Niemoralność, amoralność, wyobcowanie, nihilizm, absurd, satanizm i demonizm…

Wywiad ze Stanisławem Baruą, autorem obrazu filmowego i telewizyjnego (director of photography), który pracował przy filmach reklamowych, dokumentalnych, i fabularyzowanych serialach dokumentalnych (docu-dramas) a także krótkich filmach fabularnych; Stanisław Barua jest absolwentem Łódzkiej Szkoły Filmowej. Polak i Kenijczyk, włada biegle m.in. językiem swahili i polskim.

Andrzej Kumor: Staszku bardzo się cieszę że znów możemy rozmawiać, a tym razem o rzeczach, na których się znasz najbardziej, czyli o Twoim zawodzie, o filmie; o tym przekazie, który jest przecież tak ważny, bo kształtuje, jak myślimy, jak myślą nasze dzieci. To   tworzy obraz świata, który wydaje się nam, że jest rzeczywisty. Dlatego chciałem zapytać, czy nie czujesz w tym fałszu?

  Szczerze powiem, że od pewnego czasu przestałam oglądać filmy fabularne. Przestaliśmy oglądać seriale i tym podobne rzeczy. Co się dzieje w przemyśle filmowym, który przecież tutaj, w Toronto, jest prominentny. Mówiło się, że Toronto to drugie Hollywood niemalże?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Stanisław Barua – Nie dziwię się, że w zasadzie przestałeś już sporo czasu temu oglądać filmy i seriale telewizyjne. Ja często własnym znajomym i kolegom daję ostrzeżenie, żeby właśnie jak najmniej oglądali, a przecież pracuję w tym zawodzie.

        To jest może dosyć szokujące i może takie przykre, ale jest sporo ku temu powodów, dobrze że zauważyłeś, że w tej chwili Toronto jest takim newralgicznym punktem centralnym produkcji filmowej i telewizyjnej. Już od pewnego czasu Toronto jest najważniejszym na świecie punktem produkcji filmów i seriali telewizyjnych. Nawet nie Nowy Jork czy Los Angeles w tej chwili i nawet nie Vancouver na zachodzie Kanady. Właśnie Toronto jest w centrum. Toronto staje się taką forpocztą wszystkich najbardziej rewolucyjnych ideologii i zachowań które są promowane na całym świecie.

– No właśnie bo  przecież mamy wolny rynek, czyli jeżeli ktoś robi film, to chce go sprzedać, chce jak najwięcej zarobić, chce żeby jak najwięcej ludzi ten film zobaczyło, czyli powinien potwierdzać te wartości, którymi żyją ludzie; powinien odnosić się do tych problemów, które ludzie mają na co dzień; nie powinny to być filmy oderwane od rzeczywistości dnia codziennego, a one chyba coraz bardziej są?

        – To jest podejście raczej laika, bo właśnie wszystko jest ukartowane z góry i nie jest to zrobione „pod widza”, tylko pod tych, którzy produkują dany materiał.

– Tych, co dają pieniądze?

        – Przede wszystkim tych, co dają pieniądze, ale też ludzi, którzy stoją za dawaniem pieniędzy.

– Właśnie jako laik, myślę że dają, bo chcą zarobić i się nie interesują, o czym będzie film.                        

        – To nie jest tak dlatego, że ci co dają pieniądze to nie są ludzie, którzy potrzebują zarobić, to są miliarderzy, którzy już mają tyle tych pieniędzy, że im chodzi o zupełnie coś innego.

        Ludzie mówią o filantropii, że  jest jakiś bogaty mecenas sztuki i on bardzo chce, żeby jakiś utalentowany reżyser, czy utalentowana pani aktorka wybili się w tym czy innym filmie i on przez to będzie miał rangę społeczną.

        Tu w żaden sposób nie chodzi o to, tu chodzi o zupełnie coś innego. I to „coś” to jest po prostu degradowanie ludzi. Dążenie do tego, żeby nie tylko z dorosłych, ale teraz już przede wszystkim młodzież i dzieci przyzwyczaić do wszelkiego rodzaju deprawacji, chodzi o to, żeby tak znormalizować to, co jest nienormalne, co zawsze było niemoralne, nienormalne, obsceniczne, wulgarne; to, co nawet nie aż tak dawno temu było po prostu rynsztokiem, teraz jest to podane na piedestale, jest to przekazane z wiwatem i oklaskami. Chodzi o czynienie z czegoś co jest czymś koszmarnym, robienie z tego sztuki .

