Dobrze jest odpowiednio szybko zorientować się, kiedy rzeczywistość dookoła nas drętwieje i zaczyna popuszczać w pieluchę. Jeszcze lepiej zaobserwować popuszczanie w pieluchę wcześniej, niż to samo zauważą inni. Ale zaprawdę powiadam nam, najgorzej jest zostać pieluchą.

Nie odpowiem precyzyjnie na pytanie, dlaczego świat oszalał, a ludzie wraz z nim. Czy tam odwrotnie. Wiem, że oszalał, a ludzie oszaleli wraz z nim, ponieważ wiem, co widzę: szaleństwo trwa i wiele znaków na niebie i na ziemi wskazuje, że, można powiedzieć, trwa mać.

I co? I tylko “kwamać!” jęknąć sobie można, odreagowując, i tyle naszego, co sobie pojęczymy para-wulgarnie. Nota bene, jak nas uczy Bonaparte… to jest, jak uczy nas Lempart Marta, wulgaryzmy wykrzykiwane publicznie to uzasadniona forma ekspresji, ponieważ “Kaczyński podpala Polskę!”, ponieważ “trybunał Przyłębskiej!”, ponieważ to i tamto, a ponadto protestować każdy może lepiej czy jeszcze lepiej i nawet ma prawo protestować, niezależnie od okoliczności. Natomiast “aborcja zabija!” to wyraz ekspresji nieuzasadnionej, a to dlatego, że są to obrzydliwe, ohydne kłamstwa, więc szerzenie nienawiści, albowiem powszechnie wiadomo, że ciąża to prywatna sprawa każdej kobiety, bo każda kobieta ma prawo decydować o własnym ciele, z czego wynika wprost oczekiwanie, by aborcja była dostępna na każde żądanie, i do diabła z nauką, niech śladem rozumu embriologia idzie precz. A w ogóle, to co ty do mnie rozmawiasz, i wyp…j.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

 

LUDZIE PRZYNALEŻNI

I co? I powtórzmy: tylko “kwamać!” jęknąć sobie można, odreagowując, i tyle naszego, co sobie pojęczymy para-wulgarnie.

Co prawda można też nie przejmować się i szaleć po swojemu. Jak Mieszkowski Krzysztof. “Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej. Tak stanowi artykuł 73. Konstytucji Rzeczypospolitej” – grzmiał Mieszkowski na posiedzeniu Sejmu w listopadzie 2015 roku. Pięć lat minęło, ale gość nie wydoroślał nic a nic. Przeciwnie, jakby cofnął się do czasów dzieciństwa i nie tylko nie urósł, co wręcz skarlał. W listopadzie 2020 roku nadął się i obiecał: “Zostanie powołana Polska Izba Artystów, która będzie rozstrzygała kto jest artystą, a kto artystą nie jest”.

Aha, aha. I pewnie członkowie wspomnianej organizacji wybiorą się sami, ewentualnie ich prowadzący dogadają się między sobą i członków Izby Artystów wskażą. Oficerowie prowadzący. Chcesz członkiem być czy być członkiem nie chcesz, i tak zostaniesz członkiem, a następnie będziesz decydował o tym, o czym powiemy ci przed zebraniem egzekutywy. Tak robiło się to kiedyś i tak to się robi w II PRL.

Super, w sumie. Właśnie z powodu rosnącej liczby ludzi wygadujących podobne głupstwa powołaliśmy Polską Izbę Polaków. Moje źródło w zespole orzekającym informuje, że kwestia przynależności Mieszkowskiego Krzysztofa budzi ogromne kontrowersje. Podobnie jak członkostwo rzeczonego w Izbie Ludzi Przyzwoitych.

