Sangeeta Gounder z Toronto chce, by miasto zmieniło przepisy i pozwoliło właścicielom posesji na układanie sztucznych trawników przed domami. Gounder i jej mąż zdecydowali się na syntetyczny trawnik trzy lata temu. Wynajęli specjalistyczną firmę, która zamontowała zieloną wykładzinę z przodu i z tyłu domu. Gounder mówi, że rozwiązanie świetnie się sprawdza.

W maju małżonkowie dostali jednak notę informującą o złamaniu miejskiego przepisu. Według wytycznych miasta co najmniej 75 proc. powierzchni podwórka przed domem musi stanowić „powierzchnia miękka”. Sztuczny trawnik jest uznawany za powierzchnię utwardzoną.

Okazało się, że miasto podjęło interwencję tylko dlatego, że ktoś zadzwonił na 311 i złożył skargę. Gounder dziwi się, że ktoś się poskarżył na jej trawnik, i przypomina, że w zeszłym roku dostała od miasta wyróżnienie „Beautiful Front Lawn Garden Award”. Dowiedziała się od urzędników, że miasto „obawia się o odprowadzanie wody”. Gounder powtarza, że trawnik zakładała profesjonalna firma i pod spodem znajduje się pół metra drenażu, żeby woda była odprowadzana jak należy. Miasto jednak dalej twierdzi, że „sztuczny trawnik nie chłonie wilgoci tak szybko jak naturalny”. Urzędnik miał jeszcze powiedzieć właścicielce, że może sztuczna trawa jest dopuszczalna z tyłu, za domem, a nie z przodu, ponieważ jest nieestetyczna. Gounder przyznaje, że stare trawniki rzeczywiście są brzydkie, ale technika poszła do przodu i te nowe wyglądają zupełnie inaczej.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Małżonkowie na początku myśleli, ze będą się spierać z miastem, ale musieliby stanąć przed komisją. Gdyby nie udało im się przekonać urzędników, musieliby zapłacić 1800 dol. Mandat za sztuczny trawnik wynosi do 1400 dolarów.