Nie było to “ludobójstwo”, nie były to “masowe groby”, nie były to “nieoznakowane groby” (oznakowane zazwyczaj drewnianym krzyżem z napisem). Nie było to “mordowanie dzieci”, a przede wszystkim sprawa i te wszystkie miejsca są znane od dawna, dla każdego, kto tylko chciał się tym zainteresować. Sprawa zaś została obecnie spreparowana na użytek uderzenia w Kościół katolicki. Dlaczego akurat w ten? Bo domniemuję, iż słabo bo słabo, ale jednak przeciwstawia się panującej w Kanadzie ideologii dżenderyzmu. Poza tym, młodzież indiańska – podobnie jak murzyńska w USA – nadaje się świetnie do roli zastępczego proletariatu w obecnej rewolucji wokizmu i cancel culture. Cywilizacja, która uczyniła USA i Kanadę tym czym są właśnie popełnia sepuku, aby się wpasować w nową globalistyczną tożsamość.

        Ponadto w tamtych (dawnych czasach) surowe wychowanie i ostre środki dyscyplinujące uznawane były za normalne i szeroko stosowane nie tylko w niedofinansowanych szkołach z internatami dla Indian ale również w elitarnych takich jak Eton College. Eton był znany ze stosowania kar cielesnych, powszechnie znanych jako „lanie”. W XVI wieku piątek został zarezerwowany jako „dzień chłosty”.  Używano do tego celu specjalnego drewnianego klocka brzozowego,  który  chłopcu kazano przynieść, a następnie uklęknąć nad nim. „Lanie” zostało wycofane w latach 80-tych. Ostatnią karę chłosty wykonano w 1984 roku. Dzisiaj kary cielesne są nie do pomyślenia, ale pod koniec XIX wieku były szeroko stosowane, a niejeden uczeń jeszcze z mojego pokolenia oberwał linijką po łapach.

        Po prostu opresja rodzi opór i krystalizuje charaktery (tych, których nie złamie). A więc szkoły z internatami to nie były obozy  koncentracyjne „obsługiwane” przez siostry sadystki i księży pedofili, lecz instytucje, które według wiedzy i przekonań ówczesnych ludzi miały ucywilizować dzieci „dzikich ludów”. „Dziki” było określeniem całkowicie oczywistym, że powołam sią na „sławne „Życie seksualne dzikich” Bronisława Malinowskiego.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Czy w szkołach z internatami zdarzały się straszne rzeczy? – Tak! Podobnie jak w wielu innych instytucjach, gdzie dorośli mają słabo kontrolowaną władzę nad dziećmi  – to samo zdarza się w sierocińcach, poprawczakach i właśnie szkołach z internatami nie tylko dla indiańskiej młodzieży. Szkoły z internatami dla Indian porównać można z działalnością polskich panów, którzy organizowali stypendia dla chłopskich dzieci by je wykształcić i wyrwać z biedy, oczywiście również w ten sposób pozbawić kontaktów z rodziną, gwary i chłopskich obyczajów.

        Na marginesie dygresja:  na lekcjach historii w liceum kolega każdą  odpowiedź zaczynał od stwierdzenia: „my jako młodzi marksiści uważamy to i to”. Oczywiście żartem,  były to już czasy późnego PRL-u, mimo to nauczyciel nie był do końca pewny, jak potraktować taką deklarację, no ale oceny niedostatecznej nie mógł postawić…

        Mam awersję do ludzi, którzy deklarują się, jako przemawiający „w imieniu mas”, kojarzy mi się to z deklaracjami typu „my aktyw robotniczy Huty Lenina podjęliśmy zobowiązanie…

        Ostatnio usłyszałem podobne politycznie poprawne twierdzenia „podpisane” jako „Polonia kanadyjska”. Na polskim rynku politycznym bardzo często posługuje się takimi podpisami, żeby przydać znaczenia wypowiedzi. Tutaj, na naszym podwórku funkcjonuje od jakiegoś czasu „silna grupa pod wezwaniem”, która w skoordynowany sposób usiłuje na użytek polityki krajowej odgrywać rolę zagranicznego pudła rezonansowego – ostatnio akurat przy okazji „indiańskiego” tematu, aby dowalić Kościołowi katolickiemu. Temat został ochoczo podlany benzyną przez tych którzy, straszą Kościołem, jako głównym hamulcowym wszechświatowego szczęścia, zakłamanym siedliskiem bigotów, mizoginów, pederastów, pedofilów, rasistów, by nie powiedzieć wprost… nazistów, terrorystów i białych supremasistów.

        Takie właśnie kanadyjskie pudło rezonansowe egzaltowane na wysokich częstotliwościach  przedstawiane było w Polsce jako głos „Polonii kanadyjskiej”.  No cóż, czym skorupka w zetemesie nasiąkła tym na starość trąci….

        Jesteśmy świadkami próby stworzenia nowej tożsamości tego kontynentu rugującej zasługi tych, którzy go ucywilizowali, którzy zbudowali świat mlekiem i miodem płynący, dający szanse również  ludom tu podbitym. Jak pisał Orwell, kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.

 Andrzej Kumor