Rosną nam rzesze zwolenników państwa policyjnego, niedużo trzeba, by arywiści politycznej poprawności zaczęli śpiewać Avanti popolo; jakże oni podobni do swoich bolszewickich dziadków.

        Państwo policyjne to rozwiązanie, które pozwala działać skutecznie. Mówił o tym wprost sam premier Trudeau kilka lat temu stawiając jako wzór do naśladowania  Chińską Republikę Ludową, gdzie jak władza coś postanowi to lud zaraz wykona. I nie ma to, tamto.

        Tak więc, również tu, u nas w Kanadzie, wystarczy tylko jeszcze dokonać kilku korekt, by przestawić zwrotnicę dziejów i wkroczyć na drogę do lepszego jutra, wyzwolonego od zabobonów jakimi nasza cywilizacja karmi się od 2000 lat.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

         Przepis jest prosty; trzeba obsadzić naszymi arywistami państwo, a potem uznać przeciwników za antyrządowych dywersantów i terrorystów, gipsując im usta tajną policją i powszechną inwigilacją.

        Właśnie ustawa C-10 niedługo wyrwie dywanik spod nóg siewców nienawiści i zapanuje powszechna zgoda i miłość.

        Po tragedii, jaka rozegrała się w London nikt słowa przeciwko nowej cenzurze nie piśnie.

        Nawiasem mówiąc, kiedy podobnie straszne zdarzenia miały miejsce na Danforth, czy w Winnipegu w wykonaniu  islamistów, to główna narracje stroniła od słowa „terroryzm”, jak diabeł od święconej wody. Mówiono, że to jacyś szaleńcy, ludzie pomyleni, osoby niezrównoważone, z niczym nie powiązane.

        Być może jest w tym dużo racji, bo jak człowiek podpatrzy, co tam młodzież w popularnych  grach komputerowych ogląda, to nie dziwi się później, że jej klepki z głowy wypadają. Tym razem, premier Trudeau z marszu uznał jednak wydarzenie za terroryzm, zanim jeszcze wypowiedziała się na ten temat policja.

        Natychmiast też powiązano tę zbrodnię z prawicowym ekstremizmem i białymi supremasistami. To można tak od razu?!

        Ponoć zamachowiec Nathaniel Veltman,  znajomym nie dawał nic poznać po sobie, a w mediach społecznościowych mało go było widać.

        Mimo to premier federalny uznał mord za akt  terroru zanim jeszcze człowieka przebadali psychiatrzy. Na dodatek, wszem i wobec roztrąbiono, że jest to osoba biała. A niby na jakiej podstawie? Gdyby była czarna, też by tak o kolorze skóry informowano? Czy  stwierdzono to tak na wygląd? Może jeszcze będziemy spekulować po nazwisku? W tym przypadku można?!

        Tak czy owak, mord w London od razu został uznany za wynik nienawiści snującej się po kanadyjskim społeczeństwie, co uczyniło uchwalenie C-10 sprawą jeszcze bardziej  naglącą…. Bo przecież tę nienawiść zamachowcowi „ktoś musiał wlać do uszu”. Jeszcze do końca nie wiemy kto, ale z pewnością „policje tajne i bezpłciowe” dwoją się i troją, by rzecz ogarnąć.

        Jesteśmy więc na ostatniej prostej do ustroju społecznego, w którym debata zostanie ograniczona do tego, co w kultowym filmie „Rejs” usłyszeć mogliśmy na temat krytyki; że ona „owszem z punktu, mając na uwadze, musi być, ale panie kochany tak, jakby jej nie było, tylko aplauz i zatwierdzenie”.

        Ci wszyscy arywiści, o których na początku wspomniałem popełniają  ten sam błąd, co ich dziadkowie, stawiając policję na straży języka i myślenia. Sądzą, że dzięki temu, myślozbrodni już nie będzie.

        Tymczasem, my „ludzie Wschodu”, wiemy, że można myśleć grepsem zaś naturalna potrzeba sprawiedliwości i równości kłóci się z odgórnie lansowanym wyrównawczym rasizmem politycznej poprawności. Niesprawiedliwość w celu naprawienia przeszłej niesprawiedliwości jest nadal niesprawiedliwością. Naturalnym drugim etapem państwa policyjnego jest faza terroru. Nasi komisarze już niedługo będą o tym mówić otwarcie zmuszając wrogów ludu do samokrytyki i kierując na reedukację.

        Historia przyspieszyła i nadszedł czas, że będzie pukać do każdych drzwi, choćby ze strzykawką w ręku. Idą nowe czasy zupełnie jak na początku XX wieku, wkrótce zacznie się wyłapywanie wichrzycieli, którzy za podszeptem obcych mocy podważają zaufanie do władzy; którzy ślepi na światło nauki nie przyjmują do wiadomości nowego objawienia, usiłując zepchnąć nas z drogi ku szczęściu dostatniego i zrównoważonego społeczeństwa.

        Ci, którzy nie rozumieją konieczności dziejowej, sami skazują się na wykluczenie z inkluzywnego społeczeństwa.  Nie ucząc się historii jesteśmy skazani na jej powtarzanie. Dlatego państwo policyjne to przyszłość naszych dzieci.

Andrzej Kumor