Dążenie artysty do doskonałości w perspektywie fenomenu

W poprzednim tekście „Mazidło, Malowidło, Obraz, Fenomen” analizowałem te cztery pojęcia w kontekście dzieła sztuki. W tym opracowaniu skupiłem się natomiast na dążności artysty do doskonałości w perspektywie fenomenu nie jako mistrzostwa technicznego, lecz poszukiwania chwili, w której dzieło staje się obecnością przekraczającą formę i materię, prawdziwym objawieniem przemieniającym twórcę i odbiorcę.

Dążność artysty do doskonałości to temat stary jak sama sztuka. Od czasów starożytnych po współczesność twórcy i myśliciele pytali, czym jest doskonałość i jak można ją osiągnąć, czy tkwi ona w proporcji i harmonii, czy może w sile wyrazu i szczerości emocji? W tradycji klasycznej doskonałość oznaczała ideał formy właściwe proporcje, równowagę, umiar, zgodność z kanonem. W renesansie utożsamiano ją z odtworzeniem piękna natury i podporządkowaniem się procesowi naśladownictwa. W epoce romantyzmu doskonałość przeniosła się na ekspresję i prawdę wewnętrznych przeżyć, stając się wyrazem indywidualnego „ja”. Modernizm z kolei utożsamił ją z radykalną innowacją i przekraczaniem granic, z buntem przeciwko tradycji, z potrzebą otwierania nowych dróg i podważania wszystkiego, co ustalone.

Jednak żadna z tych definicji nie wyczerpuje istoty pytania o to, czym naprawdę jest doskonałość w sztuce, ponieważ zawsze odnosi się do jakiegoś fragmentu artystycznej rzeczywistości do formy, ekspresji, treści, oryginalności a nie do jej pełni. Sztuka nie daje się sprowadzić do jednego wymiaru, nie da się jej zamknąć ani w harmonii, ani w subiektywności, ani w eksperymencie. Dlatego potrzeba innego spojrzenia perspektywy, która uchwyci istotę tego, co czyni sztukę żywą, przekraczającą siebie samą. W perspektywie fenomenu doskonałość jawi się w zupełnie innym świetle. Nie jest to już ani techniczne mistrzostwo, ani zgodność z kanonem, ani nawet oryginalność w sensie poszukiwania nowości. Fenomen oznacza coś więcej, obecność dzieła, które przekracza siebie, które staje się objawieniem. Doskonałość nie polega wówczas na pełnym panowaniu nad materią artystyczną, lecz na otwarciu się na coś, co przychodzi spoza artysty jak dar, jak łaska.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Fenomen jako ideał sztuki

Fenomen to zjawisko duchowe i poznawcze, które wykracza poza zwykłe ramy estetyki. Nie jest on prostym doświadczeniem harmonii, symetrii czy zachwytu nad kunsztem formy. Fenomen jest wydarzeniem, które przekracza granice materialnego dzieła obrazu, rzeźby, utworu muzycznego czy literackiego i staje się obecnością, zdolną przeniknąć i przemienić człowieka. Dzieło fenomenalne nie kończy się w chwili kontaktu, lecz trwa w pamięci, rezonuje w świadomości, otwiera przestrzeń duchową, do której odbiorca powraca wielokrotnie, czasem przez całe życie. Tego rodzaju doświadczenie nie daje się w pełni ująć w kategorie interpretacji czy analizy. Fenomen nie pyta, by go zrozumieć, lecz wzywa, by go przeżyć. Jest jak nagły błysk światła, który nie tyle wyjaśnia, co odsłania, jak cisza gór, która nie potrzebuje komentarza, bo sama jest językiem obecności. Odbiorca nie musi znać historii sztuki, technik czy krytycznych narzędzi, wystarczy, że spojrzy i pozwoli się pochłonąć. Fenomen przemawia nie do intelektu, lecz do duszy, nie do logiki, lecz do całego człowieczeństwa.

Dlatego właśnie fenomen staje się najwyższym ideałem sztuki. Ani piękno w sensie klasycznym, związane z proporcją i harmonią, ani nowość w sensie modernistycznym, utożsamiana z oryginalnością i przełamywaniem schematów, nie wyczerpują tego ideału. Fenomen oznacza zdolność dzieła do wywołania doświadczenia absolutnej obecności czegoś, co zatrzymuje czas i otwiera człowieka na nieskończoność. Sztuka przestaje być wtedy „przedstawieniem” czegokolwiek, a staje się objawieniem, obecnością, która działa, przemienia i uświęca chwilę spotkania.

Artysta jako pielgrzym i kapłan

Skoro fenomen jest ideałem sztuki, artysta jawi się nie jako rzemieślnik form czy dostarczyciel estetycznych przyjemności, ale jako pielgrzym i kapłan niewidzialnego. Pielgrzym bo jego droga twórcza jest nieustannym poszukiwaniem, podróżą bez końca. Nigdy nie osiąga ostatecznego celu, bo każdy akt twórczy otwiera nowe pytania i nowe pragnienia. Kapłan bo jego zadaniem nie jest wytwarzanie pięknych przedmiotów, lecz przywoływanie obecności, tworzenie przestrzeni, w której fenomen może się wydarzyć. Pracownia artysty w tym sensie przypomina świątynię. Pędzle, dłuto, instrumenty, słowa stają się narzędziami rytuału, a każdy gest, każde pociągnięcie, każda decyzja jest jak modlitwa. Proces twórczy jest liturgią, która nie zmierza do efektu spektakularnego, lecz do przygotowania gruntu pod to, co przychodzi spoza człowieka. Artysta przypomina rolnika, orze ziemię, sieje ziarno, dba o glebę, ale plon czyli objawienie fenomenu nie zależy od niego. Przyjdzie albo nie. To, co najważniejsze, wymyka się jego woli i technice. Może on tylko czuwać, przygotowywać i pozostawać w gotowości. Dlatego dążność do doskonałości w tej perspektywie nie jest triumfem nad materią, lecz ćwiczeniem duchowym. Jest ascezą oczyszczeniem z banału i powierzchowności a zarazem gotowością na ekstazę, na chwilę, gdy w materii dzieła rozbłyśnie coś więcej niż sama forma.

Odbiorca wobec fenomenu

Fenomenalne dzieło sztuki nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Odbiorca nie pozostaje jedynie biernym obserwatorem jego kontakt z dziełem jest aktywnym uczestnictwem. Granica między podmiotem a przedmiotem zaciera się, człowiek nie ogląda już dzieła w sposób zewnętrzny ani obiektywny, lecz wnika w jego aurę, staje się częścią doświadczenia, które ono oferuje. W tym sensie dzieło nie jest jedynie przedmiotem estetycznym staje się medium obecności, przestrzenią spotkania, które porusza coś głębszego niż intelekt czy analiza formalna. Doświadczenie fenomenu przypomina spotkanie z ikoną, relikwią czy innym obiektem o charakterze sakralnym. Dzieło nie tyle przedstawia rzeczywistość, ile otwiera drogę ku transcendencji, kieruje uwagę odbiorcy ku temu, co wykracza poza jego codzienne postrzeganie i myślenie. Wchodząc w kontakt z fenomenem, człowiek doznaje momentu zatrzymania czasu chwili, w której zwykła perspektywa traci moc, a pojawia się poczucie obecności czegoś absolutnego. Fenomen działa w sferze, która nie podlega typowej ocenie. Wymyka się krytyce, lecz nie dlatego, że jest „lepszy” lub „wyjątkowy” w sensie konwencjonalnym. Jego prawda nie tkwi w zgodności z kanonem, techniczną perfekcją, modą czy innowacją w sensie formalnym. Nie jest zależna od norm akademickich ani społecznych oczekiwań. Prawda fenomenu polega na tym, że działa na tym, że porusza odbiorcę, zmienia jego sposób patrzenia, pozostaje w pamięci, rezonuje w emocjach i myśleniu długo po zakończeniu kontaktu. Fenomenalne dzieło nie wymaga objaśnień ani interpretacji. Jego sens nie jest czymś do uchwycenia czy sklasyfikowania, lecz czymś do przeżycia. Odbiorca może je zignorować lub nie odczuć jego siły, ale jeśli doświadczenie zaistnieje, staje się ono niemal nieusuwalne. Fenomen przenika do najgłębszych warstw świadomości i ponadświadomości, pozostawiając ślad, który często wykracza poza chwilowe przeżycie estetyczne kształtuje refleksję, wzbogaca wrażliwość i może zmieniać sposób postrzegania samego siebie. W tym sensie odbiorca wobec fenomenu staje się uczestnikiem procesu twórczego, choć nie jest twórcą. Fenomenalne dzieło nie istnieje bowiem w pełni dla artysty ani dla świata ono istnieje w spotkaniu, w relacji między twórcą a odbiorcą. Prawdziwy fenomen jest zatem doświadczeniem intersubiektywnym, nie można go zmierzyć, odtworzyć ani w pełni opisać słowami, a jednak jego obecność jest wyczuwalna, namacalna w emocjach, pamięci i w świadomości tego, kto na nie odpowiada.

