Wybrzeże przy domku letniskowym to nie prywatny basen, tylko teren, który trzeba chronić, przypominają członkowie Watersheds Canada.

Janet Taylor opowiada, że budując w połowie lat 90. swój cottage nad White Lake nie zastanawiała się nad ochroną nabrzeża. Najważniejsze było mieć domek nad jeziorem. Taylor mówi, że jej myślenie zmieniło się w 2013 roku, gdy w jeziorze zakwitły turkusowe algi. Wtedy zwróciła się o pomoc do Watersheds Canada. Chciała się czegoś dowiedzieć o ochronie wody. Uznała, że wszystkim właścicielom posesji nad jeziorem przyda się taka edukacja – zwłaszcza że różne miasta czy hrabstwa mogą mieć niespójne przepisy.

Przez ostatnie lata część właścicieli działek nad White Lake przywróciło swoim działkom ich naturalny stan, mówi Taylor. Wciąż jednak pojawiają się nowi mieszkańcy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Barbara King z Watersheds Canada wyjaśnia, że jej organizacja pracuje właśnie nad projektem Planning for our Shorelands i przygotowuje stronę internetową poświęconą rozwojowi nabrzeży i zagospodarowaniu terenu.

Ontario przyjęło wytyczne dotyczące planowania przestrzennego na terenach nabrzeżnych, ale King tłumaczy, że odpowiedzialność za ochronę nabrzeży leży po stronie wielu podmiotów: zarówno jednostek administracyjnych, jak i stowarzyszeń. To wprowadza pewien chaos.

King zwraca jeszcze uwagę, że pandemia przyczyniła się do zwiększenia popytu na domy letniskowe nad wodą. Ludzie przeprowadzający się z miast na łono natury często nie mają pojęcia o ochronie wód i ekosystemach wodnych. Nie rozumieją, jak ważne jest ograniczenie przekształcania nabrzeża. Pozostawienie go w stanie jak najbardziej zbliżonym do naturalnego oznacza lepszą jakość wody i więcej miejsc do życia dla wodnych stworzeń.