List wdowy po Janie Kobylańskim, Rosalíi Martínez Kobylański

Dzisiaj mijają trzy miesiące od odejścia

do Królestwa Niebieskiego mojego ukochanego męża,
JANA KOBYLANSKIEGO,
Prezydenta USOPAŁ-u.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Był wyjątkową osobą, obdarzoną wielką wrażliwością na drugiego człowieka, niezwykle pracowitą, szczerą, wymagającą, ale uczciwą, zawsze chętną do pomocy temu, kto tego potrzebował.

Nauczył mnie, aby nie być małostkowym wobec tych, którzy mają mniej. Był całkowicie oddany swojej ukochanej ojczyźnie Polsce, zawsze podążając za dewizą, której nauczył się w latach młodości: BÓG, HONOR, OJCZYZNA.
Te trzy słowa były Jego sterami, które kierowały wszystkimi poczynaniami. Jego ciało spoczywa w Panteonie Fundacji „Juan Kobylanski” na Cmentarzu Recoleta w Buenos Aires (Argentyna).
Mszę Świętą Pogrzebową, koncelebrowaną w języku hiszpańskim i polskim odprawili Ojciec Dyrektor Radia Maryja Doktor CSsR Tadeusz Rydzyk, Ojciec CSsR Jan Król i Ojciec CSsR Janusz Dyrek, przy współpracy CSsR Mariusza Słabego z Parafii Quilmes w Argentynie, którym z całego serca dziękuję.
Ceremonię pogrzebową uświetnił wspaniały chór, który wykonał liczne pieśni religijne przy akompaniamencie organów. W ostatnim pożegnaniu wzięli udział liczni członkowie społeczności polonijnej z Buenos Aires i okolicznych miast.
Gwardię honorową sprawowała młodzież z polonijnej grupy baletowej z Berisso. Byli oni ubrani w piękne stroje folklorystyczne i nieśli w rękach polskie flagi, oddając tym samym hołd Temu, który przez te wszystkie lata tak hojnie ich wspierał. Było obecnych wielu argentyńskich przyjaciół oraz kilku Urugwajczyków, którzy podróżowali do Buenos Aires, by pożegnać się z Nim.

WSZYSTKIM WYMIENIONYM OSOBOM BARDZO SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.
Była to niezwykle emocjonalna ceremonia, ponieważ ukazała jak ogromnym szacunkiem, podziwem i przyjaźnią cieszył się „Don Juan”.
Z mojej strony starałam się wypełnić Jego wolę najlepiej jak umiałam, ponieważ byłam jedyną osobą, którą upoważnił do zorganizowania uroczystości pogrzebowych.
Nadal jest mi bardzo trudno pokonać wielki ból, który wypełnia moje serce, ale z pomocą wiary chrześcijańskiej stopniowo przyjmuję decyzję Pana. To pozwala mi powoli opuścić głęboką studnię, w której się zanurzyłam.
Tym listem pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przesłali mi kondolencje, wyrazy wsparcia i solidarności. Tysiące wiadomości, które dotarły z niemal każdego zakątka świata, od mężczyzn, kobiet, a nawet dzieci w wieku szkolnym, ofiarujących Mszę Świętą, modlitwę Różańca Świętego, czy modlitwę za Jego wieczny odpoczynek.
To wszystko pokazuje mi jak wielkim uznaniem cieszył się mój ukochany małżonek.
Przepraszam, że wcześniej nie wyraziłem swej wdzięczności, ale mam nadzieję, że zrozumiecie mój ból. JUAN KOBYLANSKI był wielkim Patriotą, który głęboko kochał swoją polską ojczyznę, prowadząc przez większość swojego życia działania na rzecz zjednoczenia polskich społeczności na całym świecie, założył USOPAL, potwierdzając swoją dumę z przynależności do Wielkiego Narodu Polskiego.
Nie urodziłem się na ziemiach tego cenionego narodu, ale przez wiele lat u Jego boku, najpierw jako współpracownik, a w ostatnich latach życia jako Jego ukochana żona, poznałam historię, kulturę, bohaterstwo, religijność Jego ukochanej Polski, którą również przyjąłem jako drugą ojczyznę.
Nie będąc Polką, głęboko kocham Polskę, po pierwsze ze względu dla męża, a po drugie ze względu na wszystko to czego się o niej dowiedziałem.
Z tego właśnie powodu pragnę poinformować wszystkich przyjaznych ludzi w Polsce i na świecie, że jestem jedynym wykonawcą prośby mojego ukochanego męża, Jana Kobylańskiego, o kontynuowanie Jego dzieła.
I właśnie rozpoczynam nowy rozdział, w którym pragnę kontynuować działalność USOPAL-u, jak i STOWARZYSZENIA POLSKO-URUGWAJSKIEGO przy KAPLICY ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA w Montevideo oraz FUNDACJI „JUAN KOBYLANSKI” w Urugwaju i Argentynie.

Otrzymałam już wyrazy wsparcia od wielu byłych współpracowników i przyjaciół, którzy pragną pomóc mi kontynuować tę pracę, która nie będzie dla mnie łatwa, ponieważ nie mam ogromnego potencjału mojego ukochanego męża. Liczę jednak na cenną pomoc wszystkich tych, którzy chcą mnie wspierać. Pozdrawiam Was wszystkich, wyrażając moją wdzięczność oraz przyjaźń. Będziemy nadal kontaktować się i współpracować na tym wspaniałym dziełem.
Z poważaniem, wdowa
Rosalía Martínez Kobylański