– No ale po co? Ja tak z takiego chłopięcego zaciekawienia szukam w tym jakiegoś dna?

        – Świetne pytanie. Chodzi o to, że ludzie, którzy dają te pieniądze i którzy stoją za tym wszystkim…

– Po co ludziom robić rynsztok w głowach?

        – Po to, żeby ludzi zupełnie zmienić, żeby zetrzeć z człowieka tak naprawdę jego człowieczeństwo, nadać mu nowe zrozumienie kim jest człowiek, czym żyje, po co żyje, po to, żeby tym człowiekiem odpowiednio kierować.

– Czyli najpierw trzeba wymazać „starego człowieka”, to co robiły wszystkie totalitaryzmy?

        – Dokładnie, zlikwidować człowieczeństwo takie, jakie do tej pory każdy człowiek normalny znał i na tym zbudować zupełnie coś innego. A to, co jest tym czymś innym jest doprawdy zastraszające.

– Mówisz de facto o totalitaryzmie, dlatego że to robił bolszewizm; budował człowieka sowieckiego, radzieckiego, który był wyzbyty z tych starych wartości; to samo robił hitleryzm, który budował nowego supermana, nadczłowieka?

        – Nie dziw się Andrzeju, dlatego że cała ta ideologia, która kieruje się tym, czym jest film, to jest ideologia neomarksistowska, to jest neomarksizm w tak zwanym wydaniu społeczno-kulturowym.

– Mamy do czynienia z czymś, co dawniej było sztuką; mówiło się „sztuka filmowa”, sztuka kreowania obrazu, a dzisiaj to coś jest po prostu takim propagandowym młotkiem, narzędziem rozbijania starego człowieka, starego, tradycyjnego wychowania, tradycyjnych wartości?

        – Zobacz, Toronto, jest to miasto ponad 5 mln ludzi, miasto, które epatuje niby bogactwem…

– Różnorodnością i tolerancją…

        – Różnorodność i tolerancja, jak najbardziej, multikulti i to ta z najwyższej półki, ale zauważ też, choć może trudno właśnie to zauważyć, jeśli nie pracuje się w tym zawodzie, że wśród najbardziej utalentowanych i najczęściej pracujących operatorów obrazu, reżyserów scenariusza, pisarzy i wszelkich innych pracowników sztuki filmowej nie ma, i to stwierdzam z przykrością, w zasadzie żadnych praktykujących chrześcijan.

– Pomimo tego, że w tym mieście chrześcijaństwo mimo wszystko jest największym wyznaniem, w ogóle na świecie jest to największe wyznanie…

        – Tak, ale przyznajmy, że to są już statystyki, które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością życia ludzi

        Też jest to sprawą niechlubną, ale prawdziwą, że w moim zawodzie tak naprawdę bardzo rzadko spotyka się kogoś, kto po pierwsze, wierzy w Boga, po drugie, jest autentycznie chrześcijaninem, a po trzecie katolikiem, który nie wypiera się tego, że jest katolikiem.

        Muszę z przykrością stwierdzić, że nie spotkałem się ani z reżyserem ani z producentem …

– Dlaczego tak jest czy to jest kwestia sekowania, czy doboru ludzi do produkcji?

        – To jest niestety zlepek wszystkiego tego o czym mówisz; z jednej strony jest bezwstydne i bezwzględne odpychanie chrześcijan, zwłaszcza katolików z pozycji, gdzie człowiek wierzący ma coś do powiedzenia, będzie miał coś do powiedzenia, a po drugie jest ogromna samocenzura; żeby w ogóle mieć pracę w tym zawodzie trzeba być ogromnie ostrożnym, bo wszystkie instytucje związane z tym przemysłem są bezpardonowo antykatolickie.

