Totus Tuus  –  Cały Twój, od początku do końca, po ostatnie minuty życia. Cokolwiek czynił, czynił to dla Niej, i z myślą  o Niej. Ona, Matka Chrystusa, towarzyszyła  Karolowi Wojtyle, a później Janowi Pawłowi II  na  każdym kroku. On sam tak tłumaczy to określenie w Swojej ,, Autobiografii’’:    „ … przekonanie do takiego nabożeństwa zrodziło się we  mnie w okresie, gdy podczas  drugiej wojny światowej pracowałem jako robotnik w fabryce . . . . nauczyłem się na nowo  maryjności i ten dojrzały kształt nabożeństwa do Matki Bożej idzie ze mną od lat  . . . .uczestnicząc w soborze, odnalazłem tę szczególną więź, jaka łączy mnie z Bogarodzicą w coraz to nowych wymiarach. Wymiar pierwszy, to jest modlitwa w dzieciństwie przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy w wadowickim kościele . . . . to jest tradycja pielgrzymek do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.’’ ,,Jasna Góra   –   powie dalej Papież   –  została wpisana w dzieje mojej  Ojczyzny ‘’, tym samym i w Jego historię życia. Pielgrzymując do Polski, odwiedzał Panią na Jasnej Górze. Bez względu na to, gdzie wybrała miejsce na Swój tron, jaką przybrała postać, zawsze była i pozostanie Matką Chrystusa, zawsze będzie naszą Pocieszycielką i Pośredniczką i zawsze Jan Paweł II będzie się do Niej zwracał

Totus Tuus.

•••

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Był rok 1997.

Wracaliśmy z pielgrzymki do Lourdes i Fatimy, mieliśmy poza sobą  9 000 km i  mnóstwo wrażeń.  Zmęczeni i utrudzeni zapragnęliśmy  jednak  wstąpić do Gaździny Podhala, w Ludźmierzu, by podziękować Jej za szczęśliwy powrót.

Ludźmierz  –  najstarsza parafia na Podhalu, u stóp Tatr, w pobliżu Nowego Targu. Dzięki cystersom powstał w niej kościółek w 1234 roku, a w nim zapanowała Boża Matka, Która od początku nie skąpiła łask proszącym.                                                                  Po wyjściu z autokaru, nie tylko odurzyło mnie czyste, kryształowe powietrze, ale również urzekł  wspaniały widok : na tle panoramy błyszczących w słońcu szczytów, wiejski kościółek, a w nim Ona   –  figura z drzewa lipowego, uśmiechnięta, pogodna, jak gdyby chciała powiedzieć :  ,, Chodźcie do mnie wszyscy, którzy potrzebujecie wsparcia i pomocy.’’ Jej  szata  lśniąca złotem, spływa w fałdach, na głowie ma koronę,  na ręce  trzyma Jezuska, a w drugiej berło. Figura ta powstała prawdopodobnie   na początku XV wieku i odtąd  przyciąga do siebie pątników ze wszystkich stron. Pod Jej urokiem  pozostawali: Władysław Orkan i Kazimierz Przerwa-Tetmajer.

Ten najwybitniejszy liryk Młodej Polski , urodzony w Ludźmierzu i zakochany w nim, obok powieści, opowiadań tworzył poezję ,utrwalając w niej piękno krajobrazu tatrzańskiego. ,,Widok ze Świnicy’’ stanowi pejzaż w pełnym słońcu, mający znamiona impresjonistycznego  obrazu, inny natomiast ,,Melodia mgieł nocnych’’ jest arcydziełem, w którym poeta dzięki nowoczesnym środkom stworzył nastrojowy, melodyjny utwór, opisujący zjawiska trudno uchwytne i subtelne przeżycia. Pisząc o swej małej ojczyźnie składał hołd  Pani Podhala.

Głębokie związki łączyły też Karola Wojtyłę, a później Jana Pawła II z Ludźmierzem i Jego Madonną.  W 1963 roku, w czasie koronacji, w obecności Prymasa Wyszyńskiego, 200 tysięcy pątników, czterech biskupów niosło  podczas procesji  feretron z Matką Bożą i wtedy z rąk Maryi wypadło berło, które pochwycił biskup Karol Wojtyła. Fakt ten potraktowano jako  zapowiedź wydarzeń, jakie miały nastąpić w 1979 roku. Po raz pierwszy do Jego  spotkania z Panią Ludźmierską doszło w czasie I pielgrzymki Ojca Świętego do Polski. Na  lotnisku Nowego  Sącza oczekiwało na Jana Pawła milion pątników oraz Gaździna Podhala. Papież  czuł się niezmiernie uradowany, czego dał wyraz w słowach :  ,, Bóg wam zapłać, żeście na to dzisiejsze spotkanie przynieśli Matkę Bożą Ludźmierską [ . . . .] Polecam wszystkich Matce Chrystusowej, która tu, w pobliżu, króluje, czyli gazduje i matkuje  –  w swoim sanktuarium ludźmierskim i w tej głębi Tatr na Rusinowej Polanie.

