Zacznę od wyrażeń i powiem: nic nie poradzę na to, że dopóki mogę, mówię co myślę – myślę zaś, co chcę.

Dopóki mogę, powtarzam. Tu i teraz mianowicie myślę, że pan Rafał to w samej rzeczy wydmuszka medialna.
O kim wyrażam się aż tak nieprzychylnie? O jego wysokości prezydencie Warszawy rzecz jasna. Choć nie wyłącznie o nim, nie wyłącznie. Trzaskowski stwarza albowiem wrażenie, że swoje kwestie recytuje, powtarzając je za suflerami. Być może ekipę roboczą powinien wymienić? Skoro źle mu podpowiadają? W moim odczuciu słowa Trzaskowskiego niczemu innemu nie służą, poza rozsnuwaniem trującej mgły poznawczej, a to ostatnie właśnie za pomocą parafiny rafinowanej. Przepraszam, za pomocą paplaniny, wyrafinowanej niespecjalnie. Przykładem “Campus Polska”.

ŁEBSKIE UMYSŁY

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ale dzisiejszą “bieżączkę” zaczniemy od Ziemkiewicza, który w TV Republika postuluje, byśmy nie dali ogrywać się Unii Europejskiej. Profesor Nowak (profesor Jerzy Robert Nowak, nie profesor Andrzej Nowak) z kolei Ziemkiewicza etykietuje: “To lizus i lawirant”. Naprawdę, sam słyszałem. W Radiu Wnet. Z innej kolei, paru takich cwaniaków, błyskotliwszych niewiele od zawartości nocnika, usiłowało uwiesić się profesora Roszkowskiego Wydawało im się, że popłyną. Odpadli (jak to było, wspomnę przy okazji). Z kolei jeszcze innej, posłowie Joński Dariusz ze Szczerbą Michałem, tłumaczyli młodym, że: “PiS ukradł państwo”. Jak ukradł, pewnie też wytłumaczą. Do zachodu słońca daleko, a Szczerba z Jońskim potrafią wytłumaczyć wszystko i każdemu. Takie szczwane z nich chłopaki dwa. Księżyc też ukradliby, gdyby uznali, że PiS zawłaszczyć Księżyc zamierza? Może już jutro uznają? Kto to może wiedzieć, co wylęgnie się w tak łebskich umysłach?
Nawiasem mówiąc, to ostatnie opisanie, to o kradzieży, dotyczy spędu w Olsztynie. Ów spęd nazywał się “Campus Polska”. Chociaż powinna: “Cyrk Wielki”. Pewnie nazwę zastrzeżono, boć w samej istocie bardzo był to wielki cyrk. Przeogromny wręcz. Nie każdy mógł to zobaczyć. Ja widziałem Rafała (i nie chodzi o Ziemkiewicza) – podążał gdzieś hen, przed siebie. Wydawał się spieszyć. Za stodołę może? Może postanowił sobie zasmartfonić po cichu? Prywatnie? Zawołam, myślę. A co mi tam.

SPOJRZENIE Z BLISKA

Tak i zawołałem: “Rafał, idziesz zasmartfonić za stodołę? Weź przestań. Że co, że symbolicznie musisz? Wszak do łazienki jeden tylko krok masz. To XXI wiek. Nowoczesność i postęp. Korzystaj. Przypomnisz sobie zaraz, co w domu zostawiłeś: łazienkę. No i muszlę. Realną, nie symboliczną. Podnosisz klapę, siadasz na desce – i gotowe. Wątrobie od razu lżej. I bidet tuż. I wanna obok. Czy tam prysznic. A woda w kranie zimna, woda letnia, i ciepła woda, i gorąca też. Póki co. Póki co zatem, wybierasz. Decydujesz. Wolność masz. W ogóle same ochy, parę achów i kto więcej da. Rafał, dawaj!” – tu urwałem.
I co usłyszałem, skończywszy? Ciszę. Rozczarowania doznałem. Proszę tylko spojrzeć: o, jakie wielkie. Prezydent Trzaskowski nie zareagował. Widać rzeczywiście śpieszył się mocno – w przeciwnym razie, jako człowiek otwarty na bliźniego swego, na drugiego człowieka, odpowiedziałby? No raczej. Człowiek zapracowany, ani chybi. Nie mogło być inaczej.
Ale spójrzmy na “Campus” z bliska. Tu Trzaskowski oraz “Technointymność”. Tam Trzaskowski oraz “Miłość, seks i roboty”. Dalej Trzaskowski oraz “Dlaczego Bóg opuścił Kościół”. Czyli przemożna chęć prezydenta stolicy, by o tematach nieoczywistych porozmawiać z młodzieżą. By poruszyć: “Tematy niezmierne istotne dla młodego pokolenia”. Tematy, które młode pokolenie “nurtują”. A przy okazji: “Dać szansę młodzieży, żeby młodzież sama sformułowała swoje tezy”. Do tego wszystko, wszystko literalnie, dzieje się w epoce, słuchajcie, słuchajcie, w epoce: “Po destrukcji dokonanej przez PiS”.

PROJEKTOWANIE POLSKI

No rady na to nie ma: Trzaskowski z młodzieżą muszą: “Zaprojektować Polskę zupełnie na nowo”. Jak konkretnie, powiedzą Trzaskowskiemu jego ludzie. Wróć, ludzie młodzi mu to powiedzą. I o tym będą poważnie rozmawiać. I długo, parę dobrych dni. Olsztynie, Olszynie. I dlatego: “Zaprosili najbardziej aktywnych społecznie i politycznie młodych ludzi”, choć najczęściej “Nie związanych z żadna partią polityczną”.
Oczywiście, oczywiście. Zaprosili ludzi młodych, niezwiązanych w większości z żadną partią, choć: “Zaangażowanych społecznie w swoich małych ojczyznach”. Takich zaprosili ich, co to: “Chcą wpływać na losy Polski”, chociaż: “Większość z nich chce pozostać niezależnymi”. Normalnie jak Jachira z Lubnauer? Jak Joński ze Szczerbą? Jak ser z łysym? Czy jakoś podobnie?
Zaprosiliśmy ekspertów, powiada dalej Trzaskowski, zaplanowaliśmy razem tematy, będziemy serio rozmawiać o przyszłości. Ćmy, umówione na wspólne tupanie, przekonane, że tupiąc wywołają grzmoty? Jak ów motyl z bajki Kiplinga, zatytułowanej: “O motylu, który tupał nóżką”? Dokładnie tak, tylko ćmy szczuplejsze intelektualnie. Mentalnie uboższe. Skąpiej wyposażone na rozumie. Od wspomnianego motyla. Nie sądzę, by uzasadnione było poświęcanie czasu na wyjaśnianie ćmom, co znaczy istotna korelacja pomiędzy dwiema zmiennymi, kim był Karl Pearson oraz w jaki sposób na podstawie wyników uzyskanych z próby znaczącej statystycznie, możemy formułować zasadne wnioski dotyczące całej populacji, a jakie wnioski byłyby niezasadne. I tyle tytułem drwiny z wewnętrznego przekonania ciem, jakoby ich tupanie wywoływało grzmoty.

***

Nota bene, tym bardziej nie uważam za uzasadnione wskazywanie ćmom, ku jakiemu światłu fruną. Czy tam z jakim skutkiem, gdy na koniec skrzydłami tkną płomienia.
I przy okazji. Na marginesie, że tak powiem, i w ogóle. Ktoś wie, którędy z naszego pana Rafała, czy tam z Rafała, naszego pana, wychodzi taki czarny przewód z wtyczką? To znaczy jak gościa odłączyć? To jest wyłączyć? Czy raczej, aby skojarzeń z odstrzeliwaniem uniknąć, w którym miejscu Trzaskowskiego znajduje się pokrętło potencjometru odpowiadającego za siłę głosu wydobywającego się zeń? Gdzie ścisza się takich ludzi? Bo tyle chyba możemy zrobić? I dla samego pana psuja, i dla nas, i dla Polski? Odseparować Rafała T. od gniazdka? W ostateczności wyciszyć do zera? Znalazłby się u siebie. Jak to mówią: idź błoto do błota, idź zero do zera. Zeru o prezydenturze kraju śnić, to jednakowoż absurd. A nie zeru, pyta ktoś? Nie zeru byłoby wstyd.

Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl