Jeśli nie znamy dostatecznie dobrze własnej historii, przeszłość dogoni nas w przyszłości. Nasze grzechy albowiem wszędzie nas dościgną. I to samo dotyczy narodu.

        Naród polski przeszłość właśnie dopada. Dopada i pożera z kośćmi. Żaden pusty but na poboczu autostrady po nas nie zostanie – a to, ponieważ autostrady do piekła buduje się bez poboczy. Już uściślam. Czy raczej: zaraz będzie po kolei. Jak mawiali Indianie, podkładając dynamit pod tory. Przepraszam, żadni Indianie oczywiście, tylko rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej, o prawo do bycia wolnymi ludźmi walczący do krwi ostatniej z ludźmi złymi. To jest, z białymi. Ale to było za totalitaryzmu a’la stulecia XVIII i XIX.

ZWĄTPIENIA

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Twarz totalitaryzmu w wieku XX znają wszyscy, wszędzie. To “polskie obozy koncentracyjne”, mordy na Żydach – i takie tam bezeceństwa, autorstwa nazistów. Ogólnie rzecz ujmując. Czy tam innych Polaków, ujmując rzecz szczegółowo. Wiadomo. Natomiast totalitaryzm w wersji na wiek XXI rozwija się niespodziewanie, wprost na naszych oczach.

        I tak, w imię dobra wspólnego, można eksperymentować na ludziach, zmuszając tłum do korzystanie z produktów teoretycznie chroniących zdrowie, których skutków ubocznych wcześniej nie zbadano. Tak, macie być grzeczni panie i panowie populacjo. Tak, musicie się zgadzać. Tak, jesteście bezbronni. Robert W. Malone: “The future of Global Totaliarianism is already here – it’s just not evenly distributed”. Po mojemu: globalny terroryzm to nie jest nasza przyszłość. Globalny terroryzm jest już wśród nas. Tylko rozłożony nierównomiernie. Na razie.

        Proszę zwrócić uwagę, jak bez specjalnego trudu, powiedziałbym wręcz, że małym paluszkiem, odruchowo, utopiono dyskusję dotyczącą “szczepień” w odpowiednim bagnie. We właściwym, powiedziałbym, kanionie. Wąskie to, to, ściany po lewej na 700 metrów w górę, ściany po prawej jeszcze wyższe. Aż po nieboskłon. Dołem zaś rwąca, błotna rzeka przekłamań, łgarstw, złej woli, interesów finansowych, zasięgów w przestrzeni wspólnej i wynikającej stąd przewagi medialnej – i tak dalej, i tak dalej. Kolejny raz w historii pozwoliliśmy narzucić sobie “standard demokratycznej debaty”.

NIEWYTŁUMACZALNE

        Paszport szczepionkowy. Fundusz rekompensacyjny. Strategia. Taktyka. Lockdown. Metr to za mało, liczymy dwa metry. Czy tam dwa i pół. Dystans, a do tego maski, maseczki, maseczunie, do tego rączki myć, siusiu i na podusię główkę złóż, dziecino ty moja. Śpij, państwo o ciebie zadba, państwo jest mądre, a mądrych wypada słuchać. Rząd wskazuje najmądrzejszych, oświetlonych odpowiednim światłem z właściwego kąta, upudrowanych należycie, rządowi należy więc ufać. Opozycję goń, goń, goń. Opozycja jest “be”.

        Innymi słowami: ależ halo. Siedzą potem i dumają, “specjalisty”, jak Polki i Polaków zmusić. Przepraszam, jak ich przekonać. Do czego? Do “szczepień”. Nie przyjdzie do łbów podkutych pieniądzem i przekonaniem o wrodzonej nieomylności (kolejność właściwa), że pierwej należałoby naród przekonać, iż to, co Big Pharma stręczy dziś światu, to rzeczywiście są szczepionki. Czemu się tego narodowi nie tłumaczy? Ponieważ to z natury niewytłumaczalne. Osobiście przypuszczam, że wątpię – wróć, ja to wiem – że czymkolwiek to coś jest, nie są to szczepionki.

        Jedna, za to główna, przesłanka: nigdy dotąd nie rekomendowano szczepień dzieciom, w stosunku do których istniało podejrzenie, że nie są w pełni zdrowe. Czy lepiej: że dzieci te mogą być niezdrowe. Ze szczepienia wykluczało samo podejrzenie. Dziś do przyjmowania “szczepionek” zachęca się (i zmusza) osoby starsze, z natury rzeczy z tak zwaną “wielochorobowością” i nabytymi deficytami odporności. Dlaczego?

PYTANIA

        Pytanie powyższe wciąż pozostaje bez satysfakcjonującej odpowiedzi. Ale są też inne pytania. Co z przeciwwskazaniami do “szczepień”? Co z drugą, trzecią, czwartą dawką “szczepionki”? Wiemy, że ile ich będzie nie wiadomo, jednakowoż wiadomo już, że muszą być podawane w coraz krótszym czasie jedna od drugiej. Jak to wpływa na system immunologiczny jednostki i co dzieje się z naturalną odpornością organizmu ludzkiego? Bo sygnały o długoterminowym wpływie docierać dopiero zaczną.

        Co do przeciwwskazań do “szczepień”, pierwotnych czy przypominających, wydaje się, że realnie istnieje tylko jedno, za to pewne: zgon po przyjęciu poprzedniej dawki. Taka to nowoczesność w przyrodzie, taki postęp w pracach nad “szczepionkami”. Tymczasem w telewizorach wciąż specjalisty głowami potrząsają, a ramionami wzruszają, a pot na czołach ich perli się, niczym w rozdziawionych, złych psich pyskach piana, a z czół przemądrzalców skapuje mądrość, co pod czaszkami już się nie zmieściła, a kiwają się, a szczerzą do telewizorów. Szczepta się, o nic nie pytajta. Ignoranci jesteście, nie znacie się.

        A ja na to: znacie nie znacie, paczta ludziska. Nie polecita już do Republiki Południowej Afryki na weekend, kowid nie kowid i paszport nie paszport, gdyż świat zawiesza połączenia lotnicze z RPA. Rozglądajta się: Wielka Brytania, Czechy, Niemcy, Norwegia, Szwajcaria, Węgry. I przy tej okazji warto i należy zauważyć: ponownie Unia Europejska nie istnieje. Przepraszam, ponownie Unia Europejska nie zaistniała.

OMIKRON

        Nauczona widać doświadczeniem, Światowa Organizacja Zdrowia tym razem ogarnęła się prędzej i wobec nowego zagrożenia rodem z RPA i Bostwany (wariant koronawirusa B.1.1529, dla przyjaciół Omikron), zagrożenia “zawierającego niezwykle dużą liczbę mutacji”, zaleciła “ścisły monitoring i analizę”, nie widząc przy tym powodu “do nadmiernego zaniepokojenia, chyba że w najbliższej przyszłości”. Zarazem badacze przyznali, że do nowej mutacji doszło najprawdopodobniej: “W czasie trwającej infekcji osoby z obniżoną odpornością”. Co innego Izrael, który wziął i zamknął granice.

        Ja w tak zwanym odwecie przyznam, co nurtuje mnie z kolei, mianowicie kto, gdzie i kiedy, zechce wreszcie połączyć ze sobą wszystkie te kropki? Pytam poważne, choć żart przywołać również nie zaszkodzi: podobno najnowsza wersja koronawirusa zmądrzała, czy tam wydoroślała, w każdym razie ponadprzeciętnie się “wycwaniakowała” i teraz atakuje populacje, w których większość jednostek może poszczycić się zdrową wątrobą. Może Polacy nie mają się czego bać?

