Michalinka: Najprawdziwsza prawda nie zawsze jest dobra

Mam takich znajomych, którzy deklarują, że zawsze, ale to zawsze,  mówią prawdę, bo są uczciwymi i prawdomównymi ludźmi. A kłamstwo to grzech.
Naprawdę? Od kiedy to są tacy prawdomówni? Ciężkim grzechem, a więc śmiertelnym jest 8-me przykazanie: mówienie fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Szczególnie takie fałszywe świadectwo, które może temu bliźniemu zaszkodzić.
Niestety większość tych moich znajomych, co tak prawdomówne wypowiadają się o bigosie ich sąsiadki, że im nie smakował, i poradzić jej (choć ich o radę nie prosi), żeby dała do bigosu więcej wędzonki, nabierają wody w usta, jeśli chodzi o tajenie na przykład zdrad małżeńskich. Wtedy mówią: to nie moja sprawa. A właśnie takie przemilczenie jest uczestnictwem w czyimś grzechu. Przysłowiowa żona najczęściej dowiaduje się ostatnia, bo nikt jej prawdy nie powie. Łajdakowi, że jest łajdakiem też nie. Zgodnie z zasadą nie wtrącania się.
Mąż mojej kuzynki jeździł do Polski ze swoją kochanką i byli gościnnie przyjmowani przez swoją rodzinę w małym miasteczku w kieleckim. Ta kochanka miała biznes wycieczkowy i często komuś z rodziny z kieleckiego, jakąś część wycieczki fundnęła. Była to taka część po Kanadyjczyku, który kończył wycieczkę wcześniej, bo wyjeżdżał do rodziny, albo zachorował na kilka dni przed zakończeniem wycieczki.
I ta bardzo religijna rodzina z kieleckiego nigdy swojemu bratu prawdy nie powiedziała, bo liczyła na te wycieczkowe ogony. A przecież i brat, i oni sami uczestnicząc w tym grzechu i akceptując rozwiązłość swojego brata przez goszczenie go z kochanką. Sprawa się wysypała, gdy akurat ja namierzyłam tego huncwota z tą jego  kochanicą i jego rodziną z małego miasteczka z kieleckiego na wirtualnym zdjęciu z wycieczką seniorów z Kanady w Tatrach.. Najpierw powiedziałam jemu – dałam mu szansę na zmitygowanie się. Ale gdzie tam! Nawrzeszczał na mnie, że to nie moja sprawa, a tak w ogóle to mam zwidzenia, bo to nie on jest na tym zdjęciu z kochanką i wycieczką seniorów z Kanady. Sralis mazgalis. Nie pozostawił mi wyboru: powiedziałam kuzynce pokazując zdjęcie, na którym jej mąż-ladaco obejmuje podstarzałą przewodniczkę wycieczki w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Ciężko mi było, ale co miałam okłamywać kuzynkę i chronić dupka  uczestnicząc w jego grzechu? Wszystko to się źle skończyło, bo gość wkrótce zmarł na rozległy zawał. Tak zgadliście, na wycieczce seniorów kanadyjskich do Polski. Do końca swoich dni nie dostał rozgrzeszenia, i zszedł z tego świata w grzechu ciężkim. Panie świeć nad jego duszą.
A kuzynka? Powoli dochodzi do siebie.
Ci prawdomówni to lekko mówią sąsiadce prawdę, że bigos ma za mało mięsa – co w ich (ale tylko w ich) opinii jest szczerą prawdą, a równocześnie przymykają oko na poważne grzechy. Jednym słowem są prawdomówni w sprawach błahych.
Chodzi więc o to, aby wziąć pod uwagę okoliczności i wagę kłamstwa. Nie mówienie prawdy w sprawach błahych takich jak bigos, barszcz czy łysa głowa, to jedna rzecz –  osobiście nie wiem nawet czy taki grzech powszedni jest grzechem, ale przemilczanie grzechu ciężkiego (nawet czyjegoś) jest po prostu grzechem o wadze śmiertelnej, także dla nas, jeśli takie kłamstwa wspomagamy.

MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 16 listopada, 2023