Jarosław Kaczyński, lider polskiej opozycji (PiS), oskarżył Komisję Europejską o planowanie ingerencji w wybory prezydenckie, które odbędą się w maju.
Zareagował w ten sposób na doniesienia, że Komisja Europejska planuje zorganizować „okrągły stół”, aby omówić kwestię zapobiegania „nadużyciom i manipulacjom” wynikami polskich wyborów.
Henna Virkkunen, wiceprezes wykonawczy KE ds. suwerenności technologicznej, bezpieczeństwa i demokracji, została zapytana w wywiadzie dla Deutsche Welle (DW) 4 marca, czy KE zamierza zbadać i monitorować wybory prezydenckie w Polsce. Miało to miejsce w kontekście domniemanego nadużywania platform mediów społecznościowych przez „skrajną prawicę” w celu promowania jej treści i ludzi.
Odpowiedziała: „Rzeczywiście przygotowujemy się (na to – red.) wspólnie z władzami krajowymi”, dodając: „Przed wyborami zawsze organizujemy okrągły stół i analizujemy różne scenariusze z władzami krajowymi, organizacjami pozarządowymi i samymi platformami internetowymi”.
Jak powiedziała, ma to na celu zapewnienie, wdrożono systemy zapobiegające rozprzestrzenianiu się dezinformacji.
Virkkunen przypomniała, że przed wyborami powszechnymi w RFN, 23 lutego, odbył się okrągły stół z udziałem władz niemieckich. Potwierdziła, że podobne wydarzenie „odbędzie się w nadchodzących tygodniach”, przed wyborami prezydenckimi w Polsce, które odbędą się 18 maja.
Kaczyński zareagował na wypowiedź Virkkunena 6 marca, mówiąc reporterom, że obawia się powtórzenia wydarzeń, które miały miejsce w Rumunii, gdzie unieważniono wyniki pierwszej tury wyborów z listopada 2024 r., a drugą turę tych wyborów 6 grudnia odwołano, zaś całe wybory mają zostać powtórzone w maju tego roku.
Stwierdził, że „prowadzono wyraźne przygotowania do prostego powtórzenia tego, co wydarzyło się w Rumunii, to znaczy do obrony odrażającego, tak zwanego liberalno-demokratycznego, a w zasadzie antydemokratycznego systemu przed zmianami, przed budowaniem demokracji”.
Do dyskusji włączyły się także inne osobistości PiS, a była premier PiS Beata Szydło powiedziała w wywiadzie dla wPolsce24 , że Virkkunnen „niewątpliwie próbowała ingerować w nasze wewnętrzne sprawy”, co jej zdaniem jest „absolutnie niedopuszczalne”.
Kandydat PiS w nadchodzących wyborach, Karol Nawrocki, powiedział, że Bruksela powinna trzymać się „z daleka od wyborów prezydenckich w Polsce.
„Polacy wybiorą swojego prezydenta Polski. Naszego prezydenta nie wybierze Bruksela, Berlin ani Kijów” – stwierdził.
W lutym popierający PiS prezydent Polski Andrzej Duda powiedział, że wydarzenia w Rumunii wzbudziły w nim obawy, że UE mogłaby ingerować w polskie wybory.
PiS zauważyło również, że Virkkunen w 2020 r. opublikowała szereg tweetów wyrażających poparcie dla Rafała Trzaskowskiego, kandydata na prezydenta z ramienia Koalicji Obywatelskiej Tuska (KO). Stwierdziła też, że zwycięstwo Trzaskowskiego „byłoby świetną wiadomością nie tylko dla Polski, ale i dla całej Europy”.
Polska opozycja od dawna uważa, że Komisja Europejska próbowała wpływać na polską politykę, m.in. celowo wstrzymując wypłatę miliardów euro z budżetu Polski, aby pomóc odsunąć PiS od władzy.
Środki te, przeznaczone na rozwój po pandemii, zostały wypłacone kilka tygodni po dojściu do władzy centrolewicowego rządu obecnego premiera Donalda Tuska w 2023 r.
PiS oraz wielu innych prawicowych polityków w Europie i USA zaprotestowało przeciwko decyzji rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego o unieważnieniu wyników ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
Stało się to po tym, jak pierwszą rundę wygrał niezależny kandydat Călin Georgescu. Decyzja ta została najprawdopodobniej podjęta pod presją ze strony KE i ówczesnego prezydenta USA Joe Bidena, bez wyraźnych dowodów na rzekomą ingerencję Rosji.
PiS skarży się, że obecny rząd wstrzymuje finansowanie tej partii ze środków państwowych, mimo że sąd nakazał ich przekazanie.
Wyraził również zaniepokojenie, że rząd podważa legitymację Sądu Najwyższego – organu, który oficjalnie zatwierdza wyniki wyborów w Polsce.