        Poza tym, słuchajcie, słuchajcie: “Teleporada nie jest właściwą opcją diagnozowania psów i kotów” (onet.pl, 20.11.2021). No proszę, teleporada nie jest właściwą opcją diagnozowania psów i kotów, kto by przypuszczał? Radźcie czym prędzej: wieszać się (bez sensu), uciekać (dokąd), czy raczej palić, strzelać, kłuć, gardła podrzynać (ale komu właściwie)?

        – Hej, panie Omikron!

        – Słucham?

        – Jak pan tutaj wszedł? To znaczy nad Wisłę?

        – Trzeba było uważać.

POGORSZENI

        “Ludzie nie umierają na kowida, tylko na brak leczenia!” – niesie się wzdłuż, wszerz, w poprzek oraz w głąb Twittera, jak tenże Twitter długi i okrągły. Jeszcze dalej idą relacje. Weźmy tę: katar, kaszel, duszność, temperatura. W klatce piersiowej aż chrzęści. Niedobrze. Prędko za telefon. Pan doktor przyjmie? Nie, osobiście pan doktor nie przyjmie w żadnym razie, najpierw należy wykonać test PCR i zadzwonić jeszcze raz. A co z temperaturą? Na gorączkę prosimy zażyć to i to. Do kupienia w najbliższej stacji tankowania pojazdów. Czy tam w aptece. Bez recepty. Więc.

        Jest więc fajnie. Cudownie wręcz jest. Prześmiewczo. Nie ma jak teleporada. Czyli już na samym początku kilkanaście godzin “w plecy”. Kilkanaście godzin oczekiwania to przy wirusowym zapaleniu płuc jak znalazł. Plus miętówka na gorączkę. Czy tam na kaszel. Co dalej? Dalej na dwoje babka wróżyła: wynik ujemny otwiera drzwi do gabinetu lekarskiego, umożliwiając spotkanie twarzą w twarz. A wynik dodatni? Wynik dodatni eliminuje z nadwiślańskiego, powszechnego systemu ochrony zdrowia. To znaczy nieformalnie eliminuje. W praktyce często eliminując przy tym z życia. Dosłownie.

        Wiadomo przecież, że “na Covid nie ma lekarstwa”, należy więc czekać w domu – albo poprawi się, albo się pogorszy. Jeśli doczekamy poprawy, cieszmy się i radujmy. A jeśli nie doczekamy? Jeśli wydaje się gorzej i gorzej, i że pogarsza się? Wtedy wezwać należy karetkę, nie myśląc o tym w żadnym razie, że na dziesięciu “pogorszonych” pacjentów, trafiających pod respirator, umrze siedmiu. Czy tam ośmiu.

***

        I tak od wiosny 2020 roku. Od półtora roku. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc za miesiącem. Czy coś zmienia się na lepsze “nie wydaje mnie się”. Przy czym fakt, że ludzie umierają masowo, w żadnym razie nie wynika z wad systemu ochrony zdrowia, no jakże. Wirus jest winny, pandemia, ludzie sami sobie są winni, winna jest opozycja – to według rządu. Pandemia winna, winien wirus, ludzie sami sobie winni, rząd winien – to według opozycji. Tu i tam kolejność dowolna.

        Powiedzmy sobie szczerze: jest dramatycznie, niemniej czasami bywa również śmiesznie. Utrzymują, dla przykładu, że: “Chopin też był uchodźcą!”. I natychmiast natykają się na sztych w formie prześmiewczego pytania: “A w strażników granicznych Chopin rzucał walcem czy fortepianem?”. Aha: i niech święty Mikołaj nie omija ludzi dobrej woli. Resztę powinien sobie odpuścić, raz na zawsze. Koniecznie. Albowiem bałagan mentalny w obszarze aksjologii nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Pędzimy donikąd, poganiani batami współczesnych totalitarystów. I to jeszcze powiem, że ci współcześni, nawet jeśli wydają się inni, de facto są tacy sami.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl