Słońce świeci, deszczyk ziemię rosi, kukurydza dojrzewa, a tu ni stąd, ni zowąd: para buch, koła w ruch, wreszcie trach, i ach: “Wszystko zależy od zimy”.

W sensie, że jak zmarzniemy, czy tam jak zamarzać niektórzy zaczną, to nam dopiero w pięty pójdzie nowoczesność, postęp a zwłaszcza handel z Rosją. Handel surowcami energetycznymi, znaczy. Maszyna recesji ruszyła albowiem po torach i gna, i łańcuchy dostaw tnie i rwie, i węgla nie ma, mówią, i nie ma gazu, dodają, i cukru (jak nie ma, jak jest?), i nawet dwutlenku węgla nie ma, podobno, więc suchy wysycha lud. Lód, znaczy. Suchy lód wysycha, wychodzi hen i drzwiami trzaska.

Kurczak nie krowa

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Poważnie. Gazowanych napojów nie będzie przez ten deficyt dwutlenku węgla. Przetwórstwo mięsne upadnie. Świniobicia odwołają, kurczaki ocaleją – a następnie z głodu wymrą. Świnie i kurczaki, bo nawozów nie będzie, więc plonów też nie będzie, więc nie będzie czym karmić żywizny. Kurczak czy świnia to nie byle krowa, byle trawy nie zje. A lud na to… lud na to rzuca się do ucieczki. Lud swój rozum ma, więc lud swoje wie.

Uciekajcie, uciekajcie. Byle w odpowiednim kierunku, nie w stronę lemiesza. Lemieszem nazywano to coś, co z niegdysiejszych lokomotyw z przodu wystawało. Swoją drogą, co te lokomotywy postępu i recesji napędza, skoro węgla brak?

Poniewczasie

Kontestując braki: “Pieniędzy nie ma i nie będzie” – pamiętamy tę pewność siebie ministra Rostowskiego Jacka sprzed niemal siedmiu już lat? Pewność, okraszoną rozśmieszającą wymową? “Mówię to jako były wiceminister finansów i wicepremier” – dodał jeszcze Rostowski. I uwaga: “Niestety okazało się, że miałem rację” – poszedł nasz bohater w zaparte, w pierwszej połowie lutego bieżącego roku.

Pamiętamy więc? Tę zawstydzającą pewność siebie, jak okazało się niedługo potem, albowiem zdradzającą kompromitujący deficyt kompetencji? No pewnie, że pamiętamy. W takim razie proszę wyobrazić sobie uaktualnioną wersję słów ministra Jacka z października 2015 roku, w brzmieniu: “Gazu nie ma i nie będzie”. I proszę sobie wyobrazić, że pan Jacek tym razem trafił. W punkt.

W tym miejscu jednakowoż zwolnijmy wyobraźnię z obowiązku przewidywania przyszłości. Co tam wyobraźnia, skoro rzeczywistość skrzeczy głośniej niż stado wściekłych srok. Bo to nie minister nasz ukochany acz niegdysiejszy rzekł, to o gazie. To Gazprom powiedział, zakręcając kurek Nord Stream. Na amen zakręcając.

Tak po prawdzie, należałoby w podsumowaniu napisać, że zaczyna się poważna gra, gdyby gra na poważnie nie zaczęła się de facto przed półroczem. Dokładnie 24. lutego. Właściwie zaś dużo wcześniej. W przestrzeni publicznej bowiem, w tak zwanych stosunkach międzynarodowych, poważna gra zaczęła się gdzieś w okolicach Kaina z Ablem, i jako taka nie skończy się prędko. Co słabsi w owej grze pojmują bardzo poniewczasie. Bardzo, bardzo.

Powidok

Sikorski Radosław u Bogdana Rymanowskiego. W Radiu Zet. Co za widok. Czy tam powidok wręcz. Dziękuję, Internecie. Ależ ten gość brzydko się starzeje. To znaczy Sikorski. Tak na pierwszy rzut oka, chyba jeden Edelman Marek starzał się brzydziej. Po tym, gdy wzywał do chwytania za nóż i uderzania Polaków “tam, gdzie ich najbardziej zaboli”. I nawet nie chodzi o imię, że już nie “Radek” lecz nareszcie po ludzku, Radosław. O twarz chodzi. Z taką twarzą nie pchałbym się na wizję.

Normalnie szał

Co za człowieki. Podobno każdy miał, ma lub mieć będzie, swoje pięć minut. Ale nie więcej niż pięć – i właśnie dlatego niektórzy gotowi są na tak wiele. Pewna… sam nie wiem, jak tę istotę określić precyzyjnie. Pewna dama? Kobieta? Dziewczyna? Lepiej powiem: pewne zjawisko, które onegdaj występowałby obok niedźwiedzia odstawiającego tango z wilkiem, czy tam z innym wielorybem, a ludzie drzwiami i oknami waliliby zjawisko oglądać. Więc “pewne zjawisko” zarabia na pokazywaniu. Doprawdy, nie każdy tak chętnie chciałby pokazywać. A zjawisko, proszę: chętnie pokazuje i do tego na pokazywaniu zarabia.

Co takiego pokazuje? Piersi. Jedną dwa razy większą od drugiej. Szał normalnie. Czy właśnie nienormalnie. Monetyzacja górą i dołem można powiedzieć. Ale o tym na dole to już wypowiadać się nie zamierzam.

Ballady i romanse

Dzieje się tam, gdzie byliśmy, i tam, gdzie być nie chcemy, i dzieje się gdzie indziej. Kędy wiatr wieje, powiedzmy. Nad Wisłą dajmy na to, przeczytaliśmy “Ballady i romanse”. Wspólnie. To znaczy: tak mówią. Łżą, ja wspólnie nie czytałem. No ale tak czy owak “Narodowe czytanie” za rok 2022 odbębnione, więc promocja czytelnictwa odhaczona, więc wracamy do nawyków rodem spod markizy pod tytułem: “Polacy książek nie czytają”.

Otóż czytają, czytają. Niekoniecznie jednakowoż te uznane przez mainstream za wartościowe.

Waga kogucia

Polacy czytają, ale czy kochają? Koguty, dajmy na to? Kogut, wiadomo, pieje. Wszelako gdy pieje “Fakt” – w sensie, że gazeta, do tego dziennik – jawiąc się nam w roli koguta, czy to jednakowoż nie przesada. Spora? Sądzę, że przesada. I że spora. I tego będę się trzymał. Poniżej fragment tekstu z pierwszego września, z wzmiankowanego dziennika (fakt.pl). Proszę bardzo, oto ilustracja.

Ktoś powie, że literówka. Że błąd. Że zwyczajny. Może. Niemniej, od takich błędów partie upadały. Od takich błędów wielkie piece gasły, lokomotywy do torów przymarzały, zaś systemy polityczne zjadały własne ogony. Innymi słowami: od piania koguta tylko wnerw. Wnerw bywa poważny, lecz od piejącej gazety pióra odpadają. Czy tam co tam. Bo skoro tabloid pieje, co jeszcze może nam sprokurować?

Zrozumiałbym szczekanie. Kiedyś, kiedyś, gdy za oknami naszych jaskiń pasły się jeszcze dinozaury, adeptom dziennikarstwa wpajano: chrońcie wspólnotę przed wilkami jak czynią to psy pasterskie, ostrzegajcie szczekaniem jak wiejskie kundle. Co z tych rad pozostało, pianie kogucie?

Pytanie

“Instytut Ordo Iuris to organizacja promująca skrajnie konserwatywne idee oparte na katolickim światopoglądzie”. Złonet chce, Złonet potrafi, Złonetowi wolno. I kropka.

By the way: ktoś zauważył, że Olejnik Monika przestała stawiać kropki? Teraz już leje wodę strumieniami. Tertium non datur: albo wiek swoje prawa zna, albo zła wola wzięła górę. Obstawiam to drugie. I jeszcze a propos idei konserwatywnych: Tusk Donald, w czasie debaty z Trzaskowskim Rafałem, na sponsorowanym także przez fundacje proniemieckie Campusie Polska Przyszłości, oświadczył, że przeciwnicy legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży nie znajdą miejsca na listach Platformy Obywatelskiej do parlamentu. Co byłoby posunięciem słusznym dramatycznie, gdyby członkowie Platformy Obywatelskiej optowali za zabijaniem najmłodszych ludzi. Czy jest tak? Oto pytanie.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl