Kto jest winien tego,  że w ontaryjskich szpitalach brakuje masek?

Kto winien tego, że nie zastosowano na czas i nie poddano izolacji pasażerów przylatujących z krajów, w których szerzyła się epidemia?

Dlaczego reagowano i reaguje się na wydarzenia (do tego z opóźnieniem) zamiast uprzedzać wypadki?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Przecież modele komputerowe rozprzestrzeniania koronawirusa podobnego do SARS znane były od dawna, a na dodatek przećwiczono je na różnych spotkaniach…

Czy jednak wirus SARS-CoV-2  jest aż tak śmiertelny, jak się nam mówi?

Skąd wiadomo, jaki jest procent przypadków jest śmiertelnych, skoro nie wiadomo, ile jest zachorowań?

Dlaczego tak wiele osób znanych ma koronawirusa? Czy dlatego, że są pod stałym nadzorem lekarskim i mają łatwy dostęp do testów?

Dlaczego premier Kanady Justin Trudeau nie został przetestowany na SARS-CoV-2 mimo, że ponoć jego żona miała tę chorobę?! Przecież we wszystkich przypadkach „rodzinnych” testuje się również pozostałych członków rodziny!

Może po prostu większość ludzi i tak ma już którąś z mutacji SARS-CoV-2, których ponoć jest już ponad 40. Sami Chińczycy stwierdzili że „ich” wirus z Wuhan jest inny niż ten we Włoszech, który to jest inny niż  w Niemczech…

Czy nasz genotyp ma wpływ na to, jak ciężko chorujemy na Covid-19?

Dlaczego kanadyjska, czy ontaryjska służba zdrowia nie ma bliskich, roboczych kontaktów z włoską i chińską, by dzielić się informacjami na temat przebiegu pandemii?

•••

Obezwładniająca nas pandemia jest jedną z dziwniejszych;  „czeski film – nikt, nic, nie wie”.

Na dodatek decyzje władz wyglądają na niekonsekwentne i chaotyczne.

Z jednej strony, mówi się nam że bycie na świeżym powietrzu jest dobre i można się przejść na spacer, z drugiej strony narzeka, że ludzie chodzą do parków… Cóż, większość z nas chodzi do parków nie po to, żeby się tam spotykać z innymi, lecz po prostu w grupach rodzinnych, ludzi którzy i tak się wzajemnie blisko kontaktują w domowych pieleszach.

Czemu ma służyć nasz areszt domowy? Dlaczego zamknięto parki na północy zamiast wprowadzić zasady odgradzające odwiedzających?

Usiłuję w tym wszystkim znaleźć jakąś logikę, ale trudno jej się doszukać.

Tymczasem Chińczycy wydają się być wygranymi tej sytuacji, bo zaczynają uruchamiać swój przemysł .

Stany Zjednoczone, które odnotowują obecnie gros zachorowań podważają chińską wersję. „Chodzą słuchy”, że ofiar Wuhang było o wiele więcej… Chiny są  dzisiaj o wiele bardziej otwarte, niż w choćby w latach 90.; niezależnie od partyjnej kontroli i odciętego internetu, stosunkowo łatwo jest o wieloźródłowe informacje z Państwa Środka.

Do informacji pochodzących ze źródeł finansowanych ze środków państwowych, (jak Russia Television) czy też chińskie gazety, ale też do tych na garnuszku amerykańskim czy „sorosowym” trzeba podchodzić z dystansem.

Wspomnianą informację o wielkiej liczbie ofiar nagłaśniało Radio Free Asia, w całości finansowane przez Kongres Stanów Zjednoczonych…

O ile jednak na takim facebooku przy RT wyświetla się notka o źródle finansowania, o tyle w przypadku RFA informacji nie ma. Dlaczego?

No właśnie.

Jak to mówią, pierwszą ofiarą wojny jest prawda, a to że mamy do czynienia z wojną nie ulega wątpliwości. Dowiemy się w najbliższych latach czy Chińczycy ograli Zachód czy jednak Stany Zjednoczone są w stanie podnieść się. A że jest to upadek to nie ulega wątpliwości. Proszę zresztą samemu się rozejrzeć.

Najciekawszym zagadnieniem wzrastania Chin i upadania USA jest to czy Chiny w swoim obecnym kształcie organizacji spraw społecznych i państwowych są w stanie skopiować niegdysiejszą innowacyjność wolnorynkowej gospodarki amerykańskiej?

Pewną wskazówką mogłaby być tutaj historia Niemiec hitlerowskich. Niemieckie społeczeństwo w latach prowadzących do wojny nie tylko zdobyło się na olbrzymi wysiłek gospodarczy i przemysłowy, ale też wzniosło na szczyty innowacyjności tak w przemyśle lotniczym, jak samochodowym i  każdym innym (oprócz nuklearnego)

Wysiłek ten był wówczas, podobnie jak teraz w Chinach, sponsorowany, finansowany i ułatwiany przez aparat państwowy.

Być może więc nie jest prawdą, że jedynie wolnoamerykanka prowadzi do kreatywności i innowacji; być może Chińczycy odkryli kamień filozoficzny, dzięki któremu imperialna organizacja życia społecznego w oparciu o zbiorowego Cesarza – partię komunistyczną – umożliwia  sprawne zarządzanie gospodarką i pozostawia w niej jednocześnie zdolność rozwoju; nie tłamsi ludzkiej inicjatywy;  czegoś, czego nie byli w stanie przeskoczyć sowieccy komuniści.

Jak wiele razy wcześniej pisałem, zasadą chińskiego wojowania jest unikanie wojny, dlatego Chińczycy wszędzie dzisiaj podkreślają swoją „otwartość” i wolę współpracy zapewniając, że nie są „zdobywcami”. Trudno się temu dziwić, bo czas działa na ich korzyść; to mocarstwo „schodzące”, Stany Zjednoczone jest dzisiaj „na musiku”; to ono musi się spieszyć, aby ratować fundamenty pozycji hegemona, a tym samym cały system społeczny, gospodarczy i finansowy, który wyrósł za ich sprawą w drugiej połowie XX wieku.

Jeśli jednak Chińczycy postępują w zgodzie ze swoimi starożytnymi zasadami strategii wojskowej, to Stany Zjednoczone nie mają już dzisiaj wielkiego pola manewru. I do zadań Chińczyków należeć będzie – podobnie jak kiedyś USA zapewniały to wobec Związku Sowieckiego – bezpieczny kolaps Stanów Zjednoczonych; by nie doszło do rozprzestrzenienia się technologii niebezpiecznych dla świata; zapewnienie, że zamiana miejsc na szczycie odbywać się będzie w sposób kontrolowany.

To Chiny wstępując w buty hegemona muszą dzisiaj brać odpowiedzialność za planetę. Stara, chińska zasada to nie podbijać, okupować czy łupić, lecz w mądry sposób drenować, wyznaczać reguły gry i uzależniać miejscowe elity.

Może, po prostu, świat wraca obecnie do starych kolein – na tory wyznaczone przez tysiącletnie dzieje chińskiego cesarstwa…

Andrzej Kumor