Radni North Vancouver i West Vancouver ogłosili niedawno klimatyczny stan nadzwyczajny. Jedni i drudzy byli w tej decyzji jednogłośni. Pytanie, czy decyzja nie została podjęta na wyrost. W końcu ocieplenie klimatu nie jest sprawą, z którą dzwonimy na 911.

Warto tutaj przeanalizować temperatury w Vancouverze. Dane są gromadzone od 1896 roku. Biorąc pod uwagę ostatnie 100 lat, czyli przedział od 1918 do 2018 roku, widać, że średnie temperatury w dzień w lutym i wrześniu wzrosły o 1,5 stopnia. W pozostałych dziesięciu miesiącach nie zaobserwowano poważnych zmian. Gdyby rozważyć roczniki po 1938 roku, żaden miesiąc nie stanowi powodu do niepokoju. W gruncie rzeczy w czterech miesiącach obserwuje się nawet tendencję spadkową. Po 1958 roku z kolei cztery miesiące wykazują pewne ocieplenie, ale średnie roczne temperatury pozostają w normie. Z danych zamieszczonych na stronie Environment and Climate Change Canada (najstarsze pochodzą z 1942 roku) wynika, że rzadko kiedy w Vancouverze odnotowywano średnie temperatury przekraczające 30 stopni Celsjusza. Najwięcej takich dni było w latach 60. – siędem. W latach 2000-2010 było ich sześć, w obecnej dekadzie – jeden. Rekord pod względem temperatury odczuwalnej (38 stopni) padł w latach 2009, 1998 i 1961. Czyli obecnie upały tak naprawdę nie są powodem do ogłaszania stanu nadzwyczajnego.

Jeśli chodzi o opady, to dane są zbierane od 1937 roku. Największe sumy opadów odnotowano w 1997 roku, następnie w 1983. Dwie ostatnie dekady były “bardziej mokre” niż lata 80. i 90., ale wtedy obserwowano większą zmienność opadów. Rekordowe ulewy odnotowano w roku 1996 – naliczono wówczas 13 dni w roku z dzienną sumą opadów powyżej 25 mm. 11 dni z ulewami zarejestrowano w latach 2017, 1984, 1983 i 1980. Wniosek z tego taki, że opady też nie powinny być powodem do ogłoszenia stanu wyjątkowego. Prawdą jest, że obecnie pada więcej deszczu niż śniegu, ale najmniej śniegu w rozpatrywanym okresie spadło w latach 2015, 1999, 1951 i 1937. Trudno więc mówić o jakiejś nowej prawidłowości.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ostatni czynnik to wiatr. I tu też nie widać nic nadzwyczajnego. Rekordową prędkość wiatru (89 km/h) odnotowano w 1960 i 61 roku, następnie w 2001 i 2003 (82 km/h). W innych latach prędkość mieściła się w normie i nie odnotowano anomalii. Może więc radni Vancouveru po prostu ulegli aktywistom?