Tysiące Kanadyjczyków od dwóch miesięcy czeka na wykonanie planowych operacji, i ich czekanie wciąż się przedłuża. Z powodu COVID-19 odwołano prawie 200 000 operacji i innych zabiegów, a także badania przesiewowe w kierunku nowotworów, badania klinicznych i terapie z zastosowaniem metod eksperymentalnych. W Ontario przeprowadzono o 72 400 operacji mniej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku, w Kolumbii Brytyjskiej – o 30 000 mniej.

Jednocześnie sporo szpitali ma połowę wolnych miejsc. Ontaryjskie Financial Accountability Office podaje, że w połowie kwietnia szpitale, które normalnie są pełne, miały tylko 69 proc. obłożenia. Wolnych było 11 200 łóżek.

Lekarze i obrońcy praw pacjentów mówią, że przebudowanie służby zdrowia, które nastąpiło właściwie z dnia na dzień, na szczęście nie przyniosło fali zgonów pacjentów innych niż ci chorzy na COVID-19. Nie oznacza to jednak, że operacji nie miało negatywnego wpływu na chorych. Z prognoz wynika, że tylko z powodu niewykonania dobrowolnych operacji serca do początku maja zmarło ponad 30 osób.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Dla wielu odroczenie operacji to kolejne tygodnie czekania w niepewności na usunięcie guza nowotworowego, udrożnienie naczyń krwionośnych czy wymianę bolącego stawu. W Ontario podczas pandemii wykonano tylko od 20 do 40 proc. dobrowolnych, nieplanowanych operacji nowotworów, szacuje dr Chris Booth, onkolog z Queen’s University.

Niektóre prowincje, wśród nich Ontario i Kolumbia Brytyjska, ogłosiły właśnie wznowienie przeprowadzania operacji. Mają jednak olbrzymie zaległości. Minister zdrowia Kolumbii Brytyjskiej, Adrian Dix, powiedział w zeszłym tygodniu, że wyjście na prostą może zająć nawet dwa lata.

Eva Villalba z Quebec Cancer Coalition mówi, że opóźnienia to olbrzymi stres dla pacjentów z rakiem. Pacjencie z trzecim albo z drugim stadium nowotworu, wciąż operowalnym, mogą poczekać 4-6 tygodni. Jeśli jednak każe im się czekać cztery miesiące, to ostatecznie może się okazać, że rak przeszedł w czwarty stopień i operacja nie jest już możliwa. Villalba dodaje, że pacjenci poczuli się pozostawieni samym sobie, zwłaszcza że wielu dostało powiadomienie o odwołaniu operacji poprzez automatyczną wiadomość.

W Ontario czekać muszą tylko ci pacjenci z nowotworami, u których rak postępuje wolno, twierdzi dr Ralph Meyer z Hamilton Health Sciences, regionalny przewodniczący Cancer Care Ontario. Dr Jory Sipmson, profesor chirurgii onkologicznej na University of Toronto, dodaje, że w przypadku pacjentek z wczesnym stadium raka piersi przesunięcie operacji o dwa miesiące nie wpływa na ogólną przeżywalność.

Meyer dodaje, że wstrzymano wykonywanie badań przesiewowych – mammografii, cytologii czy testów pod kątem raka jelita grubego. Tutaj trudno powiedzieć, jaki będzie skutek, ponieważ takim badaniom są poddawane osoby, u których nie ma żadnych objawów choroby.

Chemioterapia i naświetlenia przebiegają w wielu prowincjach raczej planowo, ale w niektórych przypadkach były opóźnienia. Część pacjentów oczekujących na operację dostało tabletki doustne do brania w domu, które normalnie są podawane na późniejszym etapie leczenia.

Lekarze obawiają się jeszcze jednego skutku pandemii. Ludzie dłużej zwlekają ze zgłoszeniem się do lekarza i do szpitala. Przez to, gdy przychodzą, są bardziej chorzy. Ontario odnotowało 30-procenotwy spadek zgłoszeń na ostre dyżury pacjentów z najpoważniejszym rodzajem zawału serca. W Kolumbii Brytyjskiej spadek wyniósł 40 proc., podaje Heart and Stroke Foundation of Canada.