6 kwietnia 2024 r. o godzinie 17:52 czasu wschodniego, firma X, wcześniej znana jako Twitter, ogłosiła, że ​​brazylijski sąd zmusił ją do „zablokowania niektórych popularnych kont w Brazylii”. czytamy we wpisie na X dziennikarza Michaela Shellenbergera

Następnie, niecałą godzinę później, właściciel X, ElonMusk ogłosił, że X sprzeciwi się postanowieniu sądu i zniesie wszelkie ograniczenia.

„W rezultacie” – powiedział Musk – „prawdopodobnie stracimy wszystkie przychody w Brazylii i będziemy musieli zamknąć tam nasze biuro. Ale zasady są ważniejsze niż zysk. W każdej chwili Sąd Najwyższy Brazylii może odciąć mieszkańcom Brazylii wszelki dostęp do X/Twittera. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Brazylia znajduje się na krawędzi dyktatury z rąk totalitarnego sędziego Sądu Najwyższego, Alexandre’a de Moraesa. Prezydent Lula da Silva uczestniczy w dążeniu do totalitaryzmu. Od czasu objęcia urzędu Lula znacznie zwiększył finansowanie rządowe głównych mediów informacyjnych, z których większość zachęca do zwiększonej cenzury. To, co robią Lula i de Moraes, stanowi skandaliczne pogwałcenie brazylijskiej konstytucji i Deklaracji Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W tej chwili Brazylia nie jest jeszcze dyktaturą. Przed nami jeszcze wybory, a Brazylijczycy mają do dyspozycji inne środki, by stawić czoła autorytaryzmowi. Ale Federalny Sąd Najwyższy i Najwyższy Sąd Wyborczy bezpośrednio ingerują w te wybory poprzez cenzurę. Trzy dni temu opublikowałem pliki Twittera dla Brazylii. Pokazują, że Moraes naruszył brazylijską konstytucję. Moraes nielegalnie zażądał od Twittera ujawnienia prywatnych informacji o użytkownikach Twittera, którzy używali hashtagów, które uznał za niewłaściwe. Zażądał dostępu do wewnętrznych danych Twittera, naruszając politykę platformy. Z własnej inicjatywy i bez poszanowania należytych procedur cenzurował wpisy na Twitterze parlamentarzystów z brazylijskiego Kongresu.

Moraes próbował zamienić politykę moderowania treści Twittera w broń przeciwko zwolennikom ówczesnego prezydenta Jaira Bolsonaro.

Mówię to jako niezależny i bezstronny dziennikarz. Nie jestem fanem ani Bolsonaro, ani Trumpa. Moje poglądy polityczne są bardzo umiarkowane. Ale poznaję cenzurę, kiedy ją widzę.

Z plików Twittera wynika również, że Google, Facebook, Uber, WhatsApp i Instagram zdradziły Brazylijczyków. Jeśli takie dowody zostaną udowodnione, dyrektorzy tych firm zachowali się jak tchórze: przekazali rządowi brazylijskiemu dane osobowe i numery telefonów bez nakazu sądu, naruszając tym samym prawo.

Kiedy Twitter odmówił udostępnienia władzom brazylijskim informacji o prywatnych użytkownikach, w tym danych bezpośrednich, rząd podjął próbę pozwania czołowego brazylijskiego prawnika Twittera.

Kiedy mieszkałem w Brazylii w 1992 roku, byłem bardzo lewicowy. Hasła Luli i PT brzmiały wówczas: „Bez strachu przed byciem szczęśliwym”. W ostatnich dniach rozmawiałem z dziesiątkami Brazylijczyków, w tym z profesorami, dziennikarzami i szanowanymi prawnikami. Wszyscy mówią mi, że są zszokowani tym, co się dzieje. Powiedzieli mi, że boją się wyrazić swoje zdanie i że rząd Luli jest współwinny tworzenia atmosfery strachu.

Brazylia należy do Brazylijczyków. To nie jest mój kraj. Takie jak,istnieją granice tego, co mogę zrobić. Mogę jednak powiedzieć rzeczy, których wielu Brazylijczyków nie czuje się bezpiecznie: Alexandre de Moraes jest tyranem. A jedynym sposobem rozprawienia się z tyranami jest konfrontacja z nimi. Do brazylijskich senatorów należy konfrontacja z tyranem. I do obywateli Brazylii należy żądanie tego od swoich senatorów.

za X