Dziś trochę tamtego i trochę tego. Będzie więc o dzikusach, ale będzie też o kulturze. Przygotowałem również kawałek o łapaniu ryb. Czy tam o wędkowaniu.

Chociaż w tym ostatnim przypadku szkoda kawy. Bo o wędkowaniu będzie z uśmiechem. Na poważnie będzie za to o dziennikarzach, zwłaszcza w kontekście weryfikacji zalegających w Internecie treści. I bardzo poważnie o Ziemkiewiczu Rafale, choć w nieco innym kontekście. I tak dalej, i tak dalej. Ale dość obietnic, zaczynamy.

***

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Głos Wielkopolski: “81-letnia mieszkanka Leszna została oszukana metodą “na policjanta”. Do kobiety zadzwoniła osoba podająca się za funkcjonariusza CBŚP informując o przeprowadzanej “tajnej akcji”. Dodała, że konieczna jest pomoc seniorki. 81-latka instruowana przez oszustów wypłaciła z banku 20 tys. zł, które zostawiła na przystanku autobusowym, pozbywając się w sposób oszczędności życia”.

        A ja na to: oszustwem Polska współczesna stoi. Gdy poznamy kwoty, wyłudzane od ludzi starszych rok w rok, czy to metodą “na policjanta”, czy “na wnuczka”, “na hydraulika”, itd., włos się szczurzy. Czy tam jeży. Łysym jeży się na plecach. Czy tam gdzie indziej go mają. Ale to tylko jedna strona medalu. Każdy swoje włosy ma i sam za nie odpowiada. Drugie w cytowanej notatce jawi się jeszcze potworniej. Rzeczywiście, potwór jakiś musi żyć w Polsce i pożerać przyzwoitość równie chętnie, jak pożera polskość. Bo jak to możliwe, no jak, by kwota 20 tys. złotych stanowiła “oszczędności życia” 81-letniej Polki? Co to za kraj, cała ta nasza Polska? I proszę nie mówić mi, że piła, że utracjuszka, że to czy tamto. Nie. To emerytowana pielęgniarka? Była nauczycielka? Ekspedientka? Niegdysiejsza przedstawicielka władzy na pewno nie. Córka PRL-owskiego generała też nie. Takim dzieciom powodzi się przed emeryturą i na emeryturze. Ot, Polska.

…Polska? Na pewno?

***

        Domena rządowa, strona internetowa autoryzowana przez Ministerstwo Zdrowia. Szukam informacji na temat pandemii koronawirusa. Znajduję. Dowiaduję się, że powinienem się zaszczepić, chroniąc siebie i innych. Siebie, no tak, wiadomo. Innych też chronię, bo zaszczepiony, nie transmituję wirusa.

        Super. Przyjmuję szczepionkę, a po “nabyciu odporności” odwiedzam rodziców, czy tam dziadków, idę zapytać o zdrowie leciwych sąsiadów, itp. – wszystko zgodnie z zaleceniami rządzących i radami autorytetów medycznych. Żadna z tych osób nie była zaszczepiona z powodu przeciwwskazań. I zarażam ich wszystkich. I wszyscy umierają. Dusząc się. Nieprzytomni, mimo wdrożenia terapii. Szczepienie albowiem, okazuje się, nie gwarantuje ochrony osobom nie zaszczepionym, zwłaszcza tym z grup ryzyka.

        Proszę? Że wymyślam? Nie. Sytuacja hipotetyczna, wszelako możliwa. Żadne wydumy. A co na to autorytety medyczne? Oj tam, oj tam. Z tą transmisją wirusa przecież, to nie jest do końca tak. To znaczy tak okazało się, że nie do końca. W każdym razie nie do końcowego końca. Nauka rozwija się stale. No i nigdy nie mówiliśmy, że… – i tak dalej, i tak dalej. A co na to rządzący? Nic na to. Usuwają wspomniane zapisy informacyjne z oficjalnej strony internetowej. Innymi słowy: głowy w piasek. Odpowiedzialnych brak.

        I cóż nam czynić? Głowy w piasek wsadzone w tym piasku przytrzymać? Niechby zostały tam już na zawsze?

***

        Dramat na zachodzie Europy (Niemcy, Belgia, Holandia ). Liczba ofiar może przekroczyć dwieście. W usuwanie skutków powodzi, wywołanej nawalnymi opadami, trzeba było zaangażować wojsko z ciężkim sprzętem. Tymczasem jakiegoś mądralę wątroba widać rozbolała, bo udał się tam, gdzie trzeba, spodnie spuścił, siadł sobie, a po chwili z wątroby ucisk zrzucając, czy tam uzysk, porozmyślał, policzył i podzielił się ze światem wynikiem swych przemyśleń: “Jak często taka powódź może się zdarzyć, zanim jeszcze ludzie podgrzali klimat o więcej niż jeden stopień”.

        Przy czym nie chodzi o to, co ów mądrala obliczył i co mu tam skąd wyszło, tylko o to, że w zacytowanym zdaniu mamy do czynienia z manipulacją. Może manipulacyjką, no ale wiemy wszyscy, z jak z małych rzeczy składa się świat. Mianowicie stwierdzenie, że “ludzie podgrzali klimat” nie znajduje potwierdzenie w faktach. Wiemy tyle, że ociepla się ziemski klimat. Zaś przekonanie, że człowiek jest za to odpowiedzialny, to wypaczona, swoista wersja “zasady antropicznej”. Cała reszta, dokończmy, cała, cała reszta, to trwająca od dekad krwawa bitwa kalkulacji biznesowych ze strategiami marketingowymi. Na czym traci rozum przeciętnego Ziemianina.

***

        Za zostawienie dziecka w rozgrzanym samochodzie grozi pięć lat. Za zostawienie psa, trzy lata. Za narażenie na szwank zdrowia w wyniku przyjęcia “preparatu szczepieniowego” bądź za utratę życia w wyniku zgody na nazywane “szczepieniem” wprowadzenie do organizmu instrukcji produkcji obcego białka, za przekształcenie ludzi w bioreaktory innymi słowy, nikt nie będzie odpowiedzialny. Poza panią Statystyką, ewentualnie. Ale.

        Ale jest coś więcej. Oto stręczy się nam teraz konieczność “wyszczepienia dzieci”. Strasząc, że jesienią będą one zagrożeniem dla siebie i starszych, i że rozsieją te groźniejsze wersje koronawirusa, zmuszając rząd do wprowadzenia kolejnego lockdownu. Mało kto pamięta, co chóralnie śpiewał ów rząd – w partiach solowych występowały jak zwykle “autorytety medyczne” – co śpiewał ów rząd, gdy toczyła się dyskusja na temat konieczności (czy też braku konieczności) zamykania żłobków i przedszkoli. Działo się to wiosną 2021 roku. Że, mianowicie, powtarzano, że dzieci, nawet zachorowawszy, przechodzą chorobę łagodnie, a przede wszystkim nie transmitują wirusa. I co? Oj tam, oj tam.

        Między ujściem Świny a szczytem Rozsypańca żyje około 7 milionów dzieci i nastolatków. W okresie od 1 XII 2020 do czerwca 2021 (6-7 miesięcy), z powodu Covid-19 zmarło w Polsce dwoje nieletnich. DWOJE. I są to dane oficjalne.

        Kto chce, widzi co się dzieje. Kto nie widzi, powinien czym prędzej zechcieć zobaczyć. Albo będzie za późno.

***

        Inna strona medalu. Babuleńka nad Podhalu. Może jeszcze nie “najstarsza starowinka” rodem z “Seksmisji”, ale swoje ponad 80 miała. Po niedzielnej mszy, na której ksiądz zapraszał na szczepienia, zdecydowała dołączyć do chętnych.

        – Co panią przekonało? – słychać znad mikrofonu. Babuleńka nie wie co odpowiedzieć, zastanawia się, wreszcie wie.

        – Często chodzę do lekarza – wyjaśnia. – A jak mnie nie wpuszczą?

***

        Jest w Internecie (wszystko jest w Internecie?) strona www, która weryfikuje informacje ukazujące się w przestrzeni wirtualnej. Czyni to, dzieląc znalezione (i dostarczone przez odwiedzających tę stronę) na prawdziwe i fałszywe, czyli tak zwane “fejki”. Dotyczy to między innymi informacji, dziś interesujących ludzi bardziej niż inne, to jest tych dotyczących szczepień, szczepionek i samej pandemii w ogóle.

        I teraz pora na, mówiąc po mojemu, na hicior nad hiciory, ujawniony w rozmowie Jana Pospieszalskiego z Grzegorzem Płaczkiem. Pierwszego znają wszyscy, drugi prowadzi na platformie Youtube kanał: “To się samo komentuje” (polecam). Otóż, “partnerem biznesowym” wspomnianej wyżej strony internetowej, informuje Płaczek, jest… “Akademia Pfizer”.

