Koncert Suite for Independence – odbył się z okazji Dnia Niepodległości w piątek 11 listopada 2022,  w  Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II. W koncercie wystąpili soliści z Europy i Kanady; Cassandra Warner, soprano (Canada), Jacek Pelc, drums (Poland), Maurizio Rolli, bass guitar (Italy), Bartosz Hadała, piano (Canada), Paweł Pacanowski, saxophone (Canada), Eric St. Laurent, guitar (Canada)

        Podczas koncertu  miało miejsce premierowe wykonanie Jazz Suite „Migration” – Jacka Pelca, znakomitego polskiego kompozytora i perkusisty.  A wszystko pod batutą Macieja Jaśkiewicza, z którym rozmowę przeprowadzoną po koncercie zamieszczamy poniżej. Dyrygent zakończył występ wspólnie odśpiewaną „Rotą”, a sala spontanicznie odśpiewała potem hymn Polski.

Goniec: Maestro to teraz chyba można odetchnąć?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Maciej Jaśkiewicz: Teraz pójdę pić wino, czcić, celebrować.

– A jak sala pod względem akustycznym?

– Sala to jest duży problem. Dlatego, że trzeba by mieć czas i możliwość wejścia na tę salę i spróbowania w różnych wariantach ustawień grania. Z mikrofonami i bez mikrofonów. Posłuchać jak ta sala sama w sobie rezonuje, jak ona oddaje dźwięk.  Panowie od dźwięku robią cuda, oni niesłychanie się starają.

        Ale wtedy jest ryzyko, że nie ma balansu, bo coś się wzmacnia więcej, a coś mniej. A ja już zupełnie na tym nie mam kontroli, bo to oni poruszają tymi suwakami.

– Ludzie są zadowoleni, a  pan?

– Tak, tak, jestem. Właśnie się obawiałem, że ci, którzy przyjdą, być może niekoniecznie lubią jazz. Pewnie takich trochę było.

– Myślę, że to co Pan zrobił, repertuar jest tak dobrany, że każdy odnajduje coś dla siebie.

– Tak się starałem jakoś uszyć, żeby wszyscy byli zadowoleni.

– Co było w tym roku najbardziej polskiego?

– No tak, rzeczywiście w sposób nietypowy żeśmy to celebrowali, bo prawdę powiedziawszy jesteśmy już trochę zmęczeni tymi tradycyjnymi mazurami, polonezami. To wszystko znamy już na pamięć, a to było coś zupełnie nowego i na dodatek włączenie innej muzyki też to ożywiło. A najbardziej polska to moim zdaniem była ta msza na początku, którą nie całą śpiewaliśmy; tam jeszcze są dwie części. Kiedyś warto byłoby to w całości wykonać, a może nawet i nagrać.

– Może będzie okazja, jakie są plany, bo w końcu chyba skończył się nam okres covidowej smuty?

–  Ale tak głęboki był ten okres, że teraz trudno z tego się wygrzebać, to właściwie trzeba usiąść z ludźmi, zrobić parę narad, co właściwie dalej robimy i jest trochę trudno zebrać wszystko do kupy. A  z drugiej strony to jest okres, kiedy wszystkie orkiestry i wszystkie zespoły zaczynają działalność i na przykład, dzisiaj kompletowanie tych muzyków było nieprawdopodobnie trudne. Bo oni wszyscy gdzieś tam grają, już są zajęci .

– Gratuluję, z serca dziękuję za wszystko jako Polak, bo to są rzeczy wzruszające. Ludzie mieli łzy w oczach.

– Choć nie wszystko tu było polskie. Ale na litość boską, czemu nie?

– Dużo Polaków grało? Czym się pan kieruje przy doborze muzyków?

– Tym czy dobrze grają. Naprawdę tylko i wyłącznie! Kilku Polaków. Koncertmistrzyni była Polką; Żaneta. Kilka osób.

– A jak pod względem muzycznym wygląda Toronto? Jest tutaj dużo Polaków, którzy grają.

– Jest dużo, ale niestety dużo z nich wyjeżdża. Opuściło nas kilkoro dobrych śpiewaków, instrumentalistów. Soliści, podobnie jak pianiści, np. do Europy wędrują albo do Stanów, ale głównie do Europy.

– Kanada staje się już mniej atrakcyjna?

– Ale na to jest uzasadnienie, bo jest to olbrzymi kraj, a w Europie, żeby jechaćv nie wiem, z Paryża do Brukseli i tam koncert dać, jeden tu, a drugi tam to jest  300 kilometrów, a tutaj najbliższe miasto 200 km to Peterborough.

– To tak przy okazji chciałbym – bo przyszliśmy tutaj po trzech latach do Centrum – i jestem z wielką przyjemnością zadziwiony, jak sympatyczni są tutaj wszyscy ludzie, administracja cała, organizatorzy, wolontariusze. Oni wszystko robili, żeby nam pomóc ten koncert zrobić. Tak że serdecznie dziękuję.