Po raz drugi  z kolei Kanada nie zdołała zostać niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Pomimo tego, że premier Justin Trudeau, i wice-premier Christia Freeland zabiegali o to od dłuższego już czasu. Pomimo wydanych milionów i wizyt po całym świecie, próbując pozyskać wszystkie 193 kraje biorące udział w głosowaniu. Kanada przegrała z Irlandią i z Norwegią.

Dostaliśmy nawet słabsze poparcie niż Stephen Harper 10 lat temu. Wtedy walka była bardzo wyrównana, i dopiero za trzecim głosowaniem Kanada odpadła. Obecnie za pierwszym, nie było wątpliwości, że nie jesteśmy faworytem tego głosowania. Nie byliśmy nawet blisko. Tuż przed głosowaniem Trudeau deklarował, że kanadyjskie wejście na dwuletnią kadencję w Radzie Bezpieczeństwa jako niestały członek będzie dla nas okazją do szerzenia naszych wartości, i tego, że będziemy słyszani. “A seat on the UN security council will be an additional lever and an extra way that Canada can make sure that our voice and our values are being heard at the highest levels,” mówił Trudeau w środę, w trakcie głosowania.

I co?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

I nic. Zbita. Nie przeszliśmy. O tych ‘kanadyjskich wartościach’, to warto napisać osobny esej, ale jakoś nie przemówił on do głosujących.

Lorrie Goldstein z Toronto Sun, z dnia 18 czerwca, napisał, że Kanada jest postrzegana jako kraj prowadzący bardzo pro-izraelską politykę, co było także czynnikiem wpływającym na wyniki głosowania.

Nie była to odosobniona opinia. Podaję tutaj źródło tej informacji, żeby znów B’NAI BRITH nie czepiała się Naczelnego Gońca za antysemityzm.

Jest to szczególnie zaadresowane do jednej, powszechnie znanej pani, która po wypaleniu z rana trzech papierosów i wypiciu dwóch kaw po turecku zaczyna robić analizę treści polonijnych mediów, a potem pisać donosy – gdzie się tylko da. Wszyscy wiedzą, kim ten babor jest. I jeszcze bierze za to pieniądze, z tego co wiem, to z kilku źródeł. Taka pracująca na kilka frontów. Powinna donieść na większe media, ale to przecież nie o to chodzi, tylko o rozwalenie naszej społeczności. Czysta akcja dyskryminacja naszej społeczności.  Złośliwe i nienawistne wtrącanie się i patronizacja legalnie działających w Kanadzie.

31 grudnia 2019, czyli z końcem zeszłego roku, skończyła się dwuletnia kadencja Polski jako niestałego członka w Radzie Bezpieczeństwa. Rada Bezpieczeństwa ONZ jest odpowiedzialna za utrzymanie międzynarodowego bezpieczeństwa i pokoju na świecie.

W jej skład wchodzi 15 państw: 5 członków stałych – USA, Wielka Brytania, Rosja, Chiny, Francja – i 10 niestałych.  Kadencja członków niestałych trwa każdorazowo 2 lata. Państwa członkowskie otrzymują przewodnictwo w radzie rotacyjnie na okres jednego miesiąca.

Polska sprawowała przewodnictwo w Radzie dwukrotnie – w maju 2018 i w sierpniu 2019 roku. Polska była wybierana sześciokrotnie członkiem niestałym RB, poprzednio w latach 1996-1997. Kluczową rolę w staraniach o uzyskanie tego mandatu miał minister spraw zagranicznych RP Witold Waszczykowski i premier Beata Szydło. Po sukcesie, zostali wymienieni. Ministrem spraw zagranicznych RP został człowiek jeszcze z ekipy Geremka Jacek Czaputowicz; premierem naminowano Mateusza Morawieckiego. Polska została wybrana na kończącą się z końcem zeszłego roku kadencję uzyskując rekordową liczbę głosów 190. Nikt nie głosował przeciw.

Oczywiście, same starania o uzyskanie mandatu, a następnie działalność, a potem ocena spotkały się z całą gamą negatywnych komentarzy, głównie w Polsce.

Oczywiście, opozycja od samego początku twierdziła, że taki wybór Polski nic nie znaczy, bo członkowie niestali nie mają wiele do powiedzenia. Jeśli by tak było to dlaczego wiele państw, między innymi ostatnio Kanada zabiegają o taki wybór?

Zdaje się, że zgodnie z zasadą, jak my to robimy i osiągamy, to jest to małe i nieistotne, jak inni to robią, to jest to ważne. Sam proces starania się jest bardzo długi.

Premier Kanady Justin Trudeau zjeździł cały świat wzdłuż i wszerz, aby zaapelować do państw głosujących o poparcie Kanady. Pamiętacie zapewne, że na początku pandemii (połowa marca, br) ciągle był w rozjazdach, właśnie w tym celu. No i co?  Niestety, Kanadzie nie udało się zostać niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Głosy zamiast do Kanady poszły do Irlandii i Norwegii. Poprzednie starania Kanady odbyły się jeszcze za rządów konserwatynych Stephena Harpera – też przegraliśmy, ale nie tak sromotnie jak tym razem.

Więc jak to jest?  Jeśli członkiem niestałym RB jest Polska, to jest to nieistotne, nieważne i się nie liczy.  – tak przynajmniej twierdzili przedstawiciele opozycji rządowej, i część neoliberalnych akademików.

A jak Kanada stara się o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, to pomimo tego, że traci w głosowaniu na rzecz Irlandii i Norwegii, to jest to ważne? Skąd my to znamy?  Wszystko co robią Polacy, na przykład zwalczając epidemię w Polsce, jest mało ważne, nieefektywne i robione źle. Jeśli robią to Niemcy, to pomimo ich znacznie gorszych wyników statystycznych, to jest to robione na medal.

Najwyższy czas, aby zmienić perspektywę widzenia, i na tej samej szali postawić nasze osiągnięcia i innych.

Polska jako niestały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ-tu przyczyniła się do znacznego podkreślenia roli rozwiązań humanitarnych w konfliktach ze szczególnym uwzględnieniem ochrony osób niepełnosprawnych, jak i na wniesieniu na agendę sprawy konfliktu na Ukrainie. Kanadzie na taką rolę przyjdzie trochę poczekać. Przy czym, w Kanadzie, pomimo głosów krytycznych, głównie pod adresem samego premiera Trudeau, nie kwestionowano znaczenia bycia niestałym członkiem RB ONZ. Głównie podkreślano nie najlepszą metodę premiera szukania w świecie poparcia. Polska weszła na swoją kadencję najlepiej, jak się tylko da (nie było sprzeciwów), ale za to sami niby to eksperci z Polski (czy aby na pewno polscy?) próbowali zdyskredytować to niewątpliwe osiągnięcie naszego kraju. Zapewne należą do tej samej grupy, co ten babor z Toronto, co po wypaleniu trzech papierochów z rana, i wypiciu dwóch kaw po turecku, robi analizę treści wydarzeń, i szukają dziury w całym żeby przywalić zgodnie z wytycznymi, tych, którzy im płacą.

I to Drodzy Czytelnicy, wcale nie jest moja teoria spiskowa.

Alicja Farmus