        To znaczy  fundusze, które dają pieniądze na produkcję, związki zawodowe, które panują nad tym, jak wygląda praca, które ustalają hierarchię pracowników na planie filmowym; oni wszyscy kierują się wartościami antychrześcijańskimi, gdy chodzi o najbardziej podstawowe sprawy moralne. Tak że w tej chwili, kiedy ja dostaję od związku co tydzień zawiadomienie czy listę produkcji filmowych i telewizyjnych tak zwanego głównego nurtu; w zasadzie to nie jest związek to jest tak zwana gildia, który zajmuje się pracą ekipy filmowej, zwłaszcza, jeśli chodzi o operatorów kamery, operatorów obrazu, to jest to instytucja, która już zupełnie odbiega od wartości chrześcijańskich.

        Podam tylko przykład, że już „na dzień dobry”, kiedy dostaję taki e-mail, to nie jest on adresowany per „pan” czy „pani”, tylko to jest już teraz w zasadzie od jakiegoś roku czy może 2 lat  per „brat”, „siostra” i „krewny”, bo to jest po prostu jedno z tych nowych nazewnictw wziętych żywcem z ideologii wojujących homoseksualistów.

– Mnie się to kojarzy z masonerią.

        – LGBTQ i tak dalej.

– Czyli Ty mówisz, że Kościół katolicki jest kojarzone z tym ancien regimem, który trzeba zwalczyć, zniszczyć i reprezentuje te stare wartości, dlatego trzeba go sekować i obezwładniać?

        – Bez przerwy idzie przekaz, że Kościół, a zwłaszcza katolicy, to są ludzie nietolerancyjni, którzy rządzą się nienawiścią, którzy są przyczyną wszelkiego zła w społeczeństwie, ale przede wszystkim kierują się rasizmem, przede wszystkim kierują się przemocą wobec homoseksualistów, podawane są już takie brednie…

– No właśnie, bo to jest o tyle ciekawe, że Kościół katolicki, w ogóle chrześcijaństwo jest przesłaniem miłości do bliźniego.

        – Dokładnie, ale zauważ, że w momencie kiedy człowiek zaczyna używać słowa „tolerancja” to jest to przykrywka, żeby nie używać słowa „miłość”.

        W momencie, kiedy ma się do czynienia z miłością, to traktuje się człowieka z odpowiednim szacunkiem, a w momencie kiedy przestaje się w ogóle myśleć kategoriami miłości i miłosierdzia, i prawdy, to zaczyna się mówić właśnie tylko o tolerancji, a wtedy tolerancja to jest po prostu taka nalepka, pod którą kryją się wszystkie żądze, apetyty i jakiekolwiek wymysły na jakie człowieka stać.

– I te wymysły są lansowane w przemyśle filmowym, między innymi po to, żeby przygotować grunt, tak? Jesteśmy na etapie rozwalania wszystkiego, tak jak chcieli anarchiści; potrzebny jest chaos, potrzebna jest dekonstrukcja, żeby na gruzach starego porządku stworzyć nowy wspaniały, lepszy świat, świetliste miasto na wzgórzu?

        – To jest po prostu George Orwell już w tej chwili, jest to tzw. Ministerstwo Prawdy, to jest po prostu, zupełny odjazd.

– Widzimy, co się dzieje w Kanadzie, że szerzy się nienawiść pod pretekstem walki z nienawiścią.

        – I pod pretekstem sprawiedliwości. Dlatego tak trudno znaleźć w ogóle kogokolwiek, kto jest praktykującym katolikiem i pracuje w tym zawodzie, jest wiele powodów, dlaczego nie spotyka się w zasadzie reżysera katolika, nie spotyka się producenta katolika, bardzo rzadko też spotyka się kogokolwiek na planie filmowym kto w ogóle ma jakiś respekt wobec religii katolickiej.

        Jeżeli już – a wiadomo, że chociaż Toronto jest ogromną archidiecezją to znaczy tutaj mieszka bardzo dużo katolików, ale jest to społeczność „multikulturowa”, czyli zrównuje się wszystkie religie i w zasadzie panuje synkretyzm religijny, który bardzo łatwo przeistacza się w nihilizm; to znaczy nic nie ma tak naprawdę wartości, nie ma tak naprawdę jakiejkolwiek prawdy, czy świętości, bo ten ma taką, a tamta ma taką, a ktoś inny nie ma żadnej, a ktoś inny przedstawia coś co jest po prostu zupełnie do góry nogami i ma się to traktować wszystko jako równorzędne.

– Temu  służy wychowanie; w szkołach publicznych jest  dzień dla katolików, i jest dla wyznania satanizmu wica i tym podobnych rzeczy, wszystko na jednakowym poziomie; ale chciałbym zapytać, co robić w takim wypadku, bo jest nas jednak trochę ludzi, katolików, czy zbyt łatwo nie oddajemy pola, akceptujemy tę sytuację bycia wypartym?

        – Znowu jako może ktoś, kto jest laikiem i patrzy na realia pracy filmowej trochę z boku może powiedzieć, no tak, przecież co to jest, że dany operator czy dany reżyser po prostu nie powie, słuchaj, ja jestem katolikiem i co mi zrobisz?

        Więc, co ci zrobią; nie będziesz już pracował, stracisz pracę i jeżeli człowiek się kieruje właśnie tylko tym, że praca jest najważniejsza, albo że zarobek jest tym wszystkim dla czego żyje, jeżeli zdaje sobie sprawę, jeżeli naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że powiedzenie „nie” temu czy tamtemu równa się nie tylko utracie pracy w zawodzie, ale też jest zaproszeniem, żeby być zlikwidowanym społecznie przez tych, którzy zajmują się tym zawodem.

        Chcę ci pokazać, jak wygląda obecny stan nagradzanych filmów w Kanadzie, filmów które zostały nagrodzone przez Kanadyjską Akademię Sztuki Filmowej i Telewizyjnej. Tak się składa, że ja jestem jurorem tej akademii chociaż od lat zrezygnowałem z brania udziału w tych wyborach. Kim są ci główni sponsorzy polityczni i finansowi, więc jest rząd federalny, rząd prowincji Ontario przede wszystkim też rząd prowincji Quebec, ale jedną z głównych pozarządowych instytucji jest Netflix. Netflix ma ogromny wpływ na to jakie filmy kanadyjskie są nagradzane.

        Poza tym jest Kanadyjski Fundusz Medialny, w którym zasiadają ludzie powiązani nie tylko z najbardziej wpływowymi mediami, ale  z rządem, takimi instytucjami jak CBC czy CTV. Kanadyjscy producenci i nadawcy telewizyjni nie mogą być jurorami bezinteresownymi, ale  są też takie molochy jak na przykład Warner Media, gdzie króluje HBO, albo CNN,  jest też w tym Cartoon Network  – to są sponsorzy, którzy mają bezpośredni wpływ na to, jakie filmy będą oceniane jako najlepsze pod każdym względem.

        W zasadzie, jeśli chodzi o walory artystyczne, tak naprawdę nie mówi się już o nich, dlatego że to już jest teraz tematyka, gdzie trzeba by było naprawdę mówić o tym czym jest sztuka, a to  jest najchętniej pomijane. Najbardziej mówi się o technologii, o technice, mówi się o sprawach, które są drugorzędne czy trzeciorzędne.

– Czyli dożyliśmy takich czasów, kiedy jak kiedyś w bolszewizmie sztuka ma służyć rewolucji?

         – Dokładnie tak i ona to robi pierwszorzędnie. Ludzie myślą sobie, no ja nie oglądam nic takiego niebezpiecznego, przecież ja sobie tylko oglądam filmy dokumentalne, a to są filmy zajmujące się prawdą…

        Ja przez ostatnie 15 lat sporo pracowałem właśnie przy filmach dokumentalnych, ale też przy filmach telewizyjnych,  serialach fabularnych. Mówiąc o filmach dokumentalnych, one są zdominowane przez świat neomarksistowski. Przy filmie dokumentalnym w zasadzie tutaj nie pracują żadni artyści, pracują wyłącznie dziennikarze i to dziennikarze nie przygotowani przez szkoły, które traktowały kiedyś dziennikarstwo jako docieranie do prawdy i przekazywanie prawdy obiektywnie na tyle, na ile w filmie da się to zrobić, nie, to w zasadzie w przeważającej większości to są ludzie, którzy są spreparowani, że tak powiem nieładnie przez CBC, czyli przez lewicę.

        Film dokumentalny przedstawia obecnie człowieka jako zarazę, człowieka jako gada, człowieka jako zwierzę, człowieka, który w najlepszym wypadku szuka czegoś obiektywnego, ale tak naprawdę to człowiek jest właśnie problemem, którego trzeba się pozbyć.

– Czyli to wszystko są takie eksploracje  strasznych stron społeczeństwa…

        – Nie tylko to,  bo w zasadzie film jest też po to, żeby pokazać człowiekowi, gdzie błądzi, czego powinien się wystrzegać, nauczać właśnie, czym jest dobro, czym jest zło, pokazać mu, że jeżeli idzie  w zło, to tak może się skończyć, tak to wygląda, ale tutaj nie o to chodzi.

        Tutaj chodzi o to, żeby przewrócić wartości dobra i zła do góry nogami; choćby filmy o tak zwanej sprawiedliwości społecznej, gdzie nie ma ani sprawiedliwości ani społeczeństwa, ani nic z tym związanego.

        Filmy, które w ostatnim czasie zostały nominowane i nagrodzone to są takie filmy jak (…)  „Meat the future”, gdzie nie chodzi o to, żeby poznać przyszłość tylko o mięso w przyszłości ale to taka gra słów, She Walks with Apes”, „Być czarnym w Toronto”, a film, który został nagrodzony to „Hockey Mom”.

        To jest albo bagatelizowanie problemów życia, z jakimi boryka się normalny człowiek w Kanadzie; w ogóle zauważ, nie ma przy tym zupełnie pojęcia ani rodziny, ani małżeństwa, ani dzieciństwa, ojcostwa, macierzyństwa, nie ma w tym w ogóle jakiegoś oglądu kultury, ani tych punktów kultury, które są tak naprawdę tym, co daje człowiekowi jakąś nadzieję, czy jakąś naukę autentyczną,  o tym kim człowiek jest, tylko wprowadzane są lekcje, tzw. lekcje ideologiczne, a to o rasizmie; jest taki natłok właśnie tematów rasizmu, feminizmu i tematów homoseksualizmu, że nie sposób od tego uciec.

        Na przykład, tzw. programy Lifestyle and Realities – to jest, jak bolszewicka „Prawda” i „Izwiestia”;  nie ma w tym ani krzty jakiejkolwiek rzeczywistości.

        – Czy to ma pokazywać ludziom, jak mają żyć, do czego mają aspirować?

        – Tak, bo jest tutaj pokazywany obsesyjny narcyzm, bezwstydne jakieś właśnie pojęcia feministyczne, rasistowskie, tych tytułów jest naprawdę sporo i to tylko tak, jak mówiłem chodzi o te filmy nominowane. (…)

        Bezpardonowa promocja dewiacji seksualnych, o tym to już można by było rozmawiać godzinami. Bo praca w  filmie i telewizji w tej chwili wymaga niebywałego oddania się modlitwie i skoncentrowania się na tym, czym jest osobista wiara.

– Żeby się nie dać wciągnąć?

        – Bo wchodzi się po prostu w bagno.

– Staszku, niedawno wykładałeś, uczyłeś?

        – Tak jedną z tych rzeczy, które dały mi ogromną przyjemność i które uważam za coś niebywale potrzebnego był udział w obozie filmowym dla młodzieży, to znaczy, ja niestety brałem udział zdalnie, bo nie mogłem pojechać tam, gdzie to się odbywało, do Jacksonville na Florydzie. Prowadzi to i założycielem tego obozu jest katolik, aktor, ojciec, człowiek naprawdę niebywały,  założył to wraz z  kolegą, który jest reżyserem, który najpierw mieszkał i pracował długie lata w Nowym Jorku, też katolik, który z tych samych w zasadzie powodów zrezygnował z mieszkania w Nowym Jorku…

– Czyli można starać się coś odwojować, można gdzieś wkładać nogę w drzwi?

        – Można, ale nie wszędzie. Brian Shields jest tym człowiekiem, który założył ten obóz. On prowadzi firmę pod nazwą Lumen Entertainment, a ten obóz jest pod nazwą Lumen Film Camp; jest Richard Mauro który jest tym reżyserem z Nowego Jorku, jest też  Stan Williams,  on jeszcze pracuje w Hollywood czy dla Hollywood –  on jest specjalistą od scenariuszy, on jest takim lekarzem scenariuszy, kiedy produkcja ma jakieś kłopoty z filmami nie wiedzą, jak z tego kłopotu wybrnąć, to on daje porady. No i od kilku lat ja dołączyłem o tych zacnych ludzi.

        Mam ogromny podziw dla nich dlatego że robią coś, czego nie ma. Jest to obóz dla młodzieży, jakieś 18 do 20 młodych chłopców i dziewczyn i jest nie tyle  najważniejsze to, żeby przekazać, nauczyć ich profesji, a robią to – że tak powiem niezgrabnie o sobie – eksperci, czyli ludzie, którzy w swoich zawodach pracują już od paru ładnych dekad, ale najważniejsza dla nich i dla mnie jest wiara. Cała podstawa tego czego ci młodzi ludzie się uczą jest oparta na wierze katolickiej. Z tego też względu cała ta młodzież, która tam przychodzi, to są katolicy. Każdego dnia jest Msza święta, każdego dnia wspólnie czy na planie filmowym jest Anioł Pański, każdego dnia wszyscy młodzi ludzie wraz z instruktorami mają przynajmniej  dziesiątkę różańca, każdego wieczora są modlitwy wieczorne. Więc można pracować i bazować na tym co jest najważniejsze, bo ci młodzi ludzie opuszczają każdego roku ten obóz, bezsprzecznie zdają sobie sprawę z wartości tych profesjonalnych przekazów, które dostali od nas plus od innych ludzi, filmowców, takich jak szwenkierzy czy elektrycy, którzy przychodzą ze sprzętem i pokazują profesjonalny sprzęt filmowy, ale najważniejsze jest to, że oni otrzymują naukę tego, co jest najbardziej potrzebne dla kogoś kto pracuje w dziedzinie piękna, prawdy, marzeń w procesie budowania przekazu nie tylko dla katolików. Jest to dar, którym mogą się później dzielić na każdym planie filmowym, nie przez jakąś głośną ewangelizację, ale daje im to sposób bycia na planie, przez który odważnie mogą głosić swoją wiarę nawet kosztem tego, że stracą pracę.

– Czyli można być kontrrewolucjonistą?

        – Trzeba być kontrrewolucjonistą, dlatego że w zasadzie mój zawód jest już w 90%…

– Bo zdarzają się takie filmy, jak Unplanned?

        – Zdarzają się takie firmy, jak Unplanned, zdarzają się takie filmy jak Passion of the Christ są ludzie jak Jim Caviezel są ludzie, jak Mel Gibson, są inni ludzie.

        Ja jeszcze przytoczę tutaj nazwisko mojego kolegi z Krakowa, Mirka Krzyszkowskiego, który jest prezesem fundacji Wiara i Prawda, z którym nakręciłem jego film, bo to film w jego reżyserii, w dużej mierze jego produkcji, jego realizacji, jego montażu,  bo jest bardzo zdolnym człowiekiem, ale są ludzie, też w Polsce.

– Ja bym podsumował naszą rozmowę w ten sposób, że właśnie warto być kontrrewolucjonistom, warto żyć według zasad, które się wyznaje, nawet jeśli przegramy, nawet jeśli nie odniesiemy sukcesu materialnego, warto temu poświęcić życie, bo warto żyć dla wartości.

        – Ma innej drogi. Wiesz Andrzeju, że ludzie, którzy myślą inaczej; wystarczy spojrzeć na to jak się mają moi koledzy operatorzy obrazu, jak się mają ich rodziny, jak się mają ich małżeństwa, jeżeli kierują się tym, co przekazują nam właśnie te tak zwane władze, które jak gdyby są nad nami, jeśli chodzi o ten przemysł.

        Jeżeli człowiek się godzi na to, że właśnie będzie filmowcem amoralnym, no to wtedy tak, będzie bardzo dużo pracował, ale będzie siebie niszczył, będzie niszczył swoje dzieci, będzie niszczył cudze dzieci, niszczył wszelkie pojęcie małżeństwa, wszelkie pojęcie tego co jest dobre.

        Nie trzeba daleko szukać, wystarczy że jeżeli dzwoni producent i jedyne pytanie do operatora brzmi czy jesteś dostępny czy masz czas na to żebyś przyszedł nakręcił cokolwiek, jeżeli filmowiec nie pyta się o czym to jest, jaki jest przekaz, jeżeli nie ma w ogóle zrozumienia, że można bardzo łatwo gorszyć ludzi, gorszyć dzieci, likwidować w ogóle pojęcie człowieczeństwa, zezwierzęcać po prostu ludzi i robić to naprawdę z premedytacją, bo jeszcze raz podkreślam, kręcenie filmów nie odbywa się przypadkowo, na każdym planie filmowym najmniejszy drobiazg najmniejszy detal jest i widoczny i przygotowany.

