Byłem w niedzielę na meczu charytatywnym Polska-Ukraina…

        Pomijając to, czy wojna jest efektem globalnych zmagań czy prostej napaści, czy chodzi o przeflancowanie Ukrainy do obozy „naszego globalizmu” czy o obronę narodu, cierpią w niej zwykli ludzie. Jedni wprost bo zbombardowano im domy, kazano wyjechać inni bo stracili możliwość pracy, prowadzenia biznesu, normalnego życia…

        To ludzie bliscy Polsce i nam Polakom z dobrych i złych powodów,  ich przodkowie w wielu przypadkach byli obywatelami Rzeczposplitej.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Na dodatek, Ukraina jest krajem wieloetnicznym zamieszkiwanym przez Ukraińców (Rusinów), Rosjan, Węgrów, Polaków, Żydów, więc ta układanka nie jest prosta.

        Pomaganie tym, których dotknęła bieda, jest naturalnym odruchem każdego uczciwego człowieka.

        Podczas niedzielnego meczu szczęśliwie nie było kłujących polskie oczy banderowskich flag (może to ukłon w naszą stronę), a Czerwoną Kalinę wyciszono, chyba po jednej zwrotce. Przedstawiciele organizacji ukraińskich podziękowali Polsce i Polakom za otwarcie domów dla Ukraińców, zaś pani z kanadyjsko-ukraińskiej organizacji pomocy – co ciekawe – przytoczyła postać zabitego w zamachu prezydenta niepodległej Czeczeńskiej Republiki Iczkierii gen. Dżohara Dudajewa, który miał powiedzieć, że „Koniec Rosji nadejdzie, gdy wzejdzie ukraińskie słońce”, no i jej zdaniem, to słońce właśnie wschodzi… Mecz był zacięty – fragmenty można zobaczyć na naszym kanale YouTubowym – niestety nie można było zawiesić nad murawą drona, a to z powodu bliskości lotniska – strefa zastrzeżona.

        Ukraińcy stanowią obecnie w Polsce ok. 10 proc. populacji, a sądząc bo decyzjach politycznych władz w Warszawie, realizowany jest program scalania Polski i Ukrainy w jedno. Jakie „jedno”? Na razie trudno powiedzieć. Kto będzie „kierownikiem politycznym” i jaki będzie status polityczny takiego organizmu – można jedynie spekulować

        Koncepcja Ukraino-Polu podobnie jak Polin  jest stara. O takiej federacji przebąkiwał  Piłsudski. Oprócz wszystkiego tego, co w naturalny sposób nas łączy (a jesteśmy bardzo do siebie podobni i możemy się łatwo dogadać) dzielą nas hektolitry przelanej krwi; Wołyń, ukraiński terroryzm, antypolski nacjonalizm, polskie osadnictwo wojskowe, Akcja „Wisła”, różne krwawe historie podczas II wojny światowej.

        Łączyły nas politycznie; antykomunizm, antysowietyzm, i obecnie antyimperializm rosyjski (ale to oczywiście ze świadomymi politycznie Ukraińcami, których dzisiaj uruchomiono w celu wojennej mobilizacji) Większość zwykłych mieszkańców Ukrainy to po prostu ludzie postsowieccy.

        Na antysowieckim wektorze ukraińskich ruchów narodowych próbowali grać Niemcy w II wojnie światowej, potem (w oczekiwaniu na III wojnę światową) Brytyjczycy i Amerykanie. To dzięki tym założeniom gen. Anders wystarał się u Brytyjczyków o ocalenie żołnierzy SS Galizien, których, najpierw przeflancowano do Wielkiej Brytanii, skąd przyjechali tutaj, do Kanady.

        To w tej koncepcji mieściły się różne „podchody” pod montowanie antysowieckiej opozycji na Ukrainie. Pamiętam, że w 1985 roku przewoziłem z Paryża od Antoniego Targalskiego numer „Samostijnika”, który następnie miał być drukowany w Polsce i wysyłany  w kopertach opieczętowanych pieczątkami Kombinatu w Nowej Hucie do Kijowa by sprawiać wrażenie, iż lokalnie jest tam jakiś opór…

        Polskie organizacje niepodległościowe przyjęły w latach 80 deklarcję o uznaniu wschodniej granicy Polski, co spotkało się z krytyką ówczesnego Rządu Polskiego na Uchodźstwie i prezydenta RP Kazimierza Sabbata, który uważał, że legalną jest granica wytyczona w ramach Traktatu Ryskiego, a jej korekty mogą zostać uczynione jedynie na drodze nowego traktatu podpisanego przez legalne władze RP. Stare czasy…

        Wywiad amerykański od lat 90. robił podchody pod Ukrainę i pracował nad różnymi wariantami; uznano, że nacjonalizm ukraiński jest jedyną nośną ideologią, na której można się oprzeć. Zmontowano Pomarańczową Rewolucję, a potem Majdan i „rewolucję godności”; amerykańskie służby – można zaryzykować takie stwierdzenie – są na Ukrainie nawet bardziej aktywne niż w Polsce, USA robiły tam, co chciały poczynając od obsady rządowych stanowisk.

        Rosja bez Ukrainy, wypchnięta z Europy, pozbawiona imperialnego imperatywu, jest  sprowadzona do „Włoch” (taka jest wielkość rosyjskiej gospodarki) uzbrojonych w 6000 głowic nuklearnych; traci obecny post-mocarstwowy status.  Kreml doskonale zdaje sobie z tego sprawę i jest to główna przyczyna obecnej wojny.

        Dla Ameryki nowy polskoukraiński organizm państwowy (a mamy już scalenie polityki banków centralnych, objęcie Ukraińców, w tym częściowo tych na Ukrainie programami socjalnymi oraz tajny sojusz wojskowy) ma o wiele większe szanse skutecznego rozgrywania Europy i rozbijania niemiecko-rosyjskiego, (a w perspektywie – chińskiego) euroazjatyckiego aliansu niż Polska czy Ukraina w pojedynkę.

        Sojusz czy unia Polski i Ukrainy staje się obecnie faktem, niezależnie od tego czy jej chcemy czy nie. Związek ten został wykreowany przez USA przygotowujące się do rozgrywki z Chinami.

        Co Polacy w Polsce mogą zrobić? Przede Wszystkim prowadzić działalność polityczną i organizacyjną wśród Ukraińców. Jest to społeczność bardzo zróżnicowana; po drugie, należałoby jasno określić polskie interesy, czego wymagać będziemy i od strony ukraińskiej, jakich gestów i jakich formalnych kroków; po trzecie zaś opracować metody rozładowywania napięć i możliwych zagrożeń oraz infiltracji obcej agentury.

        Prowokowanie konfliktu polsko-ukraińskiego to najtańsza metoda przeciwdziałania tej amerykańskiej inicjatywie.

        Czy w jej ramach jest możliwe wyemancypowanie polityczne naszych narodów i stworzenie realnego ośrodka środkowo-europejskiej władzy?

        Zaszłości historycznych i nieufności między nami jest tak dużo, że wymaga to oceanu dobrej woli i wspólnej pracy. Tę pracę wykonują na razie Polacy.  Jeśli Ukraińcy, ci świadomi, ci narodowi również widzą w tym   szansę, to musieliby zacząć działać już dzisiaj i na dużą skalę. Bo piłka jest w ukraińskiej bramce.

Andrzej Kumor