Sensacja, rewelacja! Mimo upływu lat, pewien niedookreślonej marki samochód ponownie zamierza dopaść pewnego Żyda!
Nie żeby zaraz jakiegoś konkretnego, boć Żyd w tych nieśmiertelnych historiach ciągle pozostaje anonimowy, podobnie jak wspomniany samochód. W przeciwieństwie do szofera, który – niezależnie od perspektywy relacjonującego – zawsze nazywa się tak samo, mianowicie Hilary Pęcikowski.

ATAK W BRAMIE
Co więcej, tak samo jak przed laty, wspomnianego Żyda wspomniany samochód usiłuje dopaść nie na ulicy, a w mrocznych przestrzeniach klatki schodowej. Precyzyjniej: w mrocznych przestrzeniach drugiego piętra. Proszę to sobie tylko wyobrazić. Nota bene, pewien Żyd, mianowicie niejaki Tuwim Julian, potrafił wyobrazić sobie dużo więcej.
Bardzo proszę. Mamy rok 1925, mamy Juliana Tuwima, a dostajemy “Zbrodnię Hilarego Pęcikowskiego w oświetleniu pięciu pism warszawskich”. Drobne uwspółcześnienia dwóch wybranych relacji pochodzą od niżej podpisanego.
Relacja nr 1.
“Wczoraj w samo południe, ulicą Nowy Świat, przechodził najspokojniej jakiś człowiek, który – według informacji świadków – miał rysy twarzy semickie, a zatem jak przypuszczać należy, był to niechybnie Żyd. W pewnej chwili, kiedy chciał przejść na drugą stronę wyżej wymienionej ulicy, zauważył pędzące auto, wszedł więc do bramy, aby przeczekać, aż auto przejedzie. Nic mu to nie dało, albowiem…

FINKELSTEIN I INNI
…Albowiem kiedy tylko rozsądne postępowanie Żyda dostrzegł szofer prowadzący samochód, niejaki Hilary Pęcikowski, natychmiast wjechał on do tej samej bramy i zaczął gonić Izraelitę.
Tak zaczął się jego horror. Zręczny Żyd wbiegł co prawda na schody, lecz samochód dopędził go na drugim piętrze, opryskał błotem, obrzucił obelgami i znęcał się na nim przez pół godziny, cytując obficie nie tylko bardzo dobrze znanego nam wszystkim Żyda-antysemitę Normana Finkelsteina, ale panów: Jana Matejkę, Jana Kobylańskiego, Mela Gibsona, Kazimierza Świtonia, Zygmunta Wrzodaka, Ryszarda Bendera, Dariusza Ratajczaka, Stanisława Krajskiego, Normana Daviesa, a dalej Lutra (“Żydzi i kłamstwo”), Kanta (“Antropologia”), Dmowskiego (“Przewrót”), księży Maksymiliana Marię Kolbego i Stanisława Trzeciaka (“Mały Dziennik”) – i tak dalej, i tak dalej – na koniec tej upiornej udręki przywołując obszerne fragmenty Talmudu.

MAFIA GUDŁAJSKA
Widząc w tym fakcie jawne pogwałcenie praw, przyznanych traktatem wersalskim mniejszościom narodowym w Polsce, niżej podpisani zapytują panów Ministrów Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości, Skarbu, Spraw Wojskowych, Komunikacji, Handlu i Przemysłu oraz Zdrowia, czy wiadomy im jest wypadek powyższy i co zamierzają uczynić, aby na przyszłość samochody nie goniły ludzi po schodach, a szoferzy opętani antysemityzmem nie torturowali Żydów cytowaniem Talmudu”.
I bez zbędnych wtrętów relacja nr 2: “Międzynarodowa mafia masońsko-żydowska nie szczędzi kosztów i starań, aby zohydzić Polskę w oczach zagranicy, żywiołom zaś narodowym uniemożliwić życie w ojczyźnie. Sekundują im w tym dziele szabesgoje i lewicowcy, którzy na sojuszu z Żydami robią znakomite interesy. Świadkami oburzającej bezczelności mafii gudłajskiej stali się wczoraj przechodzący Nowym Światem mieszkańcy Warszawy. Jakiś rudy, pejsaty Żyd, z okrzykiem “Niech żyją Sowiety, niech żyje Kraj Rad”, rzucił się wprost pod przejeżdżający samochód.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

