Najmłodsze dzieci, które dopiero uczą się czytać, podczas nauki zdalnej potrzebują szczególnej uwagi i wsparcia ze strony rodziców i nauczycieli. Inaczej zaległości z czasu pandemii mogą się ciągnąć za nimi przez całe życie, wynika z analiz przeprowadzonych przez profesora psychologii nauczania z University of Alberta, George’a Georgiou. Georgiou brał pod uwagę wyniki testów i porównywał je z tymi z ubiegłych lat, skupiając się również na osiągnięciach wybranych grup uczniów w swojej prowincji.

“Jeśli ktoś w starszych klasach ma problemy z czytaniem, to one się nie pogłębiają. Niestety w przypadku młodszych dzieci, te które miały problemy wcześniej, teraz radzą sobie jeszcze gorzej”, mówi Georgiou.

Georgiou zaczął swoje badania w ogóle od innego projektu. Dostał grant z Alberta Education, w ramach którego miał badać umiejętność czytania w klasach pierwszych, ale analiza dotyczyła metod nauczania. Na początku 2020 roku grupa Georgiou dokonała oceny uczniów w wybranych szkołach w północnej Albercie i zidentyfikowała 500 pierwszoklasistów, którzy mieli problemy z czytaniem. Dla nich miały być zorganizowane zajęcia wyrównawcze. Te jednak szybko zostały przerwane z powodu pandemii. Uczniowie zostali wysłani do domów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Po wakacjach wrócili. Georgiou powtórzył swoje badania i uzyskał wyniki do porównania.

Udało się zbadać tylko 409 osób z pierwotnie wytypowanej grupy, ale wyniki były tragiczne. Georgiou mówi, że około 80 proc. dzieci wciąż sobie nie radziło. W normalnych warunkach, gdy możliwa była tradycyjna nauka w szkołach, po takim czasie trudności utrzymałyby się u 20 proc. dzieci z grupy.

Profesor sięgnął do wyników testów standaryzowanych z czytania z zeszłych lat. W jednym zestawie wyników miał dane z 25 szkół z dwóch ostatnich lat, dotyczące po 4000 uczniów na każdym poziomie nauczania. Drugi zestaw obejmował okres pięcioletni, ale dotyczył tylko ośmiu szkół. Porównał średnie wyniki testów z zeszłych lat z wynikami w tych samych szkołach z września 2020. Wtedy ujawniła się różnica w klasach starszych i młodszych.

Wyniki zasadniczo nie były złe od klas 4 w górę. Tam uczniom udało się zrobić postępy w czytaniu. W klasach 2 i 3 wyniki były jednak gorsze niż w latach ubiegłych. Oceniając po wynikach, zaległości młodszych dzieci sięgały od czterech do ośmiu miesięcy. Deficyt nie jest może nieodwracalny, ale jest znaczny i wymaga pomocy ze strony rodziców i nauczycieli.

Georgiou dodaje, że optymalny czas na naukę czytania przypada na okres od przedszkola do klasy 3. Dzieci, które pod koniec 3 klasy mają kłopoty z czytaniem, mają je potem do końca życia. Gdy nauka jest prowadzona zdalnie, trudno oczekiwać od uczniów młodszych klas, że będą długo skupiali uwagę siedząc przed monitorem. Jak rodzice mogą pomóc dzieciom? Na przykład czytając im 20-30 minut dziennie. Daje to możliwość rozszerzenia słownictwa, rozwijania wyobraźni i rozmowy na temat książki.

Problemy z czytaniem w późniejszym życiu przekładają się na niekończenie szkół i wzrost bezrobocia.