Doskonałość jako droga

Doskonałość artystyczna w perspektywie fenomenu nie jest celem osiągniętym raz na zawsze. Nie jest statycznym punktem, który można posiąść, ani rezultatem, który daje się zmierzyć miarą umiejętności technicznych czy aprobaty krytyki. Jest raczej drogą, procesem nieustannego poszukiwania, napięciem między codziennym trudem pracy z materią a otwarciem na transcendencję, która pojawia się niezależnie od woli artysty. Każdy dzień w pracowni, każdy gest, każda decyzja kolorystyczna lub kompozycyjna staje się próbą otwarcia przestrzeni, w której fenomen może się wydarzyć. Artysta nie dąży do efektu w sensie wymiernym, zdobywania nagród, wystaw, pochwał czy prestiżu. Szuka obecności, która przemieni nie tylko odbiorcę, lecz także jego samego, obecności, która wstrząsa, która zatrzymuje czas, która otwiera świadomość na coś większego niż codzienne doświadczenia. W tym sensie proces twórczy staje się formą duchowości, praktyką obecności, modlitwą wyrażoną barwą, gestem, światłem, dźwiękiem. Każdy element dzieła linia, faktura, ton, rytm nie jest celem samym w sobie, lecz drogą do objawienia obecności, która wymyka się kontroli i definicji.

Fenomenalne dzieło sztuki pozostawia ślad w człowieku. Nie kończy się wraz z chwilą kontaktu trwa w pamięci, powraca w snach, w ciszy, w nagłych momentach refleksji. Wnika w najgłębsze warstwy świadomości, a często przekracza je, docierając do tego, co można nazwać ponadświadomością obszaru, gdzie język, logika i racjonalne rozumienie tracą moc. W tym sensie spotkanie z dziełem staje się doświadczeniem transformującym. Człowiek nie tylko widzi czy słyszy, ale doświadcza przemiany spojrzenia na świat i samego siebie. Doskonałość jako droga wymaga od artysty cierpliwości i wytrwałości, ale także gotowości do niespodziewanych olśnień. To napięcie między codzienną pracą a otwarciem na transcendencję nadaje sztuce jej prawdziwą głębię. Nie ma tu miejsca na łatwe efekty, banalne rozwiązania czy na bezrefleksyjne powtarzanie technik. Każdy akt twórczy jest wyzwaniem i testem duchowej wrażliwości próbą obecności, która może zaowocować pojawieniem się fenomenu. Wreszcie, droga artysty ku doskonałości w tym sensie jest drogą osobistą i uniwersalną zarazem. Jest indywidualnym wysiłkiem twórczym, lecz jej efekt pojawienie się fenomenu należy do odbiorcy i świata, które w niej uczestniczą. Fenomen staje się przestrzenią wspólnego przeżycia, twórca i odbiorca spotykają się w niej w sposób, który przekracza granice czasu, miejsca i kultury. Ta trudna droga, niepewna, pełna oczekiwania i otwarcia, ukazuje, że doskonałość w sztuce nie jest celem, lecz sposobem bycia.

W świecie przepełnionym obrazami, znakami i hałasem fenomen jawi się jako rzadkość cichy krzyk wieczności. Dążność artysty do doskonałości polega na tym, by w tym chaosie stworzyć przestrzeń dla objawienia, które jest większe niż samo dzieło, większe niż sam artysta. Fenomen jest najwyższym ideałem sztuki nie jako wzorzec proporcji i harmonii, lecz jako żywy kontakt między dziełem a człowiekiem. Artysta, który do niego dąży, nie pragnie perfekcji rzemiosła ani technicznej bezbłędności. Pragnie chwili, w której sztuka przestaje być przedmiotem oglądania, a staje się doświadczeniem obecności, doświadczeniem, które prowadzi ku głębi i ku wieczności.

Zenon Burdy