Pod koniec 2020 roku New York Times opublikował apokaliptyczny artykuł o kryzysie klimatycznym, którego autorzy stwierdzili, że zmiany klimatu przemodelują światową politykę. Pojawią się dziesiątki, a może nawet setki milionów “uchodźców klimatycznych” podążających z południa na północ, w rejony, gdzie życie będzie jeszcze znośne.

Mówiąc o Kanadzie, Times pisał, że to kraj o olbrzymiej powierzchni, bogaty w drewno, gaz, energię wodną, mający dostęp do 20 proc. światowych zasobów wody słodkiej, o stabilnej sytuacji politycznej, w którym mieszka tylko 38 milionów ludzi. Do tego więcej Kanadyjczyków umiera niż się rodzi. Taki kraj wydaje się być mekką dla imigrantów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Gazeta odnosi się dalej do prognoz 34-osobowej grupy niezależnych ekspertów zwanej Century Initiative – grupy naukowców, przywódców biznesu, prawników, ludzi utytułowanych, zróżnicowanych jak kanadyjskie społeczeństwo, przy czym nie ma wśród nich polityków wyłanianych w wyborach. Grupa ta, zdając sobie sprawę z nieuchronności i potrzeby imigracji, sugeruje, że Kanada powinna przyciągać najbardziej utalentowanych ludzi na świecie i na to powinien być nastawiony kanadyjski system imigracyjny. Podaje też liczby, które robią wrażenie.

Do 2100 roku, czyli w ciągu 80 lat, liczba ludności Kanady powinna wzrosnąć do 100 milionów. Tylko w ten sposób Kanada utrzyma zajmowane miejsce w świecie i zapewni sobie dobrobyt. Przy tym, zwiększając liczbę ludności, zaspokoi potrzeby związane z utrzymaniem służby zdrowia, wypłatami emerytur i innymi usługami społecznymi. A wykwalifikowani, utalentowani pracownicy mają zapewnić innowacyjność i dynamikę gospodarki.

Większość z owych 100 milionów ludzi będzie mieszkać w zurbanizowanych mega-regionach. Do 2100 roku populacja Toronto ma się rozrosnąć do 33,5 miliona, w korytarzy Calgary-Edmonton będzie mieszkać 15,5 miliona osób, a w Vancouver niecałe 12 milionów.