Ontaryjscy budowlańcy są w kropce po tym, jak 16 kwietnia rząd prowincji w ramach rozszerzenia stay-at-home order nakazał wstrzymanie niekoniecznych robót budowlanych. Pozostaje pytanie, jakie prace są konieczne, a jakie nie. Ministerstwo pracy tłumaczy, że prace budowlane związane z budownictwem mieszkaniowym i związane z tym projekty/usługi są konieczne. Do tej kategorii wciąga też projekty ogrodowe.

W praktyce jednak właściciele firm budowlanych mają wiele interpretacji. Takie wytłumaczenie w ich rozumieniu przeczy nakazowi pozostawania w domach. Przy tym obawiają się, że jeśli zaczną pracę, a jakiś “uprzejmy” sąsiad złoży skargę, to będą musieli płacić karę.

Podwykonawca Steeven Severe, 28 l., uważa, że dozwolone prace to tylko rzeczywiście konieczne, trwające remonty kuchni czy głównej łazienki. Dodaje, że z ciężkim sercem wstrzymał się ze zleceniami dotyczącymi remontów piwnic. Obawia się, że rząd może dalej ograniczać zakres dozowlonych robót budowlanych i wtedy konkretnie zakaże np. adaptacji piwnic.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W interpretacji Ricka Boyera z Boyer Boys Home Maintenance and Repair przepisy pozwalają tylko na pracę w nadzwyczajnych, awaryjnych sytuacjach, jak np. wymiana wybitego okna. Zaznacza, że boi się zazdrosnych sąsiadów.

Operatorzy linii 311 w Ottawie rzeczywiście odbierają telefony odnośnie koniecznych i niekoniecznych prac budowlanych. Urzędnik Roger Chapman przypomniał w oświadczeniu ratusza, że wykonawca robót i właściciel pozwolenia na remont/budowę są odpowiedzialni za to, by dowiedzieć się, czy planowana praca jest konieczna. Złamanie prowincyjnych nakazów to mandat dla kontraktora w wysokości 880 dol.

Ostrożny woli być też Scott MacRitchie, 53 l., który zajmuje się malowaniem i dachami. Mówi, że wśród jego znajomych i w jego rodzinie są osoby zarażone koronawirusem. Obecnie nie może nawet wypić kawy z ojcem na tarasie, a mógłby iść malować ścianę w czyimś salonie. Dla niego to zupełny brak konsekwencji. Wyjaśnienia ministerstwa pracy go nie przekonują.