Trzeba było epidemii koronawirusa o zasięgu światowym, żeby sprawdziło się odkrycie Kukuńka, że są „plusy dodatnie i plusy ujemne”.

Że są plusy dodatnie, to oczywista oczywistość i w związku z tym – żadne odkrycie – natomiast plusy ujemne – ooo, to już całkiem inna w dodatku szalenie poważna sprawa. Do niedawna jeszcze szalała w naszym nieszczęśliwym kraju  i z tygodnia na tydzień nasilała się nieubłagana walka o praworządność, a instytucje Unii Europejskiej, to znaczy Komisja Europejska, a w szczególności  – Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu – coraz częściej i coraz energiczniej wtrącały się do tej kampanii.

Wydawało się, że rząd „dobrej zmiany” lada chwila zostanie zmuszony do sromotnej rejterady w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa, a nawet samego Trybunału Konstytucyjnego, którego kompetencje zostały oficjalnie podważone przez panią Małgorzatę Gersdorf, zajmującą posadę Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego – ale zbrodniczy koronawirus sprawił, że wszystko zeszło na plan dalszy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Początkowo wydawało się, iż pojawienie się u nas koronawirusa jest plusem dodatnim, bo jakże by to wyglądało, gdyby wszędzie był koronawirus, a u nas nie?

Moglibyśmy wpaść w jeszcze głębsze kompleksy, których i tak nam przecież nie brakuje z powodu rozbiorów,  przegranych powstań, klęski wrześniowej, obydwu okupacji i wreszcie – komuny, a teraz dodatkowo – z powodu intensywnej pedagogiki wstydu, jaką stosują wobec naszego mniej wartościowego narodu przedstawiciele Herrenvolku.

Skoro jednak koronawirus zawitał i do nas, to znaczy, że my też nie wypadliśmy sroce spod ogona i jednym susem dołączyliśmy do awangardy postępu.

Z drugiej jednak strony koronawirus, to jednak koronawirus, więc z tego punktu widzenia jego pojawienie się można by uznać za plus ujemny.

Jak widać, odkrycie Kukuńka wprowadza nas w potężny dysonans poznawczy.


W takim na przykład Izraelu rząd zdecydował o odcięciu  kraju od reszty świata, co rozmaitym złośliwcom dostarczyło pretekstu do fałszywych pogłosek, jakoby starsi i mądrzejsi nie mogli długo wytrzymać na terenie nieogrodzonym i czy z tego, czy z innego powodu tak czy owak w końcu znajdą się w getcie, które rzekomo zapewnia im optymalne warunki rozwoju.

Nasz nieszczęśliwy kraj na razie ogrodzony, ani zamknięty nie został, ale i u nas doszło do niepokojących wypadków. Oto okazało się,  że powracający z Niemiec Generalny Dowódca Rodzajów Sił Zbrojnych, pan generał Jarosław Mika, zaraził się tam koronawirusem. Teraz będzie musiał poddać się izolacji, badaniom i kwarantannie, a kto w tym czasie będzie bronił naszego osieroconego narodu? Kto będzie go prowadził do walki o wolność naszą i waszą? Na to pytanie nie ma odpowiedzi, bo nikt nie może zagwarantować, że epidemia koronawirusa pójdzie teraz po linii wojskowej, od najwyższego szczebla, aż do prostego szeregowca. W takiej sytuacji nawet kampania wyborcza na stanowisko prezydenta stopniowo traci swój ciężar gatunkowy.

W reakcji na tę postępującą lekkość bytu pan prezydent podjął działania w celu zaprezentowania się opinii publicznej naszego bantustanu  w charakterze ojca narodu i w tym celu po raz kolejny stanął dęba swemu wynalazcy, uzależniając podpisanie ustawy o przyznaniu 2 mld złotych na media publiczne od wysadzenia Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP.

