O, to, to. Przebudowywowy… I tak dalej. System obrony narodowej? Przebudować. Powszechny system ochrony zdrowia? Przebudować. Oświata powszechna? To samo. Powszechny system emerytalny? Przebudować prędko, prędko.

Przebudować, przebudować, przebudować. A wszystko 30 lat po tak zwanym odzyskaniu niepodległości. I wszystko to postulaty polityków – tak zwanych polityków – reprezentujących nadwiślańską przestrzeń publiczną, można powiedzieć: od ściany do ściany. Od najbardziej prawego prawa po najbardziej lewe lewo. Więc.

KTO, KIEDY I GDZIE

Cóż więc ze wspomnianych postulatów wynika w praktyce? Już wyjaśniam. Otóż w marcu tego roku, w wieku 95. lat, zmarł w Montevideo Jan Kobylański. Działacz polonijny, fundator, twórca oraz wieloletni prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ). I nawet nie w tym rzecz, że mało które me(n)dium nadwiślańskie ów fakt odnotowało. Radio RMF dla przykładu odnotowało, i to właśnie na internetowych stronach wspomnianej rozgłośni przeczytałem: “Jan Kobylański urodził się 12 lipca 1923 roku w Równem na Ukrainie”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

I między innymi właśnie tym sposobem liczebność bandy matołów rośnie. Akurat, urodzony na Ukrainie.

Uczta się: w lipcu 1923. roku Równe było największym z polskich miast województwa wołyńskiego, większym od stolicy samego województwa, to jest Łucka. W Równem, nota bene jednym z największych kresowych garnizonów Wojska Polskiego, stacjonowało dowództwo 13. Kresowej Dywizji Piechoty. “Na Ukrainie”? Dajcie spokój. Toście się naprzebudowywowywali, wiśta wio. I wara wam od jakiejkolwiek przebudowy czegokolwiek.

LUDZIE BEZKARNI

Wracając do głównego wątku. Więc, po pierwsze, nie przebudowywać. Nawet nie odbudowywać. W takim razie jak inaczej? Otóż, systemy: obrony narodowej, ochrony zdrowia, oświaty, emerytalny – i tak dalej, i jeszcze więcej, i jak najprędzej – należy zbudować. Dla Polski właśnie. Od podstaw. Zbu-do-wać, powtarzam, skoro nie udało się tego uczynić dotąd – mimo upływu trzech długich dekad. Niektórzy tyle liczą na pokolenie.

Zmarnowaliśmy zatem pokolenie. Nic nie wyszło z planów przekształcenia Polski w państwo możliwości, za to powiódł się zamiar unicestwienia zapału milionów Polaków – mowa o efektach “cudu gospodarczego” po wprowadzeniu tzw. ustawy Wilczka, efektach odblokowania przedsiębiorczości i inicjatywy Polaków, obserwowanych powszechnie na polskich ulicach w latach “przełomu”. Zaprzepaszczono niebywałą dynamikę gospodarczą pierwszej połowy ostatniej dekady ubiegłego wieku. Swoimi działaniami “elity III Erpe” pogrążyły Polskę w marazmie i bezrobociu, trzy miliony najaktywniejszych wypychając w świat, wielu raz na zawsze, by budowali dobrobyt innym nacjom, a im pozwolili rządzić Polską i drenować jej zasoby w nieskończoność – i bezkarnie. Zdaje się, że powiódł się ów zamiar. W każdym razie szydło z worka nie wyszło, a pani Beata wylądowała na europarlamentarnej emeryturze.



PREZES, BURMISTRZ, POSEŁ

Wszystko powyższe więcej mówi nam o elitach III Erpe, niż jakakolwiek analiza socjologiczna czy najsprytniejsze nawet hasła, budujące obietnice tego czy innego ugrupowania. Więcej niż cokolwiek. Nota bene, niektórzy z tak zwanych polityków dostrzegali powszechny uwiąd w jakości wspólnoty zwanej państwem polskim wcześniej niż inni. Postępujący upadek niektórzy z nich dostrzegali prawdopodobnie przez cały czas, od 1989 roku zaczynając.

