To nie Putin, ani Glapiński. To rządy państw zachodnich wyprodukowały obecną inflację. Odpowiadając na kryzys roku 2008 szalonym dodrukiem pustego pieniądza. Teraz sami musimy pomyśleć jak na inflacji nie stracić. Proponuję

        Zapowiedziałem ten tytuł w czwartek rano, po podwyżce stóp procentowych przez RPP:

        Po południu, gdy myślałem jak się z tej obietnicy wyłgać, odezwała się znajoma z FB, Monika Zalewska. Czekam na sobotę, napisała wyzywająco. Zatem, cóż, odstawmy na bok stany lękowe i zmierzmy się z wyzwaniem. Z naostrzonym piórem, jak na prawdziwego felietonistę przystało.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Najpierw musimy zrozumieć to, skąd się wzięła obecna inflacja. Otóż, wyprodukowały ją rządy państw zachodnich. Zażegnując kryzys roku 2008 szalonym dodrukiem pieniędzy. W ten sposób uratowały banki, siebie i błędną politykę gospodarczą, która zawładnęła światem Zachodu po roku 1980.

        Nie trzeba było być wielkim ekonomistą, żeby przewidzieć czym to się skończy za parę lat. Każdy zdrowo myślący Jan Kowalski (w tym piszący te słowa: https://abcniepodleglosc.pl/wojna-ktora-wlasnie-przegralismy-2012) przewidział następstwa, czyli kolejny wielki kryzys. Większy od poprzedniego.

        Na czym polega błędna polityka gospodarcza świata zachodniego po roku 1980?

        Po pierwsze, na podporządkowaniu rozwoju gospodarczego  spekulacyjnemu rynkowi kapitałowemu, który ogromnymi pieniędzmi niszczy każdy tradycyjny rynek. Produkuje spekulacyjne bańki i spektakularne bankructwa.

        Po drugie, na możliwości produkowania pieniądza przez każdy bank bez jakiegokolwiek pokrycia i zabezpieczenia.

        Obecny rynek kapitałowy nie jest w żaden sposób zależny od ilości dóbr i produktów. Nie jest zależny również od właścicieli kapitału – drobnych i wielkich ciułaczy, którymi pieniędzmi w starych czasach zarządzał za przyzwoity procent. Jest zależny od własnej inwencji twórczej i producentów pieniędzy. My, jako jego klienci, stanowimy tylko wygodne alibi.

        Znaleźliśmy się zatem w sytuacji obecnej. Pieniądza wykreowanego przez instytucje finansowe jest pięć razy więcej niż jest wart ten świat (w 2008 to było tylko 3 x więcej). A rezerwy bankowe stanowią jedynie 4-6% naszych wkładów. Gdybyśmy teraz wszyscy postanowili odzyskać z banków nasze pieniądze, to światowy system finansowy upadłby w ciągu jednego dnia.

        To w interesie zarządzających funduszami kapitałowymi urządzane są kolejne bańki spekulacyjne. Windują one cenę ropy naftowej, stali, miedzi lub nieruchomości. Rzekomo w interesie inwestorów. Ale jaki tu interes inwestorów, skoro wzrost cen przewyższa zyski z uczestnictwa w takich funduszach? Prawdziwy zysk jest udziałem tych, którzy obsługują system. Jako pierwsi dostają pieniądze i jako pierwsi mogą się nimi posłużyć. Za nowe, zdewaluowane pieniądze kupując dobra w starych cenach.

        Zatem to właśnie my, uczestnicząc i przyzwalając, jesteśmy  współtwórcami inflacji. Dajemy się nabierać na ponadwymiarowe zyski, a więcej tracimy niż zyskujemy. Inwestujemy własne ciężko zarobione pieniądze w system, który obniża ich wartość. Pozbawia nas oszczędności życia. Co z tego, że nasze mieszkanie jest wyceniane dwa razy więcej niż w chwili nabycia, skoro nie stać nas na zakup mieszkania dla naszych dzieci. Bo są za drogie. A nie wyprowadzimy się przecież pod most.

        Czy z uwagi na powyższe można nie stracić na inflacji? Oczywiście, że tak.

        Po pierwsze, przestańmy finansować system, który nas zubaża zamiast wzbogacać. Nie musimy grać w kasynie.

        To nie zniszczy systemu, ale poprawi nasze indywidualne myślenie. Gdy zaczniemy świadomie myśleć o swoich oszczędnościach i perspektywie nieodległej starości, nasz mózg zacznie nam wskazywać zupełnie nowe tropy. Zaczniemy wreszcie myśleć, nie cedując tego na hochsztaplerów.

        Po drugie, w związku z pierwszym, nie dopuścimy tym samym do inflacji naszych zdolności, talentu danego przez Boga.

        Nie mamy wpływu na to w jakiej walucie będzie wyceniany, ale na pewno będzie. Jeżeli zadbamy o rozwój swojego talentu, to po przejściu obecnej inflacji będziemy mogli kupić i osiągnąć więcej niż obecnie.

        Po trzecie, żebyśmy nie musieli na starość wybierać dobrowolnej eutanazji, zainwestujmy w rozwój naszych dzieci.

        W rozwój ich zdolności intelektualnych i ludzkich czyli bożych. W zmienionym świecie – jeszcze nie wiemy jak będzie wyglądał – może się to okazać naszą najlepszą życiową inwestycją.

        Czwartego nie ma. Jeżeli ktoś będzie twierdził, że jest, to omijajcie go z daleka.

Jan Azja Kowalski

https://abcniepodleglosc.pl/

PS. Uczestnikom pewnej całonocnej debaty, w której nie mogę uczestniczyć, bo o 23.00 zasypiam, życzę dobrych jej owoców.