późniejszym owocowały licznymi małżeństwami.

Ten niemal zupełnie nieznany przez młodą generację Polaków epizod najnowszej historii ojczystej  pod plastycznym, barwnym piórem autora Młodzieży Andersa, jawi się w żywej, przyciągającej uwagę czytelnika narracji.

W znaczącym stopniu wynika to z pewnością z faktu, że prof. Henry Radecki jest byłym junakiem, i że opisywane sytuacje, zdarzenia i postaci zna z autopsji.

Pozwala mu ona nie tylko pisać o nich wiarygodnie i interesująco, lecz także weryfikować materiały źródłowe, wśród których istotną część stanowią spisane po latach wspomnienia byłych uczniów i uczennic WSJ. Równocześnie autor, jako naukowiec, wieloletni profesor socjologii na kilku kanadyjskich uniwersytetach, potrafi zdobyć się na niezbędny dystans wobec przedmiotu swych badań. Pozwala mu to z pełną odpowiedzialnością napisać we wstępie:

„Opracowanie, które przekazuję w ręce Czytelników nie jest moim osobistym pamiętnikiem, biografią czy prywatną kroniką lat szkolnych, mimo że do oddziałów junaków wstąpiłem w Narpaju w kwietniu 1942 roku i przeszedłem z nimi cały szlak przez Związek Sowiecki, Morze Kaspijskie, Teheran, Palestynę i Egipt”.


Na pytanie, czymże zatem jest Młodzież Andersa, moglibyśmy odpowiedzieć w ten oto sposób: jest to próba w miarę syntetycznego (w stopniu, w jakim umożliwiały to dostępne dziś źródła) portretu Wojskowych Szkół Junakich, ich niezwykłej historii, panującego w nich niepowtarzalnego klimatu, mądrości polskich dowódców, poświęcenia kadry pedagogicznej oraz heroizmu samej młodzieży, która doświadczona ekstremalnie tragicznymi  przeżyciami i wystawiona przez los na najcięższe próby nie załamała się, lecz wprost przeciwnie w swej przeważającej większości wykazała imponujący hart ducha i determinację, by wbrew przeciwnościom historii realizować swe młodzieńcze pasje, nie tracąc wiary i nadziei nawet wówczas, gdy realna rzeczywistość po zakończeniu wojny rozminęła się w sposób drastyczny ze światem ich marzeń.

Wieloletni pobyt w Wojskowych Szkołach Junackich okazał się dla niej najlepszą lekcją życia. Miały one przygotować ją do służby w wolnej i niepodległej Polsce.

Niezależne od kierownictwa tych szkół czynniki sprawiły, że stało się to niemożliwe, tym niemniej wypełniły swą funkcję: przekazały swym uczniom i uczennicom bezcenny kapitał w postaci systemu wartości, który pozwolił im sprostać największemu wyzwaniu, jakim jest, nie tylko dla młodego człowieka, mądre, zwrócone ku innym, owocujące realizacją ambitnych celów życie na obczyźnie.

Były bowiem WSJ znakomitą szkołą obywatelskiego wychowania, kształtowania ambicji i charakterów, zasad społecznego współżycia, życia w godności i honorze, co ma istotne znaczenie w każdych bez wyjątku warunkach.

Swe rozważania o WSJ autor poprzedza wstępem i zamyka uwagami końcowymi. W obu tych tekstach, tworzących ważną konstrukcyjną i merytoryczną klamrę, wprowadza szersze tło dla swych odniesień, podkreśla specyfikę i osiągnięcia wojskowego szkolnictwa dla młodocianych, wskazuje na wątki wymagające dodatkowym badań, mówi o dotkliwym braku  szeregu materiałów źródłowych. Ten ostatni czynnik stał się jednym z ważniejszych impulsów powstania Młodzieży Andersa. Nieubłagane reguły biologii sprawiają, że środowisko byłych junaków i junaczek kurczy się, coraz mniejsza jest liczba uczestników i wiarygodnych świadków tamtych wydarzeń. Sprawia to, że książka Henry Radeckiego, w niezwykle starannym opracowaniu edytorsko-graficznym Joanny i Yarka Dąbrowskich, nabiera dodatkowego znaczenia.

Także dlatego, że, na co zwraca uwagę prof. Adam Dobroński w swoim kompetentnym posłowiu, jest to być może ostatni zapis polskiego junaka czasów II wojny światowej.

Odnotujmy na koniec, że tom zamykają dwie zwięzłe charakterystyki współwydawców: Polskiego Funduszu Wydawniczego w Kanadzie i Muzeum Wojska w Białymstoku.

Piotr Nowicki