Klub Gazety Polskiej Toronto, kierowany przez Jerzego Lizaka zorganizował dwukrotnie tydzień po tygodniu w różnych miejscach obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych połączone z prezentacją wystawy IPN na ten temat oraz programem artystycznym w wykonaniu m.in. Małgorzaty May i Krystyny Starczak-Kozłowskiej, przy tej okazji przypomniano postaci żołnierzy wyklętych związanych z Kanadą. W obchodach wzięli udział przedstawiciele SWAP z komendantem Placówki 114 p. Dawidkiem na czele.

Jerzy Lizak: Wystawa jest planszowa, my jako klub Gazety Polskiej, jesteśmy tylko pośrednikiem, to są wystawy, które może każdy wydrukować i trzeba było jeszcze stelaże przygotować.

– Żołnierze wyklęci. Zetknął się Pan z tym tematem w Polsce?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Prawdę powiedziawszy, to nie, chociaż mój kuzyn został zabity, jako żołnierz niezłomny. Wyskoczył z okna, uciekał i postrzelili go. Nie znaleźli go. Bezpieka go nie znalazła; znaleźli go rolnicy w zbożu już kilka dni później.

        Ojciec, chociaż przeżył Oświęcim, chociaż też miał przygody z komunistami, nie był partyzantem, ani żołnierzem niezłomnym. Rodzice może chronili dzieci, że nie chcieli o niektórych rzeczach mówić, żeby dzieci się potem nie pytały za dużo w szkole i nie roznosiły tego, że ty coś wiesz o Katyniu czy o Żołnierzach Niezłomnych. A skąd to wiesz? Kto ci to powiedział? Chociaż, kto znał mojego rodzica, to wie, że nie należał do bojących się. A jednak o Żołnierzach Niezłomnych w domu nie było.

        Tutaj na wystawie prezentujemy postać  Leona Cybulskiego, który działał na Lubelszczyźnie. Były tam takie grupy, które występowały jako komunistyczna partyzantka, mieli pistolety i po prostu rabowali okoliczną ludność.

        Oni ostrzegli ich, żeby tego nie robili. No nie pomogło. Potem poszli i ich zlikwidowali. Więc jak go dopadli w 1951 roku, to ze zdwojoną nienawiścią go potraktowali. Dostał trzy wyroki śmierci.

        Jego córka była tydzień temu na naszych obchodach w kościele świętej Teresy – pani Jackowska. W 1951 zabrali pana Leona Cybulskiego, on już miał rodzinę, dwoje dzieci. Rodzinie powiedziano, że wyrok wykonano. Matka zabrała jakoś dzieci  i wywiozła. Usłyszała znowu w 68 roku, że wyrok jest wykonany. Rodzina nie upominała się, nie szukała. A on wożony był po więzieniach, bity aż do 1972 roku, w 1972 zapukał do drzwi kuzynki, która go nie poznała. No ale niedługo potem zmarł.

        Ta córka walczyła o rehabilitację. Pan Leon został kompletnie zrehabilitowany dostał wyższy stopień oficerski, bo był chyba podporucznikiem. Jeszcze prawdopodobnie niedługo dostanie Virtuti Militari, bo wyszły różne rzeczy.

– Powtórzmy nazwisko to jest pan Leon Cybulski.

– Dzisiaj przypominamy też historię pana Zygmunta Sikory, pani Krystyna Starczak-Kozłowska o tym opowiada, który był tutaj członkiem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej i jest jedną z tych bodajże trzech osób, które nie zgodziły na sprzedaż parku Paderewskiego, ale to jest historia tutejsza, natomiast, kiedy był młodym chłopakiem, to uczestniczył w akcji Mitropa,  ubrany w mundur NKWD, biegle mówił po rosyjsku, więc wszedł do pociągu,  trzech weszło i potrafili generałów rosyjskich pułkowników wyprowadzić przed pociąg w kalesonach, rozbroić bez strzału.

– Nie zabili ich?

– Prawdopodobnie Stalin sobie z nimi potem poradził, że tak się dali podejść. Nie zabili ich, ale odczytali im odezwę, że są państwo podziemne, chcemy budować swój kraj, swoją tożsamość, swoją kulturę, chcemy być waszym dobrym sąsiadem…. No był kozakiem, jakby to powiedzieli w naszych stronach, że młody chłopak odważny, potem się ukrywał, też dostał, czy wyrok śmierci.

        Z tych dwudziestu ludzi, którzy ten pociąg opanowali… No to potem rzeczywiście nastąpiła wścieklizna NKWD, to ściągnęli kupę wojska, nawet samoloty krążyły, żeby ich poszukiwać. I znaleźli. Kilka dni później już była  bitwa pod Kiełbaskami. Zginęło ich dziewięciu.                 Dodam, że to są rodzinne strony księdza Janusza,  proboszcza parafii św. Kazimierza, tak że ja jemu i księdzu Józefowi z kościoła świętej Teresy dziękuję za udostępnienie sali.

        Te historie trzeba znać.

– Powinniśmy je opowiadać, by byli to ludzie, którzy jak umieli walczyli o Polskę.

– Próbowaliśmy zainteresować harcerzy, ale coś ich nie ma.

        Jerzy Lizak, po otwarciu spotkania przeprowadził apel poległych, a pamięć żołnierzy wyklętych uczczono minutą ciszy.

        W programie artystycznym przypomniana została poezja legionowa, a także pieśni patriotyczne. Rotę wszyscy odśpiewali na stojąco, a całość zamknęło odśpiewanie hymnu Polski.

        Na koniec Andrzej Kumor przypomniał kilka postaci podziemia antykomunistycznego w tym więźnia Wronek i obozu Jaworzno, Tadeusza Kopańskiego, zmarłego tragicznie Jacka Żaby – skazanego za sabotaż przemysłowy, a także osoby związane z zabójstwem sierżanta Karosa w 1982 roku i braci Kowalczyków, którzy w 1971 roku wysadzili w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, bezpośrednio przed akademią z okazji Święta Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa, w trakcie której miano wręczać nagrody i odznaczenia funkcjonariuszom tłumiącym protesty w Szczecinie w grudniu 1970.