 

LUDZIE ZOBLIGOWANI

Ale co tam przyzwoitość, skoro postęp w świecie, a nowoczesność w domach i w zagrodach? Masz problem z pieniędzmi, prezydencie, premierze, ministrze? Nie musisz robić czegokolwiek, możesz pożyczyć. Znowu. I jeszcze dopożyczyć możesz. I jeszcze raz. Że co, że generujesz własnemu państwu, rodzimej swojej wspólnocie, współobywatelom swoim, ocean niespłacalnych długów? Nic nie szkodzi. Przecież wszyscy tak robią, a ostatnio w przestrzeni publicznej aż huczą głosy, by niespłacalne zadłużenie państw potwierdzić oficjalnie, a następnie je zalegalizować.

O co chodzi konkretnie, wyjaśnił nam niejaki Soros George, znany powszechnie jako czarodziej-dobrodziej narodów europejskich (mniej znany jako szaman lewicowy i guru nowego światowego znajomy Sachsa Jeffrey’a). Otóż rządy narodowe państw europejskich, a precyzyjniej Komisja Europejska, bo co tam europejskie narody, powinna wyprodukować tak zwane “obligacje wieczyste”, które regularnie kupowane przez instytucje finansowe, tym samym finansowałyby potrzeby Unii do samego końca świata, a nawet dłużej. To znaczy teoretycznie. W praktyce ów niespłacalny dług rósłby sobie a muzom, zaś potentaci finansowi, nie przejmując się pożyczanym kapitałem, zadowalaliby się rocznymi odsetkami. Płaconymi, uwaga, wieczyście. Czyli w nieskończoność. W jakiej wysokości? A, to będzie ustalać się na bieżąco. Ostatecznie obsługa długu publicznego i tak wywołuje wskazane wyżej skutki, jakie formalnie wywoływałyby przyjęcie propozycji Sorosa.

 

LUDZIE ZNIEWOLENI

Rzecz w tym, że uzależnienie od właściciela kapitału legitymizuje, czyniąc nieodwracalnym, a mało tego, dla istniejących ciągle rządów narodowych stanowi coś w rodzaju łapówki, gwarantującej tymże utrzymanie się przy władzy. Iluzja taka, dla rządzących wygodna, ma być podtrzymywana, więc podtrzymywana będzie. Póki właściciel kapitału nie postanowi inaczej. Wtedy pozamiata się po państwach narodowych z ich rządami, a nowych nadzorców tego co powstanie dobierze się spomiędzy posłusznych.

Zdaje się, że na propozycje Sorosa najodważniej zareagował premier Słowenii, państwa niewielkiego, za to z przeogromną duszą. “Trzymaj się z dala od Europy, proszę” – napisał Janez Janša, dodając, że przyjęcie sugestii potentata finansowego doprowadziłoby szybko do zniszczenia wspólnoty europejskiej. Ale Soros swoje wie: kontrolując zadłużenie, kontrolujesz wszystko. To nawet lepiej brzmi, to o kontroli, niż wywalić nieszczęśnikom wprost: “niewolnictwo zalegalizowane”.

Albo inaczej to narysujmy: w Auschwitz oszukiwano ludzi do ostatniej chwili. Dziś w państwach skazanych na śmierć oszukuje się ludzi nie tylko do ich ostatnich chwil, ale także dłużej. Niektórym nie mówi się, że nie żyją, choćby ich los został przesądzony, a śmierć nadbiegała dużymi susami, na lewo i prawo wymachując przy tym kosą.

 

LUDZIE WYRĘCZENI

Co więcej, istnieją tacy, którzy wspomniane oszustwo utożsamiają z jakąś formą litości. Bo co skazanym powiedzieć prócz ostrzeżenia, żeby głów nie odwracali, nie patrzyli wstecz przez ramię? Że to, co słyszą zza pleców, to nie upiorny kosy finansowej świst, lecz kanarków wolności trele przecudowne? Że na kąpiel ich prowadzą, ale że wkrótce, no jakże inaczej, spotkamy się znowu? Na tym właśnie polega niewolnictwo. Ordnung muss sein, zaś liberalizm w wydaniu a’la George Soros z fazy kulturowego marksizmu przechodzi właśnie w fazę totalniactwa. Naturalną rzeczy koleją, następną fazą okaże się totalitaryzm jawny.