        Dlatego też z bólem patrzy się nie raz jak się widzi obraz filmowy czy telewizyjny i natrętnie, nachalnie widzi się albo krzyż na ścianie, albo jakiś krzyż na wielkim łańcuchu u bandyty albo –  ja tutaj aż spisałem dokładnie – jest scena gdzie jest para kobiet uprawiająca nierząd, gdzie w tle na ścianie wisi wielki krzyż.

        Tych przekazów jest masa, właśnie takich, gdzie profanuje się wiarę, profanuje się Boga, profanuje się cokolwiek, co ma coś wspólnego z wiarą chrześcijańską.

        Nigdy nie widziałem, żeby tak samo działo się, na przykład, z jakimiś symbolami innej wiary, nie widziałem, żeby gdzieś w tle był jakiś znak mahometański, nie widziałem, żeby gdziekolwiek był jakiś znak judaizmu, nie widziałem, żeby gdzieś były jakieś elementy związane z hinduizmem czy z jakimikolwiek innymi religiami, buddyzmem na przykład; zawsze, gdy pokazywany jest jakikolwiek nierząd, jakiekolwiek bestialstwo, jakakolwiek wymyślna przemoc, wkłada się wtedy symbole naszej wiary. Dlaczego widnieje albo ikona, albo krzyż, albo utożsamia się złoczyńcę, na przykład z siostrą zakonną, albo z księdzem, dlaczego nigdy nie mam na przykład jakiegoś imama, czy rabina, czy kogokolwiek z innych religii.

        Na tym ma polegać tolerancja?!

        Na tym ma polegać różnorodność?!

        Jeżeli chcemy mieć różnorodność polegającą na tym, że przedstawia się ludzi o innych barwach skóry i mówi się, że to jest różnorodność, a traktuje się ich po prostu, jak bydło, to znaczy w tym sensie, że owszem mają inny kolor skóry, ale zachowują się dokładnie, jak pierwszej maści marksiści, a jeżeli człowiek ma jakieś inne poglądy, to te poglądy są deptane, a robi się to naprawdę bezpardonowo.

        Wymieniłem kilka filmów, ale nawet nie doszedłem do programów dla dzieci i młodzieży, gdzie jest nienormalność, szyderstwo. To są programy dla dzieci, nawet nie dla nastolatków, tylko kierowane do przedszkolaków, nie ma po prostu żadnych hamulców, żeby pokazywać albo dziwność, albo właśnie robić fetyszyzację  narządów płciowych, albo podawać za normalne jakieś aberracje seksualne. Po prostu doprowadza się do tego w tej chwili że dzieci i młodzież są tak seksualizowane właśnie przez filmy produkowane tutaj, w Toronto.

– Dla dzieci młodzieży?

        – Dla dzieci i młodzieży. Nawet patrząc na filmy, które są nominowany do nagród, jak Hotel Transylvania dla dzieci What Lycidias Beneath, Hotflush, wypieki, to jest program dla dzieci True and the Rainbow Kingdom, już nie mówię o na przykład takich programach, jak Creeped Out albo Utopia Falls, gdzie promuje się otwarcie dla nastolatków Black Lives Matter, Riot Girls, gdzie w zasadzie jest wszystko; jest homoseksualizm, jest  wszelkiego rodzaju gwałt; jest zupełny  brak pojęcia jakiejkolwiek normalności, transseksualizm, dziwność, utopia, perwersja.

        Jeśli chodzi o filmy  kierowane dla młodzieży to już jest wszelkiej maści niemoralność amoralność, wyobcowanie,  nihilizm, absurd, satanizm i demonizm.

         Bo to już nie chodzi o to, że przedstawiane są elementy zła, by człowieka czy  młodą osobę, dziecko, trzynastolatka ostrzec przed tym, tylko podawane jest to w formie czegoś atrakcyjnego, czegoś co może młodego człowieka uwolnić, oswobodzić go z nakazów, przykazań, z opieki tego, co daje nam, powinno nam dawać jakieś życie rodzinne, rodzice, ale z drugiej strony, to co daje nam poczucie wstydu.

        Po prostu, normalizuje się brak wstydu. Bo już w zasadzie, jak wiemy, wśród dorosłych, ta normalizacja poszła bardzo ale to bardzo daleko i w tej chwili już dorosłym daje się spokój, ale tutaj wzięto się za młodzież .

        Tytuły są NarcoLeap, My Trans Journey Canada’s Drag Race, Togetherness, Late Daters takie kpiny po prostu

        Jeśli chodzi o komedie, to już jest tylko multikulti i ateizm i to jest kwintesencja globalizmu i neomarksizmu – to jest komedia kanadyjska w tej chwili.

        Trzeba wiedzieć o tym, że jest inne spojrzenie, ale ono kosztuje. W momencie kiedy ty deklarujesz się za człowieka, który nie zgadza się z tym przekazem, jaki nakłada na ciebie film i telewizja w momencie kiedy wyłączasz Netflix – a tak powinni zrobić ludzie, którzy, gdyby  zrozumieli kto prowadzi Netflix i jakie ma zamiary Netflix – to nie jest coś, co wiele osób powie, dlatego że my pracując w tym zawodzie, nie mamy wielu opcji produkcyjnych, tutaj z przykrością stwierdzam, że w zasadzie Kościół katolicki już bardzo dawno przestał być mecenasem sztuki.

        Każdy praktykujący katolik ubolewa nad tym, że w tej chwili, żeby nawet mieć najmniejsze wsparcie do produkcji filmowej, czy telewizyjnej czy takiej de facto niepodległej, niestety nie można liczyć na Kościół katolicki i to jest bardzo przykre, bardzo bolesne stwierdzenie, choćby nawet praca moich znajomych, którzy prowadzą obóz katolicki dla młodzieży, czy choćby fundacja Wiara i Prawda; jakie ogromne kłopoty są, żeby stworzyć najmniejszą produkcję, a są ludzie, którzy mają i zdolności i ludzie którzy mają przygotowanie i wiele lat stażu pracy i w momencie kiedy chcemy się zwrócić o pomoc nie po to, żeby to była jakaś darowizna czy jakieś żądanie finansowe takie, jak bardzo często i bardzo bezwstydnie robi to artysta lewacki, bo żąda od rządu, żeby mu dać pracę nawet w czasie tych lockdownów większość artystów czuje się, jak gdyby im się należało wsparcie od rządu, czyli od ciebie, od moich wszystkich znajomych, i tak dalej, ale to nie o to chodzi, tylko stwierdzam z przykrością, że nawet w takiej archidiecezji, jak Toronto gdzie jest to diecezja naprawdę zamożna, nie ma absolutnie żadnego wsparcia.

        Te kilka małych produkcji, w których uczestniczyłem tutaj, gdzie dokooptowaliśmy grupę katolików, żeby coś zrobić, no to było bez wsparcia naszego kochanego Kościoła, ale tutaj trzeba zauważyć, że sam Kościół w Kanadzie zmienił się już od tak dawna, że nie sposób jest w tej chwili mieć należyte wsparcie, dlatego szukamy go nieraz bardzo daleko albo po prostu za granicą, a tutaj też chodzi o to, żeby nie uciekać zawsze z miejsca na miejsce, gdy sytuacja jest podbramkowa stąd takie zaproszenie do osobistej modlitwy i do osobistego zastanowienia się dla może słuchających mnie gdzieś takich operatorów obrazu czy innych filmowców, katolików, że bez tego powiedzenia „nie” nasze dzieci, a już bez wątpienia nasze wnuki, będą miały bardzo, bardzo mało dobrego czy prawdziwego do obejrzenia na ekranie. Tak że nadzieja jest w tym, że będzie jeszcze grupa ludzi, dla których właśnie nie zarobek jest najważniejszy, nie ta pozycja w ekipie, czy w systemie produkcji, tylko właśnie jakieś własne poczucie tego, czym jest wiara. Nie zaczynajmy gdzieś od kogoś, nie będzie zmiany w tym przemyśle, jeżeli to tak nazwiemy, w tej całej machinie,  jeżeli nie będzie zmiany w poczuciu godności naszej wiary, w życiu osobistym.

– Dziękuję bardzo.