Sztandarowym przedstawicielem wspomnianej wyżej grupy wizjonerów (pejoratywnie) może być Adam Stanisław Szejnfeld. Prawnik i poseł sejmowy wielu kadencji. Działacz społeczny i związkowy w latach 80. Członek legalnej, a następnie podziemnej “Solidarności”, internowany w stanie wojennym. Współorganizator Komitetów Obywatelskich. Radny oraz burmistrz miasta i gminy Szamocin. Wiceprezes Konwentu Wójtów i Burmistrzów Województwa Pilskiego oraz wiceprezes stowarzyszenia Wielkopolski Ośrodek Kształcenia i Studiów Samorządowych w Poznaniu. Sportowiec i działacz sportowy, prezes klubu sportowego.

CZŁOWIEK DOŚWIADCZONY

Dalej: prywatny przedsiębiorca, członek wielu gospodarczych organizacji pozarządowych. W swojej biografii ma przynależność do Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna, Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Od 2001 współtworzy Platformę Obywatelską. W latach 1997–20014 poseł na Sejm RP (przynależność polityczna: Unia Wolności oraz Platforma Obywatelska). Przewodniczący Komisji Gospodarki i wiceprzewodniczący Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Członek Rady Turystyki przy Ministrze Gospodarki, wieloletni przewodniczący Rady Programowej Wielkopolskiej Wystawy Małych i Średnich Przedsiębiorstw, a także członek Kapituły Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP oraz Rady Ochrony Pracy. W wyborach parlamentarnych w 2007 został posłem po raz czwarty (sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, następnie wiceminister), a w 2011 po raz piąty. W 2014 wybrał mandat poselski do Parlamentu Europejskiego.

Proszę wybaczyć mi tak obszerną laurkę, przy czym musiałbym dodać, że osiągnięcia Szejnfelda Adama się bezdyskusyjne – gdyby. Czy tam: gdyby ale mimo wszystko. Czy jakoś podobnie. Więc.

KRÓLICZEK GONIONY

Pora więc na sedno, zamknięte w tym oto pytaniu: co mianowicie człowiek rozumny powinien myśleć o ludziach z zaprezentowanym wyżej doświadczeniem państwotwórczym – a Szejnfeld nie jest tu żadną ponadprzeciętną gwiazdą, tak wygląda droga życiowa i tak kształtuje się kariera zawodowa wielu nadwiślańskich parlamentarzystów – zatem co człowiek rozumny powinien myśleć o ludziach z zaprezentowanym wyżej doświadczeniem państwotwórczym, gdy z ust person szejnfeldopodobnych ulewa się zdanie: “Dochodzimy do momentu, w którym powinniśmy odpowiedzieć na pytanie, jakie to państwo powinno być” (Szejnfeld Adam w maju 2013 roku).

Jeszcze raz: maj roku 2013, ćwierć wieku po “przełomie czerwcowym”, i oto “dochodzimy do momentu, w którym powinniśmy odpowiedzieć na pytanie, jakie to państwo powinno być”…

Oto sposób genialny na życie i karierę: należy sprokurować sobie króliczka, całe życie współtworząc wynędzniałe, suchotnicze, chore państwo, by następnie przez to samo życie leczyć owe państwo, goniąc króliczka, goniąc, goniąc i goniąc…

***

Ważne też, by dla dobra obywateli nie ustawać w trudzie i znoju, nieustannie rozważając “jakie to państwo powinno być”. Otóż, to nie są wcale Himalaje nonsensu. To są w jednym Himalaje nonsensu i hipokryzji, wespół biegnące na Księżyc, zaś postawa zobrazowana zdaniem wypowiedzianym przez posła Szejnfelda to kolejny i bardzo gorzki przykład stanu umysłów wielu zasłużonych przedstawicieli polskich “elit”. To jest ludzi z zatrutą tożsamością w żyłach, bez grama charakteru w kręgosłupach. Polsko Ty moja…

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl