Poseł Paweł Kowal z KO, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, rozmawiał z Interią. W opublikowanym w sobotę materiale mówił o relacjach polsko-ukraińskich. Odniósł się też do kwestii relacji z Ukrainą w kontekście ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jego zdaniem, “obecnie nic nie da się uzyskać”.

Obecnie nic nie da się uzyskać. Dogadać można się jedynie na ekshumacje i oznaczenie grobów (ofiar rzezi wołyńskiej – red.). Jeżeli Ukraińcy uznają, że nie jest to dla nich ważna rzecz, trzeba poczekać, aż zmienią zdanie. Przecież nie będziemy działać na siłę. Jeżeli ktoś ma pomysł, żeby co drugą ulicę na Ukrainie nazwać arterią Romana Szuchewycza, niech to zrobi. To nie jest powód do najeżdżania Ukrainy, prawda?

 Jeśli ktoś sobie mebluje u siebie, możesz im przekazać swoje uwagi. Przyjaźnię się z Ukraińcami i często im mówię: za dużo tego. Tak się nie da, bo uważamy, że rzeź wołyńska była ludobójstwem. To kategoria prawna. Rzecz w tym, że państwo ukraińskie nie ma z tym za wiele wspólnego, bo nie istniało. Może trzeba to wyjaśnić jeszcze raz Polakom, którzy nie mają tego właściwie ułożonego?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Proszę uprzejmie.- Mówimy o zbrodni dokonanej przez obywateli polskich na innych polskich obywatelach. Jedni byli narodowości ukraińskiej, drudzy polskiej. Nie uznajemy zmiany tej granicy, której dokonano w 1939 r. To była część Polski pod okupacją niemiecką lub nieformalną okupacją sowiecką. Zbrodnia nie obciąża państwa ukraińskiego, bo nie istniało. Zobowiązuje każdego uczciwego człowieka, żeby ją nazwać i potępić. Chciałbym, żeby moi przyjaciele z Ukrainy potrafili się od tego odciąć.

I trafia to do nich?

– Rozumieją, że taka metoda pracy UPA, skierowana głównie przeciwko bolszewikom, w kontekście ludności polskiej, miała charakter ludobójczy.Być może to rozumieją, ale raczej nie zamierzają się odcinać.- Na tym polega polityka. My mówimy jedno, oni odmawiają. Dlatego poczekamy aż zmienią zdanie.