Podwójnie tym razem, bo już 12 października odbędą się poza granicam kraju wybory do Sejmu RP i Senatu RP. W Polsce te wybory odbędą się w niedzielę 13 października.

W Kanadzie czekają nas także w miesiącu październiku, drugie wybory, bo w poniedziałek 21  wybieramy posłów do parlamentu federalnego, tak zwanych MP (Member of Parliament). Nie do senatu, bo senatorzy w Kanadzie są dalej mianowani przez premiera.

Od dłuższego czasu mówi się o zmianie, aby także wybierać senatorów – jak zwykle są zwolennicy i przeciwnicy takiej decyzji.  Ale na razie zostaje tak jak było. Jeśli z jakichś  względów nie możemy głosować 21-go, to kilka dni przedtem są otwarte punkty, w których można oddać swoje głosy – tak zwane ‘advance polls’, czyli prawybory. Każdy z nas powinien już dostać pocztą imienne karty do głosowania z podanym adresem punktu wyborczego. To ważne aby, taką kartę przynieść do głosowania, z identyfikacją ze zdjęciem, bo to usprawnia i głosowanie i czekanie w kolejce.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jeśli chodzi o polonijne wybory do Sejmu RP i senatu RP, to niestety nie ma możliwości głosowania w żadnym innym dniu. Czyli, jeśli wyjeżdżacie w tym dniu, to przepadło. Dodatkowo, ponieważ głosujemy bezpośrednio, czyli osobiście, dla wielu jest to po prostu niemożliwe, ze względu na odległość.

Dla Polaków mieszkających za granicą utworzone 320 punkty wyborcze. Jeśli jest nas 20 milionów mieszkających poza Polską, to wychodzi ponad 62 tysiące głosujących na jeden punkt wyborczy. Gdybyśmy wszyscy mieszkający poza granicami kraju, chcieli zagłosować, to punkty wyborcze nie byłyby w stanie nas obsłużyć.

Czyli nowy program rządu i Wspólnoty Polskiej  ‘Jest nas 60 milionów’ przy wyborach odgranicza tych mieszkających poza Polską. Jedynym rozwiązaniem byłoby umożliwienie głosowania korespondencyjnego, czy on-line.

Poza tym zawsze budzi we mnie zdumienie, że głosujemy na ważny dokument podróży, czyli na ważny paszport polski. Jak nieważny, to już nie jesteście obywatelami Polski?!

Możecie mieć numer identyfikacyjny PESEL, ale jak nie macie ważnego paszportu, to do widzenia. No i potem tworzone są piękne hasła i programy takie jak  ‘Jest nas 60 milionów’, wracajcie do ojczyzny, itp.

Tylko, że tych 20 milionów mieszkających poza Polską traktuje się jak innych obywateli – najlepiej żeby wszyscy z nas tańczyli oberka. Czy w Polsce głosuje się na podstawie ważnego dokumentu podróży? Nie. A u nas tak.

Poza tym, po to, aby głosować konieczne jest zarejestrowanie się.

Dlaczego nie dostanę takiej karty uprawniającej mnie do głosowania, nie wiem.

Przecież MSZ wszystko co potrzebne o mnie wie! A na pewno PZU, bo dostaję polską emeryturę i płacę w Polsce podatki.

Za każdym razem jak się rejestruję zgrzytam zębami, bo jestem pytana o imię ojca, takie ruskie ‘otczestwo’. I tego to już zupełnie nie rozumiem, co imię mojego ojca ma wspólnego z moim prawem do głosowania? Nikt mnie przecież nie nazywa Alicją Stefanowną. Pomijając te wszystkie mankamenty, z reguły rejestruję się i głosuję. I tu i tam. I na pewno nie słucham tych doradców, którzy mówią mi, że nie ma po co, że nie mam prawa, że to nic nie da. Da, bo nawet jeśli moi kandydaci nie wygrają, to nie tylko wypełniłam swój obowiązek i korzystam z prawa bycia obywatelem, ale mam potem prawo krytykowania  tych co zostali wybrani.



Poza tym i tu i tam, należy się zapoznać z programem partii, którą kandydat reprezentuje, jak i z jego sylwetką.

W Kanadzie głosowanie jest proste, wybieramy z listy lokalnego kandydata, którego program nam najbardziej odpowiada. Z takim programem i kandydatem należy się wcześniej zapoznać.

Jeśli chodzi o wybory w Polsce, to jest to bardziej skomplikowana, bo jest kilka list, na tych listach wiele nazwisk, więc należy przyjść dobrze przygotowanym, i znać numer  listy partii, czy ugrupowania politycznego, wybranego przez nas kandydata z jego regionalnego okręgu.

Polacy z ważnym dokumentem podróży (paszportem polskim) mieszkający poza Polską, czyli my, głosujemy na okręgi w Warszawie. Obietnice utworzenia specjalnego okręgu (a nawet dwóch) do Senatu RP tylko dla Polonii zostały tylko obietnicami, i dalej głosujemy w okręgu Warszawa. W tym roku sprawa jest prosta, bo mamy swoich kandydatów.

Do Senatu, z okręgu 44 Warszawa, z pozycji 2  startuje Marek Rudnicki (Chicago, Katowice). Kandydat jest lekarzem (udzielał pomocy górnikom z kopalni Wujek). W jego programie polonijnym jest między innymi walka z ustawą 477 amerykańskiego senatu i roszczeniami organizacji żydowskich przejmowania polskiego mienia bezspadkowego.

Co do kandydatów do Sejmu, to sprawa jest jeszcze prostsza. Mój naczelny, czyli naczelny (i wydawca) tygodnika, który czytacie (i do którego systematycznie pisuję) startuje z listy Konfederacji (lista 4) z Okręgu 19 Warszawa, z pozycji 13-tej.  Andrzeja Kumora zachwalać Wam nie muszę. Jego postawa w ujawnianiu prawdy i antypolskich zakłamań jest bez precedensu, za co często znajduje się pod pręgierzem tych, którzy niekoniecznie mają dobro Polski i Polonii na uwadze.

Każdy głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale ważne żebyśmy w wyborach udział wzięli.

Alicja Farmus