PRACZKA Z SOLCA
Uczynił to niewątpliwie w tym celu, aby wyjechać do Ameryki, czy gdzie tam zamierzał, by pokazywać na odczytach rany, otrzymane jakoby podczas pogromu w Polsce. Na szczęście szofer, Hilary Pęcikowski, w jednej chwili zorientował się, jakie ukryte cele ma nienawistny Żyd, natychmiast zatrzymał auto i w ten sposób przyczynił się do uratowania naszej opinii za granicą.
Należy dodać, że przy Żydzie znaleziono Talmud, pięć karabinów maszynowych z załadowanymi taśmami nabojowymi, czerwony sztandar, płomienny list (którego treści zacytować na łamach nie odważymy się) do praczki z Solca, niejakiej Marianny Brzdączek oraz najnowsze protokoły wiadomych mędrców owinięte sprytnie w egzemplarz Wiadomości Literackich”.
***
Że co? Że przesadziłem z redakcją odautorską, ktoś pyta? Nic podobnego. Przeciwnie wręcz, skoro trzymałem się ściśle trybu oryginalnej narracji tuwimowskiej. Zaś jeden z możliwych wniosków z owej narracji płynących, wniosków dla współczesności, brzmi: zniewolone media nie opisują świata poprzez relację z faktów, lecz dzięki preparowaniu opisu faktów, ów zniewolony świat kreują.
Proszę to sobie zapisać, proszę zapamiętać, proszę nieść w świat, zachęcając bliźnich, by wyjmowali łepetyny z kielichów medialnych blenderów. Pora po temu najwyższa. Już czas.

Krzysztof Ligęza


A tutaj oryginał, dla tych, którzy na tej lekcji polskiego byli akurat na wagarach…

Zbrodnia Hilarego Pęcikowskiego w oświetleniu pięciu pism warszawskich – Julian Tuwim
Niby anegdota na najwyższym poziomie ,ale ile w tym ponadczasowej prawdy.
Julian Tuwim napisał w 1925 roku utwór „Zbrodnia Hilarego Pęcikowskiego w oświetleniu pięciu pism warszawskich”. Sparodiował w nim relacje gazet o ukaraniu mandatem szofera, który omal nie przejechał człowieka niewiadomego nazwiska. Relacje różniły się od siebie jaskrawo, ale ściśle pasowały do linii pisma.

RAPORT POLICJI
Szofer Hilary Pęcikowski skazany został na zapłacenie 10 zł kary za nadmiernie szybką jazdę, podczas której ledwo nie przejechał człowieka niewiadomego nazwiska.
Fakt ten odbił się w prasie warszawskiej szerokim echem,. Oto co pisały o nim gazety stołeczne:

„Robotnik”
Skutki rządów chjeno-piasta nie dały długo na siebie czekać. Brutalna pięść obszarników ósemkowych, starająca się wszelkimi siłami rozproszyć zwarte szeregi walczących o swoje prawa robotników i włościan, pokazała nam wczoraj, jakie są metody walki rozjuszonej endecji i jej popleczników. Najemnik krwawego kapitalisty, chadek Hilary Pęcikowski od dawna czyhał na towarzysza naszego, niewiadomego nazwiska, który podążał na wiec w sprawie tajnego, równego ośmiogodzinnego tygodnia roboczego. Kiedy ujrzał go na ulicy Nowy Świat, wyjechał nagle pędem zza węgła i cudem tylko nie zabił towarzysza naszego o niewiadomym nazwisku, znanego w partii pod pseudonimem „Grom”. Kiedyż nareszcie ustaną hulanki rozwydrzonych wampirów wielkiego kapitału? Klub Sejmowy PPS wniósł w tej sprawie interpelację.

„Kurier Warszawski” (fragment)
Od dawna już opowiadano sobie na ucho, że elementy wywrotowe szykują na dzień wczorajszy spisek. Padały uśmiechy, adresy, numery telefonów, i domysły. Wymawiano szeptem nazwisko pewnego generała lewicowego, mówiono o zagadkowych a bardzo daleko sięgających protekcjach i wpływach, które w dziwny sposób uniemożliwiały wszczęcie śledztwa. Cyt, mówiono, nie wolno. Narodowej opinii kneblowano usta szmatami prasy lewicowej. Nie wolno. Alebowiem wolność istnieje w Polsce tylko dla tajemniczych Hilarych Pęcikowskich! Ha! Ha! Czy nie wiecie, czytelnicy, kto jest pan Hilary Pęcikowski? Dowiedzcie się więc. Zagryźcie wargi, zaciśnijcie zęby – ale dowiedzcie się. Było to tak: Z Sulejuwka w stronę Hotelu Rzymskiego pędził wczoraj czerwony samochód, sycząc wężowo i trąbiąc na alarm. Nagle – zbrodnicza ręka ……. no itd. Itd.

