Nadinspektor OPP, Carson Pardy, którego zadaniem było formowanie odpowiedzi policji na działania Konwoju Wolności, powiedział zeznając przed komisją, że takich demonstrantów jeszcze w swojej karierze nie widział. Pardy przeszedł niedawno na emeryturę, po 36 latach służby.

Odpowiadając na pytania komisji zwrócił uwagę, że przedstawianie protestujących jako ekstremistów mijało się z prawdą. Powiedział, że wśród protestujących byli przedstawiciele wszystkich grup wiekowych – od seniorów po dzieci, byli zarówno policjanci, jak i pielęgniarki. Wspominał, że pierwszego dnia, gdy przypisano go do zadania związanego z Konwojem, pokazano mu zdjęcia demonstrantów. Zobaczył wtedy w tłumie dwóch emerytowanych funkcjonariuszy, którzy byli kiedyś jego podwładnymi. „To nie była normalna grupa ludzi, z którymi ma się do czynienia przy okazji protestów”.

Pardy przypomniał, że czuwał nad zapewnieniem porządku przy okazji szczytów G-20 czy G-7 i tam zawsze były grupy o poglądach ekstremistycznych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Były inspektor zwrócił też uwagę na jednostronny przekaz mediów, który nie odzwierciedlał stanu faktycznego. Powtórzył, że korzystanie z Emergencies Act nie było konieczne z punktu widzenia działań policyjnych, by zakończyć protest. Powiedział, że jest oficerem policji i policja nie tworzy ustaw, tylko działa według ustaw, które przekazuje jej rząd. W tym wypadku policja skorzystała z uprawnień nadanych jej przez ontaryjski Emergency Management and Civil Protections Act i federalny Emergencies Act, ale tylko dlatego, że uprawnienia te były dostępne, a nie dlatego, by były potrzebne.

„Moim skromnym zdaniem doszlibyśmy do tego samego efektu nawet bez tych ustaw”, powiedział Pardy dodając, że czasowo wyszłoby również tak samo.