Wreszcie i ja, po 16 latach wędrowania po polskich sanktuariach, z pokorą klęczę przed Gaździną Ludźmierską.

Przynoszę Jej swoje troski i obawy, smutki i kłopoty, ale dzielę się  z Nią radościami.’’ Ponownie  modlił się przed Nią w 1997 roku. W dniach od  31 maja do 10 czerwca Jan Paweł II znalazł miejsce na trasie Swej pielgrzymki i czas, by zagościć w Ludźmierzu i pokłonić się Matce Bożej.

Przeciwieństwem Tej radosnej,  uśmiechniętej i zadowolonej z macierzyństwa Maryi jest Matka Boża ze Staniątek.

Miejscowość ta leżąca w  niedalekiej odległości od Krakowa, bo zaledwie 20 km, swą nazwę wiąże ze Świętym Wojciechem, który udając się do Gniezna, stanął, czyli zatrzymał się w tej starej osadzie. Tyle mówi legenda, historia zaś wskazuje na początek XIII wieku, jako czas powstania opactwa benedyktynów. Klasztor  założył i wyposażył kasztelan krakowski, z rodu Gryfitów dla swej córki, która pragnęła poświęcić  się Bogu. Obok klasztoru,  dziś zniszczonego i niemal opustoszałego, powstał kościół.

Wczesnogotycka architektura tego obiektu o ścianach z cegły, a filarach i żebrach z kamienia, przetrwała trudne chwile i dla kraju i dla zakonu. Z szacunkiem i podziwem patrzymy na te stare mury, które wiele mogłyby powiedzieć i wchodzimy do barokowego wnętrza wypełnionego freskami. Historię zakonu benedyktynek i świątyni  opowiada leciwa siostra, podpierająca się laską. Zwraca uwagę na postać Św. Benedykta, założyciela zakonu, znajdującego się nad głównymi drzwiami. Kiedyś podczas swoich wędrówek po Italii miałam okazję być u grobu tego Świętego na Monte Cassino.

W tym kościółku wyjątkowym miejscem, które przyciągało i przyciąga pielgrzymów, zwiedzających, jest  niewielka kaplica, a w niej obraz Matki Bożej Bolesnej.

Jego historia jest długa. Należało by jednak zacząć od XIV wieku, kiedy to coraz bardziej rozwijała się cześć dla boleści Najświętszej Maryi Panny. Ten kult prowadził do wyodrębnienia w sztuce Jej postaci i do stworzenia samoistnego obrazu Matki Bożej Bolesnej. Początkowo jeden miecz przeszywający serce Maryi nawiązywał do słów Symeona:  ,, A Twoją dusze miecz przeniknie.’’

Pod koniec XV wieku ustaliła się liczba 7 mieczy. Wpatrujemy się w Matkę Bożą o smutnym obliczu i  zapłakanych oczach. Jest to jeden z niewielu wizerunków w świecie ukazujących zapłakaną Matkę Boga.

Obraz staniątecki ufundowany przez kasztelana krakowskiego namalowany jest  na lipowym drzewie, na złotym tle,  Maryja w sukni ciemnoczerwonej. Cała Jej dramatyczna postać jest pokryta  ciemnym płaszczem niebieskiego koloru. Madonna  z załamanymi dłońmi  na piersiach. Siedem  mieczy przebija  Jej serce. Twarz  pełną cierpienia i bólu namalował zapewne uzdolniony malarz, natomiast pozostałe szczegóły wykonali jego uczniowie, co uwidacznia się w pewnych błędach. W każdym z rogów  są Anioły, które trzymają narzędzia  Męki Pańskiej.                                                                              Obraz ten w dniu 21 września 1924 roku koronował arcybiskup krakowski Adam Stefan Sapieha.

Od początku do dziś przybywają do Staniątek pielgrzymi, by przedstawić swe troski i problemy Matce Bożej od Siedmiu Boleści. Pomocy i wsparcia szukali u Niej Kinga, księżna krakowska i sandomierska, dziś już święta i Jej mąż, książę Bolesław Wstydliwy.

Przed tym obrazem modliła się królowa Jadwiga, ogłoszona niedawno świętą oraz Władysław Jagiełło przed bitwą pod Grunwaldem i po zwycięstwie. Tu również klęczeli królowie Zygmunt Stary i Jan Sobieski.

W późniejszych czasach składali hołd Pani Staniątkowskiej  uczestnicy powstania listopadowego i styczniowego. W najnowszych czasach wiele razy bywał tu, w Staniątkach, u stóp Pani Bolesnej, arcybiskup a później kardynał  Karol Wojtyła. Dnia 26 września 1966 roku przewodniczył uroczystościom 750 – lecia opactwa w Staniątkach. Słowa Jego homilii koncentrowały się głównie na cudownym wizerunku. Mówił tak:  ,,Jakże wymowny jest Jej obraz! Tyle dyskretnego wyrazu cierpienia i macierzyństwa. . .  Matka Boża Bolesna pod Krzyżem  tylko stoi,  trwa. Chrystus jest wysoko. Ona trwa, ale stojąc, pomaga w dziele Odkupienia . . . . bo cierpi z Odkupicielem, a Jej Macierzyńskie Serce przeszywa miecz boleści. Ona, Krzyż i Chrystus pozostają zawsze w naszej  chrześcijańskiej świadomości. ‘’

I my składamy u Jej stóp swe prośby, smutki i żale, prosząc o zrozumienie oraz  wstawiennictwo u Syna.

Obok tej Matki Bożej wielką czcią darzył  Karol Wojtyła  Madonnę Piekarską. Co roku, w ostatnią niedzielę maja  do sanktuarium maryjnego w Piekarach Śląskich przybywa od 150 do 200 tysięcy robotników, by złożyć hołd Matce Sprawiedliwości i Miłości społecznej. W  tych pielgrzymkach przez wiele lat brał udział  Kardynał Karol Wojtyła.

W kazaniach odważnie potępiał wyzysk i stawał w obronie ludzkiej pracy i praw robotników.

W 1973 roku żądał poszanowania prawa wolności religii i sumienia, prawa ludzi wierzących do budowy kościołów.                                                                                 Pielgrzymki odbywają się od 1947 roku i trwają do dziś. Uczestniczą w nich trzy pokolenia górników,  dziadkowie, ojcowie, synowie, a nawet wnukowie.

W Piekarach 20 sierpnia 1683 roku modlił się o zwycięstwo Jan III Sobieski. Tu też w 1697 roku August II Mocny złożył wyznanie wiary, tu modlili się i inni wielcy. Jan Paweł II  wprawdzie nie odwiedził  tego sanktuarium jako papież, ale w 1983 roku, kiedy sprawował Mszę Św. na lotnisku w Katowicach, czynił to w obecności Matki Bożej z Piekar, Której Wizerunek  przyniesiono na miejsce spotkania wiernych z Ojcem Świętym. I wtedy padły słowa :  ,, Dziś ja  –  Biskup Rzymu, a równocześnie syn polskiego Narodu  – pragnę włączyć się w modlitwę współczesnego Śląska, który w wizerunek Pani  Piekarskiej wpatruje się jako w obraz Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. ‘’Temu i  innym Wizerunkom Maryi  Jan Paweł II składał hołd,  bo każdy z nich był odbiciem Świętego  Oblicza Tej, do Której się zwracał Totus Tuus.

Tłumacząc  znaczenie tego określenia w ,,Autobiografii ‘’, Ojciec Święty pisze:  ,,Niezliczone pokolenia pielgrzymowały  na przestrzeni dziejów do wielkich i małych sanktuariów, by oddać hołd Pannie Najświętszej w Jej wizerunkach  –  wspaniałych i skromnych  –  znajdowały tam łaskę i pocieszenie, światło wiary i  siłę nawrócenia, schronienie od przeciwności losu i kryzysów duszy. ‘’W ostatnim rozdziale czytamy:  ,, Pielgrzymujemy w tym świecie i jesteśmy wędrowcami, którzy nie mogą zapomnieć o swoim prawdziwym i ostatecznym przeznaczeniu: o niebie. ‘’ .

Ukochanym sanktuarium Polskiego Papieża była szczególnie Częstochowa, a w niej Pani na Jasnej Górze, wybrana spośród innych. Kiedy przybył tu po raz pierwszy dnia 4 czerwca 1979 roku, powiedział:  ,,  Spełnia się wola Maryi, jestem tutaj [. .. . ] Sługa powołany z tej ziemi, wzięty od podnóża Jasnej Góry, gdzie nieraz stałem tak, jak wy tu stoicie, i klęczałem na gołej ziemi tak, jak wy tu nieraz godzinami klęczycie.’’

Rzeczywiście przychodził tu jako student w okresie okupacji, później jako duszpasterz z młodzieżą akademicką, następnie jako biskup na czele pielgrzymek kapłanów archidiecezji krakowskiej. Zostawszy Papieżem , pośpieszył podziękować Madonnie, składając u Jej stóp złotą różę, zaś podczas pielgrzymki w 1983 roku za ocalenie życia ofiarował swój pas przestrzelony podczas zamachu.  W końcu pozostawił Jej złote serce z napisem Totus Tuus na znak całkowitego  oddania się Tej, Której służył wiernie przez całe Swe życie bez względu na to,  jakie Oblicze przybierała i gdzie miała  Swój ziemski tron. Podczas ostatniej bytności w Polsce  i w Kalwarii Zebrzydowskiej Jan Paweł II jeszcze raz oświadczył :   ,,Tobie ufam i Tobie raz jeszcze wyznaję :  Totus Tuus, Maryja!  ‘’

Napisała: Michalina Pięchowa, Bochnia.

Współpraca: Maria Szpara