Więc te balony, to są takie znaki na niebie wróżące coś niedobrego. Ostatnio zestrzelono cztery takie obiekty nad Kanadą i Stanami. Ten nasz kanadyjski zestrzelony obiekt, zgodnie z tym co powiedział premier Trudeau, był zagrożeniem dla nas Kanadyjczyków. Jak i dlaczego tego już nie powiedział. Czyj to był balon, też nam nie zdradzono. Jest to badane.
Wiadomo tylko, że to wysiłki amerykańsko kanadyjskich sił powietrznych przyczyniły się do jego zestrzelenia. Po kilku dniach podano informację, że to zestrzelenie zakłóciło fale radarowe. A miało nie zakłócić? Nic z tego nie rozumiem, pocieszam się, że nie tylko ja. Sytuacja wybuchu nowego konfliktu światowego wisi na włosku, a ci straszą mnie balonami. Balona chcą ze mnie zrobić? Już zrobili, bo i tak nic nie wiem, wszystko ważne jest przecież ściśle tajne. Nam podaje się rzeczy nieistotne, takie już zwolnione do publicznego obiegu. Po co? Aby nas zastraszyć i odpowiednio psychicznie urobić przeciwko czemuś, i za czymś. Do jednego balonu zestrzelonego nad terytorium US, przyznają się Chiny, twierdząc, że to balon pogodowy, który urwał się z kursu, ale dalej przesyła sygnały (nawet po zlikwidowaniu przez zestrzelenie) do producenta współpracującego z Chinami. I teraz posłuchajcie: Chiny żądają zwrotu rozprutych części balona, bo to ich. Niezłe co? My też dalej żądamy od Rosjan zwrotu wraka ze Smoleńska, nawet nas poparła w tym UE specjalną rezolucją. Też nieźle – długo im to zajęło. A my dalej czekamy. A Federacja Rosyjska takie rezolucje Unii Europejskiej ma w nosie.

Czy wcześniej balony zwiadowcze nie latały? Latały, latały, tylko nas o tym nie informowano, bo po co? Kiedyś straszono lud boży zaćmieniem słońca, a teraz balonami. Szykujcie się. Zmiany kumulujące się w tragedię zachodzą bardzo długo.

Powolny zjazd Rzeczpospolitej w niebyt trwał przez dwa wieki, i zakończył się rozbiorami całego państwa – nie zostało nic. A przynajmniej oprawcom tak się zdawało. Nie ma państwa nie ma Polaków. I tu się przeliczyli, bo Polacy dalej byli, ich niezłomny duch dalej walczył, i przyjmując pozytywistyczne idee pracy organicznej naród nie tylko się nie zapadł, ale zwarł w sobie, skonsolidował, zintegrował i przetrzymał. To z tego okresu niby ‘nieistnienia’ pochodzą prawdziwe perełki literatury i kultury polskiej. Wiek 17 tak osłabił państwo, a przede wszystkim gospodarkę i ludność, że Rzeczpospolita się już nie pozbierała. Po wojnie trzydziestoletniej, najeździe szwedzkim, powstaniach kozackich, wojnach z Rosjanami, odparciem Turków spod Wiednia, kraj był tak wyniszczony, że się już nie podzwignął. Do tego dochodziły spory wewnętrzne, ale przy słabej gospodarce nawet bez sporów kraj by nie wytrzymał. Wtedy balonem było ‘liberum veto’ i zwalanie wszystkiego na biedny lud, który nasi rozbiorcy (Rosja, Prusy, Austria) chciały wyzwolić od biedy i mu (nam) pomóc. Zapewne zaborcy święcie wierzyli w swoje dobroczynne posłanie. Wystarczy poczytać historię o tych rozbiorach nie z polskiego punkty widzenia. Historia jest tak widziana jak punkt z którego jest pisana. Dzisiaj nazywa się to polityka historyczna.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Niemiecki, rosyjski, czy austriacki punkt widzenia na nasze rozbiory dalej jest taki jak wtedy: pomogły zacofanym Polakom wyjść z nędzy. Tak to jest, jeśli ktoś inny decyduje o innych bez ich zgody. Nie można pomagać na siłę, leczyć na siłę, uczyć na siłę. Polskę rozebrano na siłę, bo nawet nie była w stanie formalnej wojny ze swoimi zaborcami. Prusacy (Niemcy), Rosjanie, Austriacy do dzisiaj uważają, że nam wyświadczyli przysługę rozbiorami. Obecne zawirowania na poziomie ścierania się mocarstw także mają na celu urobienie opinii publicznej, czyli nas. To nie przypadek, że nagle okazało się, że Chińska Republika Ludowa ma swoje wtyczki w Kanadzie (bo ma wszędzie). Nie trzeba było być ślepcem, żeby to wiedzieć od dawna. No cóż romans między komunistycznymi Chinami a Kanadą kończy się rozwodem ze stronami zachowującymi się wściekle i z nienawiścią.

Ze zdumieniem przeczytałam, że Kwok Chi (Michael) Chan jest podejrzany o współpracę z Komunistyczną Partią Chin przez nasz kanadyjski Canadian Security Intelligence Service – CSIC (French: Service canadien du renseignement de sécurité, SCRS) prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Interesujące! Michael Chan był nie tylko MPP (Member of Provincial Parliament), z tekami ministerialnymi w rządzie Ontario, ale był także ulubieńcem premiera Ontario Daltona McGuinty (1996-2003) jak i Kathleen Wynne (premier Ontario 20013-2018). Wszyscy z partii liberalnej.

Oczywiście Michael Chan zaprzecza – a co miałby się przyznać, że reprezentuje interesy Komunistycznej Partii Chin?
Zapewne znów robią nas w balona, także ci europosłowie, na których Polacy ciągle głosują. Na przykład taki Radek Sikorski. Uważa, że to są honoraria za konsultacje – tylko 95 tys Euro, plus dwukrotny w roku pobyt w luksusowych hotelach od Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Mnie jako pracownikowi (już emerytowanemu) rządu ontaryjskiego nie wolno było oferować żadnych serwisów w dziedzinie komputerowej, ba! mieć biznesu w dziedzinie komputerowej. Byłby to konflikt interesów. Wiadomo, że bardziej dbałabym o mój biznes niż moją pracę – bliższa ciału koszula. O łapówkach nie było mowy, ba! każdą bombonierkę z okazji świąt musiałam zgłosić i wystawiałam do wspólnego poczęstunku. A tu zdaje się, że Unia Europejska wobec swoich posłów takich reguł jak konflikt interesów nie ma. Tak przy okazji.
Wielu było w moim otoczeniu narcyzów i mitomanów (nawet w mojej rodzinie) ale takiego super megalomana jak ten wyzierający z książki ‘Polish House’ nie spotkałam. Jest to książka Radka Sikorskiego, wydana przez Weidenfeld & Nicolson, London (1997). Jest to książka w języku angielskim. Nie mogłam znaleźć polskiej wersji, więc chyba po polsku jej nie ma. Książkę pożyczyłam z Toronto Library.

Kto za nim stoi, i kim on jest, że te wszystkie ochy, i achy nad sobą nie tylko toleruje, ale i ich nie prostuje. Zapewne nie ma wydania polskiego tej książki, bo cała ta bajka by legła szybko w gruzach.

Ale są i inne balony. Ostatnio z niedowierzaniem przeczytałam o dziwnym wypadku śmiertelnym pana Andrzeja Skalskiego. Był on aktywnym uczestnikiem Konwoju Wolności w zeszłym roku. I zginął. Wytrawny trucker został przygnieciony przez ładunek. Nie wierzę w to. Rodzinie współczuję. Łapy tych są długie, i tym razem zdaje się globalne. Zapewne uczyli się od tych samych nauczycieli na Internetowym Webinarze.

Te czasy, że w Polsce przedwojennej żydowskie organizacje paramilitarne: Batar, Hagana, Irgun były szkolone dawno minęły. Obecnie agentów śmierci (a ponoć każde państwo takich ma) szkoli się lokalnie za pomocą globalnych środków takich jak Internet i różne inne bardziej tajne pochodne media. Złego poznacie po czynach jego, albo, po jego gadce. Należy tylko uważnie słuchać, i notować. To notowanie się przydaje, bo coraz częściej znikają niewygodne dokumenty z sieci. I pilnie obserwować. Po tym poznacie czyje interesy reprezentuje. Nie dajmy się robić w balona.

Alicja Farmus
Toronto, 13 lutego, 2023