        Ktoś powie teraz, że to jakieś wolne żarty. Nic podobnego. “Akademia Efektywnej Współpracy PACTT-Pfizer to kolejna odsłona programu edukacyjnego Porozumienia Akademickich Centrów Transferu Technologii oraz Pfizer Polska. To inspirujący i koncepcyjny program edukacyjny, który koncentruje się na wzmacnianiu kompetencji i wzajemnego zrozumienia (…)” – i dalej ble, ble, nowomową z poziomu eksperckiego.

        Mało tego. W “edycji 2019/2020” wspomnianego programu, mniej więcej to samo nazywało się “Akademia Efektywnych Badań Przedklinicznych PACTT – PFIZER”. Wówczas: “Mając świadomość wyzwań związanych z odkrywaniem nowych substancji medycznych i ich zastosowaniem w medycynie oraz konieczności aktualizacji wiedzy dotyczącej zagadnień zmieniających się wymogów prowadzenia badań przedklinicznych, PACTT we współpracy z firmą Pfizer otwiera Akademię Efektywnych Badań Przedklinicznych PACTT – PFIZER, na której dowiesz się (…) – i tak dalej, i tak dalej.

***

        Kto dzwonka alarmowego w powyższym i teraz nie słyszy, temu natychmiast dzwonię głośniej: “Celem jest podnoszenie świadomości polskich naukowców z dziedzin okołomedycznych i pracowników centrów transferu technologii z PACTT w zakresie najnowszych europejskich procedur i wymogów formalnych prowadzenia badań przedklinicznych, a tym samym prowadzenie badań zgodnie z zapotrzebowaniem największych firm farmaceutycznych, co będzie miało wpływ na nawiązywanie szerszej współpracy na polu naukowo-biznesowym”.

        Nie ma to, tamto: trafiony, zatopiony. Badania prowadzone “zgodnie z zapotrzebowaniem największych firm farmaceutycznych”. Hicior, powiadam, nad hiciory. Nad wyraz hiciorzysty. Do tego odkryty przez “dziennikarza obywatelskiego”, który to termin w tak zwanym środowisku nie stanowi bynajmniej wyrazu uznania, będąc co najwyżej przejawem protekcjonalizmu. I co teraz? I teraz profesjonalni żurnaliści nadwiślańscy wyglądają jak ze szczytu wrocławskiej wieży “Sky Tower” (212 m). Tacy są malutcy. Mniejsi od nadodrzańskich krasnoludków, można powiedzieć. Czy tam, w innej wersji, wyglądają jakby im twarze ukropem oblać. Tacy porobili się czerwoni. I słusznie.

***

        Patrzę. Widzę. Jezioro. Pomost. Dociera do mnie fragment rozmowy dwóch pasjonatów wędkowania “moczących kije”.

        – Jestem nauczycielem, więc nastawiam się na leszcza. Ty jesteś policjantem, czyli zasadzasz na szczupaka. Ciekawe, co łowią lekarze?

        – Lekarze wolą duże sumy.

        – A ci, którzy nie wędkują?

        Kawa ląduje na suficie, na ścianie i na monitorze, a kubek z fusami pod biurkiem. To znaczy były kubek, uściślijmy, bo zostały tylko drzazgi. Czy tam skorupy. Plus fusy.

***

        Na koniec “polecanka”. Ziemkiewicz Rafał i jeden z odcinków jego videobloga, tym razem pod tytułem “Jak być liberalnym rasistą”. Warto. To znaczy obejrzeć warto, a nie żeby zaraz popadać w rasizm. Nawet jeśli on liberalny. Przy czym trzydzieści sekund końcówki można sobie darować. Najwyraźniej nie mógł Ziemkiewicz wytrzymać, żeby nie zmącić garnka mądrości kroplą głupoty. To chyba wyraz drzazg, tkwiących w Ziemkiewiczu po korwinizmie. Tak myślę. Co powiedział? “Polityka to gra o interesy, w której odpowiada się na dwa pytania: co nam możesz zrobić i co nam możesz dać”.

        No nie. Tak nie można. Wszak to czystej wody makiawelizm, nie żadna polityka. Polityka to rozumna troska o dobro wspólne. Tak właśnie. Ale tytuł felietonu niech zostanie. Mimo piramidalnej “skuchy” w końcówce, wcześniejsze uwagi Ziemkiewicza uznaję za właściwe. Właściwe w tym sensie, że i przyzwoite, i celne.

        Polecam więc: https://www.youtube.com/watch?v=5i_ssjCoFuE.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl