Jeden facet mnie nie lubi. Szydzi za moimi plecami i ze mnie, i z tego co piszę, i z tego co sądzę. Nawet ośmiesza mój wygląd. Bezpośrednio w stosunku do mnie, jest milusiński i słodziutki, choć zadaje takie podchwytliwe pytania, które potem roztrząsa całymi latami, i moje odpowiedzi służą mu za podstawę szyderstw i poniżania mnie. Już mu powiedziałam, żeby mi dał spokój, a jak się mu tak bardzo nie podoba co piszę, to żeby napisał do Gońca – może zamieszczą w rubryce ‘Poczta’.

        No tak, ale wtedy by się musiał ujawnić ze swoimi poglądami, a on woli prowadzić taką walkę podjazdową. W stosunku do mnie miły, a za plecami to suchej nitki na mnie nie zostawi. Moją pociechą jest to, że jest taki wredny nie tylko w stosunku do mnie, nic się w jego życiu nie dzieje, więc przez lata rozpamiętuje kto co powiedział. Jesteśmy w tej samej grupie luźnych znajomych. Nie wiem, czy jest lepszy od tego, który mnie kompletnie ignoruje, i mówi, że mnie nie czyta, bo nie ma na czasu na błahostki, choć ja się go wcale nie pytam czy mnie czyta, czy nie. Ok, niech im będzie, i jednemu i drugiemu. Przecież, ani przed jednym, ani przed drugim nie będę się ani tłumaczyć,ani zabiegać o ich względy. A oni pewnie uważają, że powinnam? Przecież nie występuję w konkursie popularności, i nie będę z nimi konsultować tego co w życiu robię. Bo niby z jakiej racji, skoro nic ze mną złego nie ma. No i co? No i nic.

        Nie powiem, ani mnie to ziębi, ani parzy, czasem wprawia w zdziwienie nad nieżyczliwością i czczą złośliwością, czasem w radość cieszenia się z czyjejś głupoty. Ale na pewno mi to nie spędza snu z powiek. Skoro na portalu Gońca (i nie tylko mnie czytają) to znaczy, że do kogoś trafiam. Poza tym. Wiem kim jestem, co robię i dlaczego, i czyjaś złośliwa i nieżyczliwa opinia nie ma dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. Zupełnie odwrotnie jest z moją znajomą, która do upadłego rozpamiętuje, kto coś kiedyś niezbyt pochlebnego o niej powiedział. A myślała, że o niej same dobre rzeczy się sądzi i mówi?  Sama przecież nie jest taka życzliwa, usłużna i szczodra w stosunku do bliźnich. Myślę, że ona sama nie wie kim jest i dlatego czyjeś opinie o niej tak ją wytrącają z równowagi.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Dlaczego o tym piszę? Bo my jako Polacy jesteśmy jak ta druga pani, która zbyt wielką wagę przywiązuje do opinii innych o niej. Więc rozpatrujemy co o nas powiedział Bismarck, co napisał Voltaire, co sądziła Katarzyna Wielka, co Hitler, co Putin, itd, itp.

        W nieskończoność jesteśmy obrażeni. Dlaczego? Dlaczego oczekujemy samych dobrych opinii o nas?  Sami zresztą nie szczędzimy negatywnych opinii i osądów o innych – i państw, i polityków. Przypomnijcie sobie jak określamy naszych sąsiadów – i tych bliższych i tych dalszych. Jak nas śmieszą, ba! nawet irytują ich języki. Nie napiszę tego, bo jest mi po prostu wstyd, żeby tak negatywnie o wszystkich sądzić. Taki nowszy przykład: ile negatywnych polskich opinii było o premierze Francji Emmanuelu Macron?  A czy on się tym przejmuje?  Ma te nasze, i nie tylko nasze, bo jest politykiem ogólnie dość krytykowanym, opinie gdzieś. Nie wiem, czy jest ich nawet świadom. Robi swoje, tak jak mu dyktują, czy też tak jak on dyktuje.  A my dalej rozpamiętujemy, że Jacques Chirac (były premier Francji) w roku 2003 powiedział, że Polska zmarnowała okazję, żeby siedzieć cicho. Chodziło o poparcie przez Polskę akcji w Iraku, czemu Francja się sprzeciwiała. Kiedy Jacques Chirac zmarł w czerwcu 2019, głównie to pamiętano. Ale przecież wypowiedział to o wszystkich, którzy poparli akcję zbrojną Amerykanów w Iraku. Tak to się wtedy nazywało ‘akcja zbrojna’, nie wojna, nie atak, nie napaść. Obecna wojna na Ukrainie też jest określana ‘operacją wojskową’. A ludzie giną. Co prawda Chirac również nas straszył utrudnianiem w ratyfikacji procesu akcesyjnego do Unii Europejskiej.

        Zapytany o stosowanie innego kryterium wobec kandydatów do UE i wobec państw członkowskich, które podpisały deklarację poparcia amerykańskiej polityki względem Iraku (deklarację US poparło pięć państw członkowskich i trzy państwa starające się o wejście do UE, w tym Polska). Chirac powiedział, że “kiedy się jest w rodzinie, ma się więcej praw, niż kiedy się prosi o wejście do niej”.

        Stanowisko Francji, i krytyka z jaką spotkały się wówczas działania Stanów Zjednoczonych w Iraku przyczyniła się do kryzysu w stosunkach transatlantyckich.

        Wtedy szef polskiego MSZ Włodzimierz Cimoszewicz (tak był kiedyś taki post komunista ministrem spraw zagranicznych RP) skomentował tę wypowiedź, ale nie wiadomo czy poszła jakaś oficjalna nota dyplomatyczna w tej sprawie. Jak wiemy komentować to sobie można różnie, szczególnie na forach społecznościowych, albo w restauracji ‘Sowa i przyjaciele’.  Oczywiście Chirac wtedy liczył na osłabienie Stanów, i oczekiwał, że akurat Polska poprze stanowisko Francji – ale my Francji nie poparliśmy, to się i na nas zdenerwował. Ale dlaczego my to ciągle tak pamiętamy?

        Oczekiwaliśmy, że wszyscy nas będą lubić? Będą jak będziemy dokonywać wyborów, służących ich (nie koniecznie naszym) interesom.  Liczył, że będziemy pod jego buławą, a jak nie byliśmy to się zdenerwował człowiek. Niech historycy to rozpamiętują. Przykłady wypowiedzi antypolskich można mnożyć. I dobrze żeby o tym pamiętać, ale nie ma potrzeby tego rozpamiętywać. Nasze działania powinny się skoncentrować nie na odpowiadaniu na pyskówki, ale na strategicznych akcjach pro-polskich. A tu daleka przed nami droga. Całkiem niedawno dowiedziałam się, że w Toronto 3-go października na Uniwersytecie w Toronto odbyła się całodniowa konferencja ‘Holocaust studies in Poland today’, z udziałem Jana Grossa (professor emeritus, Princeton University), Jana Grabowskiego (professor, University of Ottawa) i Anny Tokarskiej-Bakir (profesor Polska Akademia Nauk). Zostawiam zapytania i odpowiedzi dlaczego taka konferencja dotycząca Polski odbywa się akurat w Toronto, skoro nie dotyczy Kanady, a Polski, ale zamiast się nad tym zastanawiać, chcę zadać pytanie, kiedy my (i rząd polski i Polonia) będziemy na tyle silni (i bogaci), aby sobie zorganizować taką całodniową konferencję na Uniwersytecie w Toronto o przyczynach coraz bardziej ostrego antypolonizmu w świecie? Kto za tym stoi (za czyje pieniądze) i ku czemu ten ruch antypolonizmu zmierza. Nie widzę powodów, abyśmy tego nie dopięli, jeśli skoncentrujemy się na osiąganiu naszych strategicznych celów, a nie na tym co powiedział o nas Chirac. Bo kiedy my koncentrujemy naszą energię i emocje (negatywne) tylko na rzeczach nas denerwujących, to ktoś inny szyje nam buty strategicznie przeciwko nam.

        To, że jakiś polityk coś tam wypali, bo się zdenerwuje, bo nie robimy po jego myśli, to jedna rzecz, ale druga to strategiczne i długofalowe antypolskie działania przeciwko historycznej prawdzie, naszemu państwu, narodowi i polonii.  A tutaj mamy jeszcze moc  do odrobienia. Uczmy się od innych jak to robić z sukcesem.

Alicja Farmus

Toronto, 5 listopada, 2022