Podobno Naczelnik Państwa zgrzytał zębami, ale w końcu Rada Mediów Narodowych przegłosowała usunięcie dotychczasowego prezesa, którego miejsce – jak powiadają – ma zająć pan Maciej Łopiński – ongiś w PZPR, potem sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio przewodniczący rady nadzorczej  rządowej telewizji, w której będzie pełnił obowiązki prezesa, aż do ogłoszenia nowego konkursu, co nastąpi pewnie dopiero po wyborach prezydenckich, kiedy wyjaśni się, na jakim nieubłaganym gruncie stoimy i stać chcemy.  Ale pan prezydent uznał, że kiełbasa wyborcza z prezesa Kurskiego, to za mało i podczas konferencji prasowej w towarzystwie pana ministra zdrowia ogłosił, że przeznacza 3 mld złotych na walkę z chorobami nowotworowymi i rzadkimi. Wzruszony minister  zdrowia nie mógł się pana prezydenta nachwalić i wylewnie mu dziękował.

Zatem – same plusy dodatnie, to znaczy – niestety nie same, bo  jest też w plus ujemny – bo w myśl konstytucji pan prezydent nie ma żadnych kompetencji w sprawach finansów publicznych.

Plusem dodatnim w tej sytuacji jest precedens, kiedy to pan prezydent przekazał miliard euro Ukrainie. Kto mu na to pozwolił i skąd te pieniądze się wzięły – tajemnica to wielka, a z faktu, że i nasz nieszczęśliwy kraj ma jakieś tajemnice, które mógłby chronić, powinniśmy czerpać radość i dumę, co jest niewątpliwie rodzajem plusa dodatniego.

 

Rząd w tej sytuacji nie chciał pozostawać w tyle, więc pan premier Morawiecki zwołał na godziny ranne 10 marca Sztab Kryzysowy, w którym obok premiera zasiadł też wicepremier Jarosław Gowin, natomiast nie zaproszono pana ministra i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.

Czyżby epidemia koronawirusa dodatkowo osłabiła pozycję pana Ziobry w walce o schedę po Jarosławie Kaczyńskim – i tak już zagrożoną pogróżkami ze strony Komisji Europejskiej, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i tubylczego Sądu Najwyższego? Tak czy owak rząd zarządził odwołanie wszystkich imprez masowych i podjął wiele innych środków ostrożności.

Zgodnie z przepisami impreza ma charakter masowy, jeśli bierze w niej udział co najmniej 1000 osób. Godzi to przede wszystkim w kampanię wyborczą pana prezydenta Andrzeja Dudy,  z którym spotykają się tysiące  zwolenników. Jak widzimy, w pewnych okolicznościach plus dodatni może nabrać cech i charakteru plusa ujemnego, co dodatkowo komplikuje wiekopomne odkrycie Kukuńka.

Tego samego dnia, kiedy na zaproszenie pana premiera obradował Sztab Kryzysowy, pan prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która miała podjąć stosowne kroki przeciwko epidemii zbrodniczego koronawirusa. W skład RBN wchodzi pan prezydent, pan premier, szef Ministerstwa Obrony, któremu niestety rozchorowali się niektórzy generałowie, szef MSW i koordynator tajnych służb, szef  Ministerstwa Spraw Zagranicznych, szefowie ugrupowań politycznych mających klub parlamentarny, szef Kancelarii Prezydenta oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Wcześniej Sejm w tempie stachanowskim, znanym z poprzedniej kadencji, uchwalił specustawę przeciwko zbrodniczemu koronawirusowi, którą jeszcze tego samego dnia zatwierdził Senat, a pan prezydent podpisał – o czym też poinformował w orędziu do narodu, wygłoszonym wieczorem 10 marca. W obliczu tak doniosłych wydarzeń mało kto zauważył kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, co z punktu widzenia obozu „dobrej zmiany” jest oczywiście  plusem ujemnym, ale z punktu widzenia obozu zdrady i zaprzaństwa – plusem dodatnim.

 Stanisław Michalkiewicz