Co roku, pod koniec zimy zaglądam do jednego kąta mojego ogródeczka. Czy już ukazały się przebiśniegi? Najpierw pojawiają się takie małe seledynowe punkciki. Potem delikatne listki i łodyżki z małymi białymi pączkami. Te białe pączki rozwijają się w fontannę bardzo wonnych kwiatków. Tak, przebiśniegi pachną. Są dość trwałe jako kwiaty cięte – pierwsze po długiej zimie. Nie tylko co roku ich niecierpliwie wyglądam, o nich piszę, ale i co roku je maluję. Co roku także bardzo się lękam, że im ponowny atak zimy zaszkodzi. A przecież  i silny mróz, i sporo śniegu może się zdarzyć aż do maja.  I pomimo tego, że co roku się obawiam, że mróz i śnieg moje przebiśniegi okaleczy, to tak się nie dzieje.

Jakże to? Otóż wytwarzają one dookoła siebie taką bańkę gazową, która chroni je przed mrozem i śniegiem. Tak więc nawet siarczysty mróz i kupa śniegu im nie zaszkodzi. Nie rosną pod śniegiem i w mrozie, ale są w stanie przetrwać nieuszkodzone. Mam ja koleżankę w St.Catharines, Ontario, jeszcze ze studiów w Polsce i to ona jest takim probierzem, który mi mówi kiedy przebiśniegi w moim ogródeczku zakwitną.  St. Catharines jest położone zaledwie 60 km w linii prostej (samolotem), a 121 km jazdy dookoła jeziora Ontario od Toronto, ale jest tam już inna strefa klimatyczna. W ogródeczku mojej koleżanki przebiśniegi pojawiają się dwa tygodnie wcześniej.  W tym roku już się pokazały, bo zima jest łagodna. U mnie już się pojawiły seledynowe punkciki – znak, że  budzą się do życia.

Natomiast następne 60 km w linii prostej na północ od Toronto jest około tygodniowe opóźnienie wegetacyjne. No cóż, nasze niedalekie Barrie (około 100 km na północ od Toronto) jest już położone w pasie śniegu, tzw. ‘snow belt’.  I jeśli myślicie, że skoro u mnie pojawiają się rośliny z dwutygodniowym opóźnieniem w porównaniu do St.Catharines, to i dłużej będę się nimi cieszyć, to jesteście w błędzie. U mnie sezon zbierania plonów kończy się około dwóch tygodni wcześniej niż u mojej koleżanki w St. Catharines.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

No to jak nasi kanadyjscy rolnicy mogą konkurować z rolnictwem z południa? Lata temu próbowałyśmy z córką uprawiać warzywa przy domku letniskowym (200 km w linii prostej na północny wschód od Toronto). Po wielu wpadkach i nauczkach, zdawało się, że pomidory nam bardzo dobrze obrodziły. Już z radością planowałyśmy co z nimi zrobimy. Niestety, na początku września przyszedł przymrozek. Ku naszej rozpaczy, zwarzył wszystko – nie tylko pomidory.

Tak i teraz, przeczekam jeszcze jeden śnieg, jeszcze jeden niezależny ode mnie mróz, i doczekam się moich przebiśniegów.  W nagrodę namaluję je najpiękniej jak tylko umiem. A wiosenka już tuż, tuż. Słonko ładnie przygrzewa, wiewiórki się ożywiły i baraszkują na drzewach. Jeszcze trochę, a i ptaki przylecą.  Póki co polecam spacer do Humber Bay, gdzie można obserwować kilka rodzajów kaczek. Niektóre zimują u nas, a na wiosnę odlatują na północ do swoich siedlisk. Ostatnio naliczyłam osiem rodzajów kaczek, teraz muszę je zidentyfikować i nazwać. A to też nie lada zadanie. W sam raz na późnozimowy czas. Zanim przebiśniegi, a za nimi krokusy, tulipany, żonkile, i ptaki zawitają ponownie do nas.  Na samą myśl o tym wszystkim robi mi się wiosennie i kolorowo.