„Nasz przegląd”
Klub posłów żydowskich w sejmie złożył na ręce p. Marszałka następującą interpelację:
Wczoraj o godzinie 12 w południe ulicą Nowy Świat przechodził najspokojniej jakiś człowiek, który według informacji świadków miał rysy twarzy semickie, a zatem jak przypuszczać należy, Żyd. W pewnej chwili, kiedy chciał przejść na drugą stronę wyżej wymienionej ulicy, zauważył pędzące auto, wszedł więc do bramy, aby przeczekać aż auto przejedzie. Kiedy spostrzegł to szofer prowadzący samochud, niejaki Hilary Pęcikowski, wjechał on di tejbramy i zaczął gonić Izraelitę. Ten wbiegł na schody, lecz samochód dopędził go na drugim piętrze, opryskał błotem, obrzucił obelgami i znęcał się na nim przez pół godziny.
Widząc w tym fakcie jawne pogwałcenie praw, przyznanych traktatem wersalskim mniejszościom narodowym w Polsce, niżej podpisani zapytują pp. Ministrów Spraw Węwnęcznych, Sprawiedliwości, Skarbu, Spraw Wojskowych, Komunikacji, Handlu i Przemysłu oraz Zdrowia, czy wiadomy im jest wypadek powyższy i co zamierzają uczynić, aby na przyszłość samochody nie goniły ludzi po schodach.

„Gazeta Poranna 2 Grosze”
Bezczelność żydowska
Międzynarodowa mafia masońsko-żydowska nie szczędzi kosztów i starań, aby tylko zohydzić Polskę w oczach zagranicy, żywiołom zaś narodowym uniemożliwić życie w ojczyźnie. Sekundują im w tym dziele szabesgoje i lewicowcy, którzy na sojuszu z Żydami robią niezłe interesy. Świadkami oburzającej bezczelności gudłajskiej stali się wczoraj przechodzący Nowym Światem mieszkańcy Warszawy. Jakiś rudy pejsaty Żyd rzucił się nagle z okrzykiem „Niech żyją Sowiety” pod przejeżdżający samochód, plugawiąc jednocześnie świętości narodowe. Uczynił on to niewątpliwie w tym celu, aby wyjechać do Ameryki i pokazywać na odczytach rany, otrzymane jakoby podczas pogromu w Polsce.
Ale domyślny szofer, Hilary Pęcikowski, w jednej chwili zorientował się, jakie ukryte cele ma chytry Żyd, zatrzymał auto i w ten sposób przyczynił się do uratowania naszej opinii za granicą. Przy Żydzie znaleziono Talmud, pięć karabinów maszynowych, list od Wilhelma, armatę i protokoły mędrców, oraz numer „Wiadomości Literackich”. Charakterystyczne jest zeznanie świadka Marianny Brzdączek, praczki z Solca, że tego samego Żyda widziała poprzedniego dnia w towarzystwie prof. Askenaznego, posła Czapińskiego, rabina z Kalwarii, Aleksandra Lednickiego, Bolesława Wieniawy-Długoszewskiego i kilku innych Żydów, których nie zna.

„Ekspres Poranny”
Straszne morderstwo. Zwyrodniały szofer.
Krwawe widmo tragicznej zbrodni.
Złociste blaski wiosennego słońca zalewały się wczoraj kaskadą olśniewających promieni wiosennych spacerujące ochoczo po Nowym Świecie tłumy pięknych warszawianek i szarmanckich warszawiaków. Kolorowe baloniki zachwalane przez roześmianych przekupniów, pęki fijołków i konwalii, które wręczali sobie figlarni zakochani, okrzyki gazeciarzy i symfonia dzwonków tramwajowych oraz syren automobilowych, wszystko to łączyło się w przedziwny nastruj wiosennego dnia. Nagle od strony placu Aleksandra zaczął pędzić w obłąkanej zawrotności jaki wspaniały samochód. Zanim okrzyk ponurej grozy zdołał się wyrwać z piersi przerażonego tłumu, na jezdni wiły się już w boleści skrwawione zwłoki mężczyzny około lat 40, który w konwulsyjnie oraz kurczowo zaciśniętej dłoni trzymał ciepły jeszcze rewolwer i butelkę z lakonicznym napisem: „Esencja octowa”. Współpracownik nasz, który już na godzinę przed wypadkiem czekał na tę wstrząsającą oraz mrożącą krew w żyłach zbrodnię, popędził piechotą za umykającym autem i zatrzymał je. Szofer, barczysty brunet w wieku poborowym, 35-letni Hilary Pęcikowski, był w stanie nietrzeźwym i z trudnością odpowiadał na zadane mu pytania. Jak się okazuje, jest to znany bandyta i gwałciciel, którego kochanka, Jóźka Bęcwał o przezwisku „Ruda Kiszka”, zamordowała przed godziną rodzinę składającą się z 40 osób. Pęcikowski utrzymywał z nią tajne stosunki, szulernie oraz gorzelnię. Znaleziono przy nim kilkaset tysięcy fałszywych dwuzłotuwek oraz wagon bibuły komunistycznej. Ofiara wyrafinowanej zbrodni pojechała do domu o własnych siłach tramwajem, którego konduktor nazywa się Feliks Rypałkiewicz, prenumerator „Kuriera Czerwonego”, ojciec trzech synów, z których najmłodszy, sześcioletni Mikuś, złożył w administracji naszego pisma 48 groszy na szóstą karetkę pogotowia imienia „Expresu Porannego”, oraz rozwiązał logogryf zamieszczony w zeszłym tygodniu.