Z najnowszego sondażu przedwyborczego przeprowadzonego przez Nanos Research wynika, że poparcie dla konserwatystów jest wyższe niż dla liberałów, jednak nie gwarantuje im większości miejsc w Izbie Gmin. Do wyborów zostały trzy tygodnie.

Gdyby wybory odbywały się już teraz, liberałowie zdobyliby 111 mandatów, a konserwatyści – 107. Zmiana rozkładu głosów jest dość znacząca. 22 sierpnia sondaże dawały liberałom 128 mandatów, a konserwatystom – 94. W czerwcu różnica między największymi partiami była jeszcze większa: 171 mandatów dla liberałów, a 59 dla konserwatystów.

Sondaże dają obecnie 31 mandatów NDP, dziewięć – Bloc Quebecois. 79 mandatów pozostaje nieprzyznanych żadnej z partii, co oznacza, że jeszcze wszystko może się zmienić.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jeśli chodzi o poparcie wyrażane w procentach, to na konserwatystów chce głosować 32,7 proc. badanych, na liberałów – 31,3 proc., na NDP – 20 proc., na Zielonych – 5,9 proc., na Bloc – 5,8 proc., a na People’s Party of Canada – 3,6 proc.

W miarę rozwoju kampanii wyborczej widać, że poparcie zyskuje Erin O’Toole. Jego poglądy na zdrowie psychiczne i prawa reprodukcyjne przekładają się na wyniki partii. 23 sierpnia jako potencjalnego premiera O’Toole’a popierało 24 proc. wyborców, a obecnie już 27,9 proc. Trudeau z drugiej strony w tym samym czasie stracił kilka procent – jego poparcie spadło z 32,7 do 30,4 proc. 4 proc. ankietowanych jako preferowanego kandydata na premiera wskazuje Maxime’a Berniera, który prowadzi kampanię wyborczą w innym stylu niż reszta, otwarcie wypowiada się przeciwko lockdownom i paszportom szczepionkowy, a także jest jedynym niezaszczepionym liderem dużej partii politycznej.

Badanie Nanos Research przeprowadzono przez telefon. Uczestniczyło w nim 1200 Kanadyjczyków.