Fot. FLCKR Tyler Merbler American Empire

Rzecznik Departamentu Stanu powiedział, że USA uważnie obserwują sytuację w związku z postawieniem zarzutów karnych wobec proaborcyjnej aktywistki, Marty Lempart, uznając to za „ograniczanie przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego w Polsce”. Waszyngton ma jednak „szersze obawy”.

To już kolejne, krytyczne wypowiedzi nt. Polski w ostatnim czasie ze strony USA.

Wczwartek podczas konferencji prasowej rzecznik Departament Stanu USA, Ned Price, został zapytany m.in. o sprawy dotyczące Polski. Dziennikarz poprosił go o skomentowanie zarzutów dla Marty Lempart, proaborcyjnej aktywistki i liderki „Strajku Kobiet”, jak również planów polskiego rządu dotyczących wprowadzenia tzw. podatku od reklam. Ta druga kwestia wywołała w środę protest znaczącej części mediów, w tym głównych, prywatnych stacji telewizyjnych i radiowych oraz gazet i serwisów internetowych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Jeśli chodzi o te zarzuty, to jesteśmy ich świadomi, jeśli chodzi o zarzuty wobec Marty Lempart. Obserwujemy sytuację bardzo uważnie – powiedział rzecznik Departamentu Stanu.

– Promowanie, wspieranie i obrona wolności słowa, prawa do pokojowych protestów i niezależności sądownictwa są kluczowe dla każdej demokracji – zaznaczył.

– Oczywiście, te zarzuty są częścią ograniczania przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, więc mamy szersze obawy, w tym dotyczące tzw. podatku od mediów – stwierdził. Price dodał, że Stany Zjednoczone będą wspierać niezależność i różnorodność mediów i opinii, uznając to za niezbędny żywej demokracji.

Wcześniej wysoka rangą urzędniczka Departamentu Stanu i p.o. ambasadora USA w Polsce skrytykowali wyrok polskiego sądu, nakazujący Engelking i Grabowskiemu, autorom książki „Dalej jest noc”, przeproszenie krewnej Polaka, którego niesłusznie oskarżyli o wydawanie Żydów w czasie II wojny światowej.