Najpierw wyjaśnienie po felietonie sprzed tygodnia. Nie jestem wrogiem Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego. Nawet Mariusza Błaszczaka po tych białoruskich helikopterach, to nie jego wina, że jest ministrem wojny.

        Jestem jednak zdecydowanym wrogiem zastosowanej przez Jarosława Kaczyńskiego metody zarządzania państwem, według której zbudował również własną partię. Jest to przestarzała, socjalistyczna metoda przejęta po komunie. Po Gomułce i Gierku. Po wczesnym Gierku. Chociaż trochę udaje sanację II RP.

        Co więcej, powtórzę kolejny raz, uważam PiS za idealną partię lewicową. Partię jakiej Polska potrzebuje, żeby z drogi bogactwa i wolności nie zejść na manowce rozpusty i prywaty. Jednak wcześniej Polska potrzebuje bogactwa i wolności. A tego żadne lewicowe rządy nie zapewniły i nie zapewnią. Chyba, że na kredyt, co widzimy w Polsce, a co skończy się wielką plajtą.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Żeby partia lewicowa nie stanowiła zagrożenia dla państwa i społeczeństwa, potrzebne są normy. Konsensus jakiego rządy socjalistów nie mogą unieważnić swoją niefrasobliwością w podejściu do gospodarowania naszymi wspólnymi pieniędzmi. Tymi pieniędzmi, które rządzący PiS potrafi bezczelnie nazywać już nawet nie państwowymi ale rządowymi.

        (Za niedługo okaże się, że Polska w minimalnym stopniu potrzebuje Prawa i Sprawiedliwości, podobnie jak i innych partii: lewicowych, prawicowych, centrowych i trzeciodrożnych, ale nie wyprzedzajmy konkluzji)

        Po przedstawieniu Konfederacji jako alternatywy dla systemu III RP, w tym dla Polski Jarosława Kaczyńskiego,  zostałem zarzucony materiałami mającymi zdyskwalifikować tę partię, a zwłaszcza Sławomira Mentzena. Dziękuję, obejrzałem wszystkie.

        W każdej odsłonie Mentzen wypadł dobrze, albo bardzo dobrze. Tak, jak powinien wypadać polityk aspirujący do rządzenia państwem – naszym wspólnym dobrem. Potrafi sam zarabiać pieniądze, ma piękną żonę i trójkę dzieci, z gustem urządzony dom. Zatem spełnia wszystkie warunki do bycia politykiem – reprezentantem wybranym przez nas  do zarządzania naszą ojczyzną.

        Szczególnie dobrze nasz bohater wypadł u Wojciecha Cejrowskiego:

        Politycy nie muszą być najmądrzejsi. Nie muszą wszystkiego wiedzieć. Powinni mieć jednak pomysł na organizację życia publicznego – najlepszy i najskuteczniejszy dla większości, czyli dla wszystkich (demokracja). Muszą też mieć zdolności organizacyjne i tu wcześniejsze zarządzanie własną firmą (pracownikami i współpracownikami) jest bardzo pomocne. I zdrowy rozsądek wynikający z tego doświadczenia.

        Oczywiście, nie każdy przedsiębiorca nadaje się na polityka. Wojciech Cejrowski absolutnie się nie nadaje, co wykazał w rozmowie. Wg niego dobre dla Polski jest to, co jest aktualnie dobre dla niego samego, choćby było sprzeczne z prawem (kiedyś się przedawni).

        Uznaniowość w płaceniu podatków, co zasugerował Cejrowski, już kiedyś doprowadziła Polskę do upadku. Tak załamała się wielka i potężna I Rzeczpospolita. Stanowisko Sławomira Mentzena w sprawie podatków, że mają być proste, niskie i nieuniknione, jest zatem jedynie słuszne. To jednak za mało.

        Nie usłyszałem ani słowa o sposobie zbierania podatków. Tymczasem to sposób zbierania podatków decyduje o budowie i charakterze całego państwa. To ze sposobu zbierania podatków wynika struktura administracyjna państwa i zarządzanie nią.

        Obecny system jest dlatego taki trwały, niezależnie od aktualnej partii rządzącej (PiS, PO, SLD, PSL, cokolwiek), ponieważ ma przeniesioną z PRL centralną, piramidalną strukturę zagarniania wszelkich pieniędzy. Po to, żeby każdego człowieka, cały naród i państwo, utrzymać we władzy Centrali. Jedyna różnica polega na tym, że za PRL-u Centrala podlegała jednej partii, PZPR, a teraz mamy wybory i partie się zmieniają.

        Pomysł, że wystarczy odsunąć od władzy jakąś partię na rzecz własnej ideowo słusznej, to jest uzależnienie i rodzaj niewolnictwa umysłowego. Bo z tego wyjdzie dokładnie to, co przewidział wiele lat temu Jarosław Kaczyński, czyli kolejny TKM (Teraz, k…a, My – dla młodszego czytelnika), a co nomen omen dotknęło również jego formację w trakcie drugiej kadencji.

        Zatem 1. punkt kontrrewolucji, jeżeli Sławomir Mentzen jest nią rzeczywiście zainteresowany, musi jasno określać podstawę naszego życia, trudu i wyrzeczeń: kto ma zbierać nasze podatki na utrzymanie naszej gminy, województwa i państwa, dla bezpieczeństwa i rozwoju nas wszystkich.

Jan Azja Kowalski

        PS. Podpowiem następnym razem. Wspomnę też o zasadzie oszczędności i opłacalności bycia Polakiem, bo to kolejne punkty naszej Kowalsko-Mentzenowskiej kontrrewolucji

        Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.

za  https://abcniepodleglosc.pl/