Włamywanie się do miejskich systemów informatycznych, blokowanie ich o żądanie okupu za przywrócenie dostępu do funkcji i danych to epidemia ostatnich czasów, mówi amerykańskie FBI. Władze różnych szczebli co jakiś czas stają przed dylematem: czy zapłacić hakerom, czy odbudować system od zera, co jest i czasochłonne, i kosztowne. Tylko w tym roku hakerzy zablokowali funkcjonowanie urzędów w ponad 20 amerykańskich miastach. Ofiarami padały też szkoły, biblioteki, a nawet wydziały policji. Hakerzy najczęściej żądają okupu w bitcoinach, ponieważ przepływu kryptowaluty nie da się prześledzić. Po odebraniu kwoty przesyłają klucz, który powinien odblokować system. Niestety jeśli za włamanie biorą się mniej wprawni hakerzy, klucz nie zawsze okazuje się właściwy i niekiedy systemu nie daje się odblokować.

W Kanadzie jest podobnie. Oprócz osób indywidualnych i firm, hakerzy blokowali systemy IT m.in. w Stratford, Wasaga Beach, a nawet – jak się niedawno okazało – w Toronto.

Toronońska audytor generalna, Beverly Romeo-Beehler, ujawniła w ostatnim miesiącu, że dwa „podmioty” należące do miasta zostały zablokowane przez „ransomware”. W żadnym wypadku nie powiadomiono dyrektora ds. informatyzacji, ponieważ nie było odpowiednich protokołów. Komisja audytowa stwierdziła, że ataki były względnie niegroźne, ale miejscy informatycy muszą popracować nad protokołami i bezpieczeństwem. Jeden z bardziej doświadczonych urzędników ocenił poziom bezpieczeństwa na 7-8 w skali od 1 do 10. Kolejna kontrola ma się odbyć w październiku.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Miasto tworzy ponoć nowe miejsce pracy dla głównego urzędnika ds. bezpieczeństwa informatycznego i zawiera umowy z ekspertami z sektora prywatnego.