Rynek nieruchomości rozgrzewa się do czerwoności, jednak decydenci nie chcą interweniować tłumacząc, że gospodarka po pandemii jest zbyt słaba. W lutym szef banku centralnego Tiff Macklem przyznał, że w nieruchomościach robi się gorąco, ale stwierdził, że teraz nie czas, by działać. Powiedział, że gospodarka potrzebuje wsparcia i potrzebujemy wzrostu.

Tymczasem przejście wielu osób w czasie pandemii na pracę zdalną zbiegło się z niskim oprocentowaniem kredytów. Ceny domów na przedmieściach i domów letniskowych w wielu krajach poszły w górę i takie nieruchomości sprzedają się lepiej niż mieszkania w dużych miastach. W Kanadzie średnia cena domu w styczniu wzrosła o 22,8 proc. do 621 525 dol. (z 460 820 dol.). Agenci z Toronto i Vancouver mówią, że sytuacja zaczyna przypominać ostatnią “bańkę”. Nasma Ali opowiada, że w zeszłym miesiącu pośredniczył w sprzedaży domu za 1,59 miliona, a ostateczna cena była o 340 000 dol. wyższa od wywoławczej.

Kupujący zapożyczają się na potęgę, a pożyczkobiorcy “wysokiego ryzyka” biorą obecnie 23 proc. nowych nieubezpieczonych kredytów. To więcej niż podczas “bańki” w 2017 roku, zauważa bank centralny.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Steve Saretsky, analityk i agent nieruchomości z Vancouver, podsumowuje, że ceny domów rosną o 20 proc. w okresie rekordowego bezrobocia. “To nie jest zdrowa sytuacja”.

Eksperci, świadomi, że bank centralny nie będzie chciał podnieść stóp procentowych, proponują inne środki zaradcze. Mogą to być nowe zasady opodatkowania albo zaostrzone zasady udzielania pożyczek. Na przykład 40 proc. zaliczki w przypadku zakupu nieruchomości pod wynajem, jak w Nowej Zelandii, podaje przykład Paul Taylor, CEO Mortgage Professionals Canada. Podkreśla, że należałoby iść w kierunku zniechęcania inwestorów i robienia miejsca na rynku dla osób kupujących na własny użytek, zwłaszcza swoją pierwszą nieruchomość.

W czwartym kwartale sektor nieruchomości odpowiadał za 17 proc. wzrostu PKB. Zatrudnienie w tym sektorze było o 5,4 proc. wyższe w porównaniu z czasem sprzed pandemii, przy czym zatrudnienie w budownictwie wzrosło o 3,4 proc.