Wiem, że to nieładnie, ale nie mogę, no po prostu nie mogę się oprzeć. Staram się temu zaprzeczać i ukrywać nawet przed sobą. Przecież nie mogę być aż tak nieżyczliwa? Co by moja babcia na to powiedziała? Ale to jest jak taki stłumiony ból, wyłazi innymi kanałami. To podenerwowanie wyłazi mi potem, gdy robię się jędzą przy kolacji, i ze złośliwością aniołyszka za dużo solę sałatkę z ogórków i potem udaję głupa.
Coś słona ta sałatka z ogórków.
Ostentacyjnie smakuję, mlaskam, i mówię
Wcale nie, jest w sam raz.
Zaprzeczam nie wiadomo dlaczego i na dodatek bezczelnie kłamię. Kosztuję te za bardzo posolone ogórki i mówię, że są mało słone. Ha, ha, ha. Tak jak ogórki małosolne na plaży nad Bałtykiem. Pamiętacie? To było w zeszłym wieku, jeszcze za komuny, kiedy w sklepach (dosłownie) nic nie było, nie tak jak dziś. Wtedy było niewyobrażalnie inaczej niż dzisiaj. Nagle na plaży – rozgrzanej północnym bałtyckim słońcem i zawianej ciągle zimnym wiatrem, zjawiał się facet z wiaderkiem i darł się:
Ogórki małosolne, świeżo zrobione, ogóreczki prosto z działeczki. Za jedyne 5 złotych od sztuki.
Natychmiast wokół takiego faceta zbierał się tłum osmaganych i wysuszonych bałtyckim słońcem i wiatrem plażowiczów. W wiaderku szybko widać było dno. Mój znajomy z zazdrością podglądał jak przedsiębiorca liczył na wydmach pieniążki. I z zachwytem komentował:
Ten to ma biznes!
Tak się zapatrzył, że po wylądowaniu i zakotwiczeniu w Toronto, zakotwiczył się przy sprzedawaniu kiełbasek na ulicy – połowa na czarno, pieniądze liczy prosto do kieszeni.
Oczywiście z premedytacją będę potem złośliwa, bo odreagowuję sytuację ze sklepu, kiedy nie powiedziałam nic, choć mnie nerwy brały i chciałam tego faceta popchnąć. A było to tak: kolejka do kasy nieduża, ale przy samej kasie stoi pan, który ma płacić, ale szuka portfelu we wszystkich możliwych kieszeniach. Znalazł. Teraz szuka pieniędzy. Znalazł. W woreczku, który schował w innej kieszeni. I teraz liczy, i liczy jeszcze raz. A przecież miał czas na przygotowanie się do płacenia jak czekał w kolejce! Miał, ale nie zrobił tego. Kolejka się niecierpliwi. Ja też. W nieuzasadnionym zniecierpliwieniu czekania, doszłam do wniosku, że wszystkie te rzeczy, które chcą kupić są zbędne, nie muszę ich mieć. Wściekła opuściłam kolejkę, złośliwie nie wyładowałam produktów z koszyka i pojechałam do domu. I z tego wszystkiego z premedytacją przesoliłam sałatkę z ogórków. Taki wentyl ujścia frustracji mi się otworzył, żeby upuścić negatywne emocje, spowodowane zupełnie inną sytuacją. Przecież, nie mogę szturchać ludzi (nawet jeśli mam na to nieodpartą ochotę) tylko dlatego, że płacą przy kasie na zwolnionych obrotach.
Ale powinnam wiedzieć lepiej i lepiej kontrolować negatywne wybuchy emocji. Mówią, że treningi bokserskie są do takiego rozładowania dobre. Wyobrażasz sobie taką frustrującą sytuację i ją boksujesz rozładowując negatywne emocje. Brzmi dobrze. Spróbuję. Jeśli zobaczycie na Bloor West i w High Parku jak spaceruję z rękawicami bokserskimi, to na wszelki wypadek nie podchodźcie.
MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 19 sierpnia, 2022