Podczas walki z pandemią rząd federalny ma jeszcze jednego wroga do pokonania – jest nim niechęć Kanadyjczyków do szczepionki przeciwko COVID-19.

Tanya Hayles z Toronto mówi, że są choroby, które dało się zwalczyć właśnie dzięki szczepieniom. Dlatego dba o to, by jej 8-letni syn Jackson miał wszystkie obowiązkowe szczepienia. Z niecierpliwością oczekuje końca pandemii, ale też przyznaje, że gdy szczepionka będzie już dostępna, raczej nie stanie pierwsza w kolejce, by się zaszczepić. Obawia się, jakie mogą być jej efekty uboczne, które na początku nie będą znane. Podkreśla, że szczepionka powstaje w pośpiechu i jednak chciałaby wiedzieć o niej więcej, zanim pozwoli zrobić sobie zastrzyk.

Autorytety ds. zdrowia podkreślają zalety szczepień, które znacznie przewyższają jakiekolwiek ryzyko. Międzynarodowe badania pokazują jednak, że w przypadku szczepionki na COVID-19, część ankietowanych nie jest pewna, czy pójdzie się zaszczepić, przynajmniej na początku. To mniejszość, ale mniejszość znacząca.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Główna urzędnik ds. zdrowia publicznego Kanady, dr Theresa Tam, podaje, że chętnych do szczepienia się na COVID-19 jest od 65 do 78 proc. Kanadyjczyków. Teraz ważne jest, by przekonać wahających się. Tam tłumaczy, że szczepionka to nie tylko ochrona zaszczepionego, ale też ochrona innych, którzy należą do grupy ryzyka.

Tam dodaje, że rząd przygotowuje długookresową kampanię edukacyjną prowadzoną na szeroką skalę. Przewidziane są działania w mediach społecznościowych, a nawet na platformach gamingowych.

Dodatkowym czynnikiem utrudniającym rządowi przekonywanie do szczepień jest dezinformacja. Aengus Bridgman z Media Ecosystem Observatory w Montrealu mówi, że niechęć do szczepionek w Kanadzie się utrzymuje, a nawet pogłębia. Bridgman studiuje nastroje związane ze szczepionką na COVID-19 w mediach społecznościowych. Widzi, że pojawiają się typowe posty antyszczepionkowe, ale też kwestionowane jest bezpieczeństwo i efektywność takich preparatów. Użytkownicy zastanawiają się też, czy w ogóle jest sens, by szczepić się przeciwko koronawirusowi.Bridgman zauważa jednak, że w przeciwnieństwie do propagandy antyszczepionkowej pojawiające się tu błędne informacje nie są “antynaukowe” albo nieracjonalne. Niebezpieczeństwo polega na tym, że gdy ktoś kilka razy zetknie się z dezinformacją, zaczyna wątpić i może zmienić zdanie – czyli się nie zaszczepi.

Dr Scott Halperin z Canadian Immunization Research Network w Halifaksie wyjaśnia, że prace nad szczepionką trwają zwykle 10-15 lat. W przypadku COVID-19 naukowcy bazują jednak na tym, co zostało odkryte podczas badania podobnych wirusów, jak np. SARS czy MERS. To daje przyspieszenie prac o 3-4 lat. Do tego walka z COVID-19 jest priorytetem na całym świecie, co oznacza, że łatwiej jest dostać finansowanie badań, a administracja jest uproszczona. To znów skraca potrzebny czas o 3-5 lat.

Gdyby żadne inne środki ochronne nie były stosowane, szacuje się, że około 70 proc. Kanadyjczyków musiałoby być zaszczepionych, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa.