Zanim przejdę do poważnych spraw. W zeszłym tygodniu pisząc o głupocie odniosłam się do powieści ‘Chłopi’ Władysława Reymonta, w której to głównemu bohaterowi Maciejowi Borynie macica się przekręciła. Moja, już w Kanadzie urodzona, córka zapytała mnie, co to w tym jest niestosownego, że Borynie się macica obsunęła? Moje dziecko myślało, że Boryna, to jest ta Boryna, a nie ten Boryna. Zgodnie z zasadą, że w naszym języku rzeczowniki kończące się na literę  ‘a’ są rodzaju żeńskiego. Więc Boryna powinna być płci żeńskiej i mieć macicę. Owszem jest kilka wyjątków takich jak poeta, kierowca, domokrążca. Są to rzeczowniki rodzaju męskiego kończące się na ‘a’. Wyjaśniłam, zaznaczyłam, że reguła ta nie stosuje się do nazwisk, bo może być pan Boryna, i pani Farmus. Ale to nie koniec, bo… Czytając felieton Stanisława Michałkiewicza dowiedziałam się, że z okazji  rocznicy strajku kobiet na manifie (skrót od manifestacji) było około 100 osób płci różnej. I tu odkrycie, bo może ten Władysław Reymont był nie tylko noblistą, ale i wizjonerem społecznym i przewidział już ponad 100 lat temu chłopów z macicą? Na tej manifie, byli też zapewne faceci, którym się macica obsunęła. Na wszelki wypadek córce tego nie powiedziałam. Dzieci nie muszą wszystkiego wiedzieć o rodzicach.

        Parlament Europejski przyjął rezolucję przeciwko Polsce i Węgrom. W rezolucji stwierdzono, że sytuacja w obu państwach się pogarsza oraz zaapelowano do Komisji Europejskiej (KE) i Rady UE o wykorzystanie dostępnych narzędzi, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych. Przepraszam, czy tu biją? Ciekawe jak oni będą eliminować ryzyko, którego nie zdefiniowali, bo opinia jednego facecika, czy dwóch, choćby to był Herr/Sir Rad Sikorski, czy sam Tusek niczego nie dowodzi. Ach, przepraszam jeszcze było kilka facetek jak: Sylwia Spurek, i Róża Thun. No i oczywiście Ewa Kopacz.

        Déjà vu! Ja już to kiedyś przerabiałam. Dlatego znam ten język, który nie definiuje niczego i jest tak rozmyty i ulotny, że nie mówi nic, tylko kracze. W poprzednim swoim życiu byłam akademikiem i zajmowałam się socjologią nauki. Na licznych konferencjach z tej dziedziny, w których brałam udział, posługiwano się przez kilka dni podobną nowo-mową. Chodziło o to, aby niczego jasno nie określić, ani nie nazwać, żeby się nie narazić. W tamtych czasach to nawet o fizyce w środowiskach akademickich dyskutowano używając takiego rozmytego języka. Mowa-trawa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Co to znaczy, że w obu państwach, w Polsce i na Węgrzech, sytuacja się pogarsza?  Mówi kto? I na zasadzie jakich mierników? Jeśli coś się pogarsza to ktoś to musiał zmierzyć przecież i porównać do innych używając tych samych kryteriów. Kto to zrobił? Czy jakiś niezależny zespół, którego celem było przedstawienie obiektywnego i porównywalnego raportu? Ależ skąd! To pogarszanie jest kwestią opinii jednego, czy dwóch facecików podobnych do zielonych ludzików we wschodniej Ukrainie.

        Następnie zaapelowano o wykorzystanie dostępnych narzędzi, by wyeliminować ryzyko nie przestrzegania wartości unijnych. Panie, znów nas straszą. Ciekawe dlaczego nie straszą Francji za bestialskie rozpędzanie demonstracji Żółtych Kamizelek, czy Niemiec za absurdalną politykę przyjmowania uchodzców? Co się stało z tym ‘Willkommen’ (witajcie) Angeli Merkel z 2014 roku, że już nie tylko nie witają, ale próbują wrobić Polskę w chaos hybrydowy podsyłaniem pod naszą granicę z Białorusią uchodzców, którym tylko w koszmarze sennym przyjdzie prosić Polskę o azyl i prawo osiedlenia w Polsce. Oni chcą do Niemiec, no może do Szwecji. To w takim razie Niemcy powinny wysłać po nich samoloty do Mińska na Białorusi, i przewieżć do siebie tych, którzy tak pragną być zniemczeni. Po przeczytaniu powyższego tekstu rezolucji EU, przypomniało mi się jak próbowałam zrozumieć komunistyczny bełkot na przykład z Trybuny Ludu, czy katowickiej Trybuny Robotniczej (to takie czołowe dzienniki wydawane w PRL-u). Nic mi wtedy nie wyszło, nic mi z tego nie wyjdzie dzisiaj. To jest bełkot, i tyle. Ale bełkot służący osiągnięciu celu upodlenia niepokornych. Już nas ten Belg Guy Verhofstadt znów straszy rozbiorami. I co myślicie, że ktoś go za to upomni, że to niepoprawnie politycznie? Jeśli chodzi o nas to wszystko jest politycznie poprawnie, nawet chamski atak.

        Za rezolucją – w której wzywa się KE do „wykorzystania w pełni dostępnych narzędzi, w szczególności przyspieszonych postępowań ws. uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przed TSUE” oraz żąda „zastosowania środków tymczasowych, aby wyeliminować wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę i Węgry wartości, na których opiera się Unia” – opowiedziało się 446 posłów; przeciw było 178; od głosu wstrzymało się 41.

        Spośród polskich europosłów za przyjęciem rezolucji głosowali ci wybrani z list Koalicji Europejskiej i Wiosny. Ich listę zamieścił na Twitterze zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel.

Są to: Magdalena Adamowicz, Jerzy Buzek, Bartosz Arłukowicz, Krzysztof Hetman, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Danuta Hübner, Adam Jarubas, Jarosław Kalinowski, Ewa Kopacz, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Radosław Sikorski, Róża Thun und Hohenstein, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Sylwia Spurek oraz Leszek Miller.

        Przeczytajcie te nazwiska jeszcze raz i zapamiętajcie. To zdrajcy. I nigdy, przenigdy nie głosujcie na zdrajców Polski. Także użyjcie swoich wpływów w Polsce. Wiecie kto jest wybrany z waszego rejonu, i pokażcie swojej rodzinie dlaczego ci są dla nas szkodliwi.

        Jedna z kardynalnych zasad w zarządzaniu zespołem głosi, że nie wolno kłócić sę przed klientami.  W zarządzaniu projektami jest wiele problemów: konflikt osobowości, trzymanie się budżetu, plany, koordynacja podzespołów, itp. Pole do konfliktu jest szerokie. W nowoczesnym zarządzniu dużymi projektami tworzy się nawet tak zwane ‘war rooms’ (pokoje wojny), które są specjalnym miejscem gdzie członkowie zespołu, albo nawet całe zespoły, mogą walczyć, a jak się zmęczą to podpisują rozejm z zaakceptowanym rozwiązaniem. Czasem potrzeba profesjonalnego negocjatora. Wszystko po to, aby osiągnąć jednolity plan, z którym wszyscy mogą żyć.

        Taka zasada nie wychodzenia z konfliktami poza, jest także stosowana przez wiele bardziej dojrzałych państw, z bardziej dojrzałymi politykami i kulturą polityczną. Zapewne wiecie o kim mowa? Widocznie jednak zasada ta nie obowiązuje wśród polskich parlamentarzystów. Czyżby zapomnieli kto ich wybrał? Niektórzy z nich nie mają zwyczaju rozwiązywania czegokolwiek w Polsce. Mają za to zwyczaj latania na skargę do obcych. Sztubacy. Poskarżymy się mutter, zrobimy z siebie ofiary, a może matrioszka nas obroni? Ciekawe skąd te wzory? Od Targowicy, co jakiś czas wzmacniane? I tak lamentują i skarżą się nie tylko państwom ościennym, ale dodatkowo i Unii Europejskiej, jak i innym grupkom mającym swoje dziwne roszczenia podporządkowania sobie Polski. A kysz, diabły jedne! Tak nie  postępują przedstawiciele państw bardziej dojrzałych politycznie. I tłumaczenie się z tej niedojrzałości  zaborami, czy okupacją komunistyczną dawno się już zgrało. Jak długo można zwalać i być ofiarą historii? Przecież ci do których te skargi są zanoszone, też widzą z kim mają do czynienia. Kto ich będzie traktować poważnie?

        A zainteresowanych tematem zdrady europosłów odsyłam do świetnej rozmowy z europosłem, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego Ryszardem Legutko w numerze 43 tygodnika ‘Sieci’ (25 pażdziernika, 2021)

        ‘Tylko zdrajca chce karać własne państwo’.

Alicja Farmus  

Toronto, 31 pażdziernika, 2021