Jak wiele sklepów spożywczych, Fiesta Farms przy Christie Street w Toronto stara się, by w czasie pandemii towaru nie zabrakło. Współwłaściciel Dean Virgona i jego pracownicy nie mają kiedy odpocząć, mimo że sklep jest czynny krócej niż zwykle. Nawet księgowy pomaga w rozładunku. Na półkach i w lodówkach pełno kolorowych owoców i warzyw.

Menedżer Kendra Sozinho tłumaczy, że sklep nie świeci pustkami, bo korzysta z lokalnych dostawców. Fiesta Farms należy do największych niezależnych sklepów w mieście, który chlubi się miejscowymi produktami. Pracownicy obawiają się jednak, czy podołają popytowi napędzanemu pandemią. Virgona szacuje, że od czasu ogłoszenia pandemii dzienna sprzedaż wzrosła o co najmniej 40 proc. Dostawy są codziennie i właściwie zamawia się wszystko, bo wszystko zaraz schodzi.

Eksperci powtarzają jednak, że tak długo, jak rolnicy będą uprawiać ziemię, a ciężarówki będą jeździć po kanadyjskich drogach, żywności nie zabraknie. Ontario Food Terminal w Etobicoke na swojej stronie internetowej pisze, że sieć dostaw będzie utrzymana. “Kupowanie w małych sklepach blisko domu eliminuje konieczność korzystania z transportu publicznego i gromadzenia się w wielkich marketach”, czytamy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU