83-letni Marian Andrzejewski Ottawy, który prawie 10 lat temu został brutalnie pobity i niesłusznie oskarżony o napaść seksualną, po latach w końcu otrzymał zadośćuczynienie od miejskiej policji. Ugoda została zawarta poza sądem, a wysokość odszkodowania nie jest znana.

Koszmar Andrzejewskiego rozpoczął się 23 października 2010 roku. Mężczyzna dostał od administracji budynku nakaz usunięcia części rzeczy ze swojego mieszkania socjalnego przy Rochester Street. Lokal uznano za zagracony (Polak gromadził rzeczy, co miało związek z jego doświadczeniami z dzieciństwa, gdy ukrywał się przed nazistami i nie posiadał nic) i stwierdzono, że taki stan rzeczy grozi pożarem. Andrzejewski zszedł na dół do lobby i powiedział kobiecie, która potem go oskarżyła, że może przynieść karton i wziąć jakieś rzeczy z jego mieszkania. Kobieta – narkomanka i oszustka – przyszła i natychmiast zażądała od Andrzejewskiego, by dał jej 10 dolarów. On odmówił, wyprowadził ją i zamknął drzwi. Potem zapukało do niego dwóch mężczyzn, jednym z nich był syn kobiety, którzy go dotkliwie pobili i zostawili zakrwawionego.

Andrzejewski zadzwonił na 911 i miał poważne trudności z wytłumaczeniem po angielsku, co się stało. Operator po 3 minutach zapytał go, jaki jest jego pierwszy język, ale i tak nie połączył go z całodobowym tłumaczem policyjnym. W końcu, po kilkunastu minutach, kazał mu czekać na policję.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Policja była pod blokiem. Rozmawiała z oprawcami i kobietą, która twierdziła, że Andrzejewski ją wykorzystał. Polak, który nigdy wcześniej nie miał kłopotów z prawem, spędził w więzieniu 75 dni w celi z zabójca i gwałcicielem dzieci, zanim wyszedł za kaucją. W 2012 roku został uniewinniony.

Mężczyzna po pobiciu przeszedł dwie operacje oczu i przez wiele miesięcy wymagał pomocy lekarskiej.

W 2014 roku złożył pozew przeciwko policji w Ottawie i operatorowi linii 911. Domagał się 500 000 dolarów odszkodowania za zaniedbania i niesłuszne przetrzymywanie. W skardze podkreślał, że sąd uwierzył kobiecie, która była od 30 lat uzależniona od narkotyków i wielokrotnie oskarżana o oszustwa. W więzieniu Andrzejewski nie miał leków, słownika-angielsko-polskiego ani okularów. Skarga trafiła do Criminal Injuries Compensation Board, ale została odrzucona po przesłuchaniu policjanta, który powiedział, że Andrzejewski był winny – tymczasem sąd uznał go za niewinnego. Prawnik Andrzejewskiego powiedział, że sprawiedliwości stało się zadość dopiero kilka dni temu. Nikt nie powinien być traktowany w taki sposób, dodał.