Jak to powtarza Stanisław Michalkiewicz: “Sami byśmy się nie ograbili, więc ktoś musi nas w tym wyręczyć”. Tak jest. Dlatego właśnie rządzące Europą dzieci Gramsciego ofiarowują nam tak zwany postęp oraz tak zwaną nowoczesność, a jedno i drugie w sztafażu ideologicznych sreberek. Cóż to oznacza bez sreberek? Pryzmę aksjologicznego obornika, z której szubrawcy pozbawieni sumień wpierw czerpią do woli, następnie to, czego zaczerpnęli, owijają w celofan tolerancji, kaftaniki równości, w prawa kobiet, oraz w inne rozmaite troski, ostatnio w sreberka praworządności, by w finale ofiarowywać wspomnianego “cukiereczka” każdemu, najczęściej w charakterze delikatesowych frykasów. Do tego siłą, dodajmy, bo spróbuj tylko nie skosztować, faszysto jeden. Czy tam faszysto i ksenofobie. I oczywiście antysemito, bo jakże o tym epitecie zapomnieć.

No dobrze, lecz sorosomania swoją drogą, a co w tym czasie nad Wisłą? Otóż nad Wisłą minister zdrowia Niedzielski Adam, publicznie wyznaje: “Nie jestem kosmitą”.

 

LUDZIE ZOPEROWANI

Niektórym trudno w to uwierzyć, a jednak kamień z serca. Aż stopa mnie rozbolała. Natomiast w odniesieniu do nadwiślańskiego postępu w zakresie nowoczesności, nadchodzi ewidentnie epoka przymusu, nazywanego dla niepoznaki “benefitami za posłuszeństwo”. Czy tam “benefitami za rozsądek” –rozsądek tu po to tylko, żeby przeciwnika w opary absurdu wpędzić raz na zawsze. Sytuacja jest w końcu nadzwyczajna, więc nadzwyczajnych środków wymaga, a słów w języku polskim nie brak. Wystarczy dobrać te właściwe.

Tłumacząc powyższe na nasze: zaszczepisz się, a do galerii handlowej cię wpuszczą, na urlop pojedziesz autobusem z innymi rodakami, tramwaj drzwi przed tobą otworzy. Nie zaszczepisz się, a krowa twoja odwróci się do ciebie ogonem. Chleba codziennego nie kupisz. Do kościoła nie wejdziesz.

O, właśnie. Specjalnie w powyższym kontekście warto też odnotować, że do niewiedzy i posłuszeństwa wytresowano Polaków na tyle dostatecznie, by swój własny Kościół uznali za wroga i tak traktowali. W najlepszym razie wiele już do tego nie trzeba – proszę tylko pomyśleć, ilu z nas ogarnia intelektualnie fakt, że jednostki naruszające kanon wartości, reprezentatywny dla naszej wspólnoty, nie dają miary wartościom zapisanym w kanonie? Kto pojmuje, że działania szubrawców w sutannach nie unieważniają wartości symbolizowanych pektorałem, stułą czy ornatem? Do ilu trafia przekonanie, że prawdziwą krzywdę, z katastrofalnymi skutkami dla wspólnoty, czyni postulat “rozdziału Kościoła od państwa”? Ilu rodaków rozumie, że uczestnictwo kapłanów, zakonników i zakonnic, etc., a generalnie: udział ludzi instytucjonalnego Kościoła w życiu publicznym, współtworzenie i kształtowanie przezeń przestrzeni wspólnej dla dobra całej wspólnoty (czyli udział w polityce) stanowi jedyną właściwą, bo niczym niezafałszowaną, gwarancję niezależności Polek i Polaków? I tak dalej, i tak dalej.

Podsumowując wątek: ludzie złej woli pragną zaburzyć swoim wrogom – nam – właściwy ogląd rzeczywistości. Oto powód, dla którego operacja “Zabij swojego księdza” nabiera rozpędu.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl