Znana powszechnie akcja pt. “Sprzątanie świata”, charakter ma okazjonalny. Propagandowy. Łagodniej: wychowawczy. To nie do końca prawda, z tą łagodnością, ale w tym miejscu postawię na łagodność.

        To znaczy niech tak będzie pomysłodawcom i organizatorom wspomnianego przedsięwzięcia okazjonalnego. Że łagodne ci ono choć okazjonalne. Tymczasem my, tutaj, od niemal roku, podejmujemy próby porządkowania rzeczywistości, by tak rzec nieskromnie: kompleksowo, nie okazjonalnie. W całości. Do tego w przekonaniu, że świat uporządkowany pod względem wartości (aksjologia first!), ma większe znaczenie dla naszych umysłów i naszego postrzegania rzeczywistości, niż jakikolwiek kodeks. Czy jakiekolwiek przyzwyczajenia, wynikające z naszych medialnych uwikłań. Przekonani jesteśmy, że aksjologia first, powtórzmy sobie, i kropka.

        Stąd bierze się potrzeba katalogowania pryncypiów nim bez reszty pożre je nowoczesność. Potrzeba, powinność, obowiązek. Musimy wiedzieć, co próbuje się nam ukraść, co ukryć, a co zasypać piaskiem niewiedzy. Mało tego. Fakt, że większość przestaje zdawać sobie sprawę z postępującego zniewolenia, czy też z metod używanych w tym celu, to dostateczny powód, ludzi przyzwoitych zmuszający do sprzeciwu. Oto kolejny odcinek repetytorium z aksjologii, epistemologii oraz przyzwoitości, powstający w tym właśnie celu. Proszę brać, proszę korzystać, proszę dzielić się refleksjami z najbliższymi, proszę meblować głowy sobie, sąsiadom, przyjaciołom i znajomym, jakże konsekwentnie tresowanym via media do głupoty i posłuszeństwa. Już, prawda, czas po temu najwyższy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

***

        Nowoczesność i postęp? Jasność i blask? Wolność i demokracja? Cóż, z tym akurat mamy pod górę. Niemniej cieszmy się. Niemniej pnijmy się wzwyż. Za chwilę, za dwie, nachylenie stoku wzrośnie dramatycznie. Zrobi się też dużo ciemniej. I jeszcze stromiej.

***

        To znakomicie, gdy pokoju strzegą strażnicy. Jednakowoż dużo lepiej – dla pokoju i dla nas – byłoby, gdy na miejscu strażników umieścić realną zdolność do odstraszania agresora. A jeszcze lepiej zdolność do realnej agresji w odpowiedzi na choćby jej zapowiedź.

***

        “Pieniądze wprawiają świat w ruch” to skrót myślowy nadmierny, bo nadmiernie zniekształcający rzeczywistość. Nie tyle nawet, że ukazujący ją w krzywym zwierciadle, lecz wypaczający wręcz do postaci absurdu. W ten sposób będzie precyzyjniej: światem kręcą ludzie, ludzi zaś kręcą pieniądze.

***

        Co możemy za sprawą i dzięki mitom? Możemy uścisnąć dłoń ziomka. Dłoń, którą podaje nam z hen, hen, i z kiedyś, kiedyś. Zbigniew Herbert rozumiał mity jako “rękę wyciągniętą z paleolitu”, wyciągniętą w naszym kierunku, a pozwalającą nam, współczesnym, uchwycić i zrozumieć “pokoleniową ciągłość tożsamości ludzkiej kondycji”.

        To na poziomie antropologii. Na poziomie kulturowym mity pozwalają nam – jeśli tego chcemy, boć nie trzeba udowadniać, że zalewani kubłami zatęchłej codzienności oraz kaskadami nowoczesności, chcemy tego coraz rzadziej i coraz słabiej – więc na poziomie kulturowym, mity pozwalają nam ocalić tożsamość kulturową. Zapewnić ciągłość tożsamości “białego człowieka” (symbolicznie). W towarzystwie mitów możemy też zejść na poziom jeszcze konkretniejszy i bardziej szczegółowy. Na poziom wspólnoty państwowej. Na tym poziomie z kolei, mity ofiarują nam gwarancję tożsamości, to znaczy ocalają tożsamość dla wspólnoty, nawet w sytuacji, w jakiej wymordowano nam współobywateli, na zawsze kradnąc krajobrazy, a teraz próbując trwale zawłaszczyć symbole. A co najmniej zakłamać ich znaczenie.

***

        Pragmatyczny egoizm zbyt często skutkuje niewrażliwością. Wszelako nadmierny altruizm równie często wtrąca w naiwność.

***

        Zło nie jest celem zła. Celami są człowiek i jego słabości. Zło to krwiożerczy wampir, wysysający z nas przyzwoitość – w związku z czym niedobra wiadomość brzmi, że póki żyje choć jeden przyzwoity człowiek, zło z głodu nie zdechnie. A że śmiać nie ma się z czego, to i coraz straszniej się robi.

***

        Bez względu na deklaracje, na koniec swojego świata nikt nie jest nigdy gotowy. Na koniec świata innych, wszyscy gotowi jesteśmy zawsze.

***

        Człowiek nigdy nie obywał się, nie obywa i nie będzie mógł obejść się bez modlitwy. I nawet nie w tym rzecz, do jakich modli się bogów. Rzecz w tym, do jakich modlić się powinien.

        Otóż, wbrew pozorom, rozstrzygniecie jest prostsze niż budowa czubka wykałaczki. Człowiek rozsądny wie, na czyich ramionach stoi, dlatego winien modlić się do ich Boga. Boga swoich antenatów.

***

        Nie wiedzą, na co patrzą. Wiedzą, na co patrzą, ale na co patrzą nie widzą. Widzą, na co patrzą, ale co widzą, nadal nie wiedzą. Widzą, na co patrzą i nawet to czy tamto dowiadują się o tym, na co patrzą, czasami nawet sami w tym czymś uczestniczą, wszelako nie rozumieją w czym, i czy to w ogóle potrzebne komukolwiek. Wreszcie są i tacy, którzy rozumieją, jak to się mówi “ku czemu idzie”, więc nie uczestniczą w tym, na co patrzą, co widzą i co rozumieją, a nawet odmawiają marszu w jedynie słusznym kierunku. To jest tam, dokąd się ich prowadzi. Wiedzą albowiem, w jakim celu każą im w tym kierunku maszerować. Czy ja wyrażam się dostatecznie jasno?

***

Tak zwanej prawicy zarzuca się przesadną troskę o nienarodzonych, a zarazem lekceważenie losu tych, którzy już przyszli na świat. To propaganda cuchnąca fałszem na odległość co prawda, wszelako tak zwana lewica ma na odwrót naprawdę i bez żadnych wątpliwości.

***

        Bóg stworzył człowieka. Machiavellego wymyślił diabeł. Machiavelli napisał “Księcia”, zakłamując pojęcie polityki – i tym sposobem posypało się wszystko.

***

        Spoglądajcie w otchłań, spoglądajcie. Ale gdziekolwiek patrzycie i cokolwiek dostrzeżecie, konsekwencje bierzecie na siebie. Konsekwencje oraz odpowiedzialność. Bo jasna rzecz, że daje się z otchłanią obcować, bagatelizując jej martwe oblicze. Ale waszej twarzy i waszego wzroku otchłań nie zbagatelizuje. Na to nie liczcie, patrząc. Wcześniej czy później przyjdzie po was – a nie zdążycie kwiknąć – i nikomu już wtedy was nie odda. I nigdy.

***

        Umów z wrogiem należy dotrzymywać bezwzględnie, ale tylko tak długo, jak długo wróg pozostaje silniejszy od nas. Potem każdy zapis każdej umowy staje się względny z natury rzeczy, a interpretacje muszą uwzględniać nasz interes, interes wroga negując bądź reinterpretując po naszemu.

***

        Ludzie są dziwni. Dla przykładu: utrzymują, że nie można wyjąć z pudełka czegoś, czego wcześniej w pudełku nie było. Żadnego w nich zaufania do fizyki kwantowej. Za grosz.

***

        Można darzyć szacunkiem ludzi, gotowych tak zwany ostatni pieniądz poświęcić na pomoc zwierzętom. Koniom owsa kupić, kotom czy psom weterynarza zapewnić, krukom ziarna podrzucić, chleba kaczkom, czy tam innej słoniny sikorkom – i tak dalej, i tak dalej. Powiedzmy więcej: takich ludzi można nawet za to podziwiać. Ale nie warto.

        Dlaczego nie? Bo ludzi potrzebujących pomocy jest więcej. Nigdy takich nie zabraknie. Krytyka zatem niekoniecznie, ale podziw w żadnym wypadku.

***

        Mędrcom tylko okazjonalnie i przypadkiem pozwala się na kształtowanie opinii publicznej. W przeciwieństwie do głupców. Ci mogą, zatem co mogą, czynią.

***

        Nasza przeszłość jest bardzo ważna, ponieważ to ważne, skąd przyszliśmy. Nasza teraźniejszość jest jeszcze ważniejsza, albowiem to ważne, wiedzieć jacy jesteśmy. Ale istnieje coś ważniejszego od tego, skąd człowiek przychodzi oraz jaki jest. To mianowicie, jakim powinien się stawać.

***

        Bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto. Tak uważał Arystoteles. Tylko kto dzisiaj czyta Arystotelesa? A że nie czytają, to skąd większość miałaby wiedzieć takie rzeczy? Telewizja im tego nie powie. Telewizja nie powie im również tego, że należałoby czym prędzej zutylizować trwałe przekonanie większości o życiu w demokracji. Co to za demokracja, skoro o zdobyciu mandatu parlamentarnego decyduje miejsce na liście kandydatów, nadzorowanej przez lidera tej czy innej partii? To nie demokracja, to jedna z wielu wiosek potiomkinowskich o takiej właśnie nazwie. Jedna z wielu, powtarzam, otaczających nas zewsząd, a na dodatek pączkujących i rozrastających się niby barszcz Sosnowskiego. W takiej “demokracji” wszystko redukowane jest do gadżetów posklejanych ze skorup błyskotliwych idei. Tu wybory pozostają formalnością, legitymizującą faktyczną władzę.

        …Oto, gdzie może zaprowadzić nas Arystoteles. Aż strach dotykać Herodota.

***

        Czy technologia ocali człowieka, czy raczej pogrzebie go ze szczętem? – pytają niektórzy. Tym odpowiem: nie, technologia nas nie ocali. Ale paru ludzi jest w stanie ocalić technologię dla nas – jeśli im w tym nie przeszkodzimy. Do rozstrzygnięcia pozostaje wciąż, czy zechcemy takim nie przeszkadzać. Otóż przypuszczam, że wątpię.

***

        Co osiągnęliby dla Polski, co przynieśliby światu, ci nasi współobywatele, którzy nie mogli się urodzić? Nie mogli, ponieważ ich pradziadów, dziadów i rodziców, wymordowali – pospołu zaborcy, Niemcy, Sowieci, a na koniec peerelowscy totumfaccy Sowietów.

        To jeden z powodów, powyższa refleksja, dla których wybucham śmiechem, słysząc o “odszkodowaniach wojennych”. To nie jest żadna miara i nie tylko dlatego, że nie ma takich pieniędzy.

***

        Ktoś wie, jak wątła łupina przyzwoitości powinna radzić sobie w czasie sztormu przeniewierstwa? Albo: czy cnota może zostać nieskalaną, tkwiąc w pryzmie łajna? Albo: czy można zanurzyć się w szambie i wyjść zeń, pozostając lilijnie czystym?

I teraz uwaga: nie ma miar i norm, nie ma problemów. Ale czy unicestwiając normy, ratujemy siebie, czy raczej samych siebie pogrążamy?

***

        Warto pamiętać, że zmniejszanie się liczby katolików w Polsce nie zależy od Kościoła katolickiego, lecz od rosnącej wciąż podatności katolików na tresurę medialną stacji telewizyjnych, nienawidzących Kościoła w roli strażnika i depozytariusza wartości spajających wspólnotę. Innymi słowami znaczy to, że obserwowany powszechnie nad Wisłą trend sekularyzacyjny to konsekwencja, a nie przyczyna. Moim zdaniem, jedynym lekarstwem wydaje się wiedza o medialnych technikach manipulacyjnych oraz ich